Związek

142 7 2
                                    

- Zimno tu... - powiedziałam i gestem dłoni rozpaliłam ogień w kominku. Usiadłam obok Draco i wtuliłam się w jego tors.
- Teraz lepiej... - zaśmiał się. - Ten kominek, kiedy cię nie było, nie palił się ani raz.
- Na prawdę? Ja to chyba lubię wszystko zmieniać... - zaśmiałam się. - Która godzina?
- Druga - powiedział spoglądając na zegarek.
- Mamy cały dzień dla siebie... - uśmiechnęłam się.
- Nareszcie...
- Pansy mnie wkurza... - wypaliłam nagle i pochyliłam się do przodu opierając głowę na rękach.
- O wilku mowa... - powiedział blondyn.

Pansy usiadła na kolanach Draco i dziwnie się do niego przytuliła, tak, że on ją odpychał, a ona go trzymała za szyję.

- Piękne kwiaty, Alex... Na prawdę... - odezwała się. - Od kogo?
- Na pewno nie od ciebie.
- Nie chcesz powiedzieć to nie mów... I tak mnie to nie interesuje...
- To co się głupio pytasz?
- Pff - prychnęła i mocniej przytuliła się do Draco. Chłopak już nawet przestał walczyć.
- Dracusiu, ty też mi takie kupisz, no nie? - uśmiechnęła się, wplatając palce we włosy Dracona.
- Ta, patrz jak lecę! - wyrzucił ręce w powietrze. - Szkoda mi pieniędzy na kogoś takiego jak ty.

Przybiliśmy z blondynem piątkę, a Pansy wstała.

- Idę do biblioteki. Draco, musimy się zobaczyć wieczorem... Mam dla ciebie niespodziankę. Przyjdź... Proszę... Obiecuję, że będę się zachowywać dobrze...
- Nie...
- Nie dam ci spokoju... - zagroziła.
- Dobrze już... Będę... - uniósł się i schował twarz w dłoniach.

- Zauważyłeś, że ona ciągle siedzi w bibliotece? Już się z niej robi mała Granger... - zaśmiałam się.
- Pewnie coś knuje... - wysyczał i zrobił dziwny gest dłońmi, który zawsze robią mugolscy magicy.
- No właśnie... Ty, może lepiej żebyś się z nią nie spotykał wieczorem... Coś czuję, że przygotowała dla ciebie coś specjalnego... - powiedziałam naciskając na ostatnie słowo.
- Pójdę. Obiecuję, że będę ostrożny i postaram się jej nie zabić. Może da nam w końcu spokój...
- Skończmy już temat Pansy, huh?
- Ooo, bardzo chętnie... - zaśmiał się.

Czas spędzony z Draco na kanapie minął bardzo szybko. Musieliśmy się rozejść. Ja na przygotowanie do randki z Cedrikiem, a on... On na pewno musiał się przygotować psychicznie.

***

Spojrzałam jeszcze raz w lustro, sprawdzając czy nie muszę czegoś poprawić. Czarna obcisła sukienka idealnie podkreślała moją figurę, a szara, rozpięta bluza, nadawała mojej stylizacji, sportowy charakter. Jeszcze raz rozczesałam włosy, po czym wyszłam z dormitorium. Spotkałam w PW Blaise'a, Crabba i Goyle'a, ale Dracona nie widziałam. Chłopak pewnie się załamał.

- Cześć chłopaki! - krzyknęłam i przeszłam przez pomieszczenie. Wyszłam z lochów zanim zdążyłam usłyszeć jakąkolwiek odpowiedź. Po kilku minutach byłam już na błoniach. Rozejrzałam się, ale nigdzie nie widziałam Diggory'ego. Podeszłam dwa kroki do przodu i rozejrzałam się jeszcze raz. Dalej go nie widziałam. Trochę rozczarowana, ale i zdezorientowana odwróciłam się aby wrócić do Hogwartu. Wtedy ktoś zaszedł mnie od tyłu i chwycił w pasie, tym samym przyciągając mnie do siebie.

- Tęskniłem... - powiedział chłopak, całując mnie w policzek. Odwrócił mnie przodem do siebie i szeroko się uśmiechnął. Mało nie zemdlałam na ten widok. Oddałam uśmiech.
- Przecież widzieliśmy się wczoraj... - zaśmiałam się.
- Nic na to nie poradzę, że nie wytrzymuję bez ciebie ani minuty... - wymruczał.
- I co w związku z tym? - uniosłam wyzywająco jedną brew.
- Musisz mi jakoś zrekompen... - przerwałam mu wpijając się w jego usta.
- Może być? - zaśmiałam się delikatnie oddalając głowę.
- Za krótko... - zrobił 'smutne oczka'.
- Co za dużo, to niezdrowo...

Cedrik chwycił mnie za rękę i podprowadził bliżej jeziora. Usiedliśmy na brzegu. Wtuliłam głowę w zagłębienie między ramieniem a jego głową.

- Czemu akurat tutaj chciałeś się spotkać? - zapytałam po chwili, spoglądając na boczny profil Diggory'ego.
- Bo jest cicho, pięknie i w sam raz na randkę. - uśmiechnął się. - Tak w ogóle to pięknie wyglądasz...
- Dziękuję...
- Alex?
- Tak?
- Czy zgodzisz się być moją dziewczyną?
- Ty się jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak! - pisnęłam i okrakiem usiadłam na chłopaku wtulając się w jego tors.

***Perspektywa Draco***

- Cześć kochanie... - powiedział Diggory podchodząc do stołu NASZEGO stołu. Pochylił się i pocałował MOJĄ Alex czule w policzek.

Usilnie próbowałem udawać, że wszystko w jest porządku. Byłem mocno wkurzony... Jak on w ogóle śmie... Moją małą Alex... Ugh.

- Cześć misiu... - wstała i przytuliła chłopaka. - Zjadłeś już? - uśmiechnęła się.
- Nie, dopiero przyszedłem... - odpowiedział tym swoim lalusiowatym tonem. Jak ona mogła mi nie powiedzieć?!
- Nie było cię na śniadaniu... - burknęła zawieszając ręce na jego szyi.
- Zaspałem - zaśmiał się. - Nie no... Miałem taki fajny sen, że szczerze mówiąc, nie chciało mi się wstawać... - zadziornie się uśmiechnął i poruszył brwiami. Już ja wiem co w jego głowie siedzi... Fajny sen?! Co za oblech...
- Huh? A co ci się śniło? - zapytała, zbliżając się jeszcze bardziej do puchona.
- Nie chcę żebyś wiedziała... Mogę ci powiedzieć, że główną rolę ty w nim miałaś... - zaśmiał się.

Nie mogłem na to dłużej patrzeć. Wstałem z ławki i ani raz się nie obracając, wyszedłem z Wielkiej Sali. W mojej głowie plącze się tyle myśli, że nie wiem jak się nazywam. Czyżbym był zazdrosny? Nie to niemożliwe... To jest moja przyjaciółka, a tak po za tym, to mamy po trzynaście lat... Bardziej to jestem zły... Na niego? Nie...no może trochę... Na nią? Na nią nie potrafię być zły, co nie oznacza, że nie boli mnie fakt, iż o niczym mi nie powiedziała. Na siebie? Tak...bo jeśli ona mi nie powiedziała, to znaczy, że robię coś nie tak, bo nie mam jej zaufania...
A więc co teraz? Teraz pozostało mi tylko patrzeć na szczęście tych jebanych gołąbeczków...
Tylko czemu to tak cholernie boli? Może dlatego, że to jest moja mała Alex....Moja mała Alex nie przeznaczona dla byle kogo...

Problemy w Hogwarcie potocznie nazywamy Riddle...Where stories live. Discover now