ROZDZIAŁ 1

112 6 0
                                    

- Już mam zwidy... Merlinie, co się ze mną dzieje? - westchnął Draco i ponownie skierował się w stronę drzwi. Tak bardzo chciałam wstać i go przytulić... Ale moje serce było takie słabe... Nie mogłam już nic powiedzieć. Ponownie zamknęłam oczy, tym razem aby oddać się już w wieczny sen. Odchodzę, bo on nie uwierzył. Czy to wszystko co mówił było kłamstwem? Czy moja historia kończy się teraz? Po tak długiej walce o samą siebie? A może wrócę i pokażę im kto tutaj rządzi? Nie, bez niego to nie ma sensu... Nie uwierzył, więc ja też nie wierzę. Draco, kocham cię, pamiętaj... Nie powiedziałam ci tego ostatnim razem...

***Draco's POV***

Zaraz, zaraz... Co ja kurwa zrobiłem?! Jak ja mogłem?! Przecież się odezwała. Patrzyła na mnie, uśmiechała się, wybaczyła mi... A ja znowu ją zostawiłem... Skończony debil ze mnie!

Odwróciłem się i jak najszybciej wbiegłem po tych przeklętych schodach. Wparowałem jak huragan do skrzydła szpitalnego. Zobaczyłem, że jest jeszcze bledsza niż wcześniej. Podbiegłem do niej. Sprawdziłem jej puls. Nie było go.

- Alex! Alex, błagam! Pomocy! - krzyknąłem chwytając ramiona dziewczyny. Mocniej nimi potrząsnąłem. - Błagam, obudź się - szepnąłem powoli puszczając jej ramiona, kiedy pani Pomfrey zaczęła mnie od niej odciągać.
- Nie jest jeszcze za późno - stwierdziła staruszka. - Ale musimy się odnieść do niebezpiecznych i wywierających wpływ na całe jej dalsze życie środków.
- Jakich? - zapytałem z nadzieją.
- Zgadzasz się czy nie? - zignorowała mnie kobieta.
- Tak, ale...
- To wyjdź. Będę ją ratować...

Posłusznie zrobiłem to co kazała mi staruszka. Wyszedłem ze skrzydła szpitalnego. Zobaczyłem, że kobieta wyjmuje jakąś ogromną strzykawkę, wypełnioną pożółkłym płynem. Wypuściła z niej powietrze, po czym wbiła ją w sam środek serca mojej malutkiej. Moje właśnie rozpadło się na miliony kawałeczków, ale patrzyłem dalej. Policzki zaczęły okropnie mnie piec. Miałem przeczucie, że z tego nie wyjdzie nic dobrego, a jednak zgodziłem się. Wszystko zrobię i na wszystko pozwolę, żeby tylko ona żyła.

Zobaczyłem, że z jej ust zaczęła sączyć się krew. Dużo krwi. Poppy Pomfrey uśmiechnęła się pod nosem i pokręciła głową. Straciłem czucie w nogach, a następnie świadomość.

***Alexandra's POV***

Gwałtownie otworzyłam oczy, kiedy tylko poczułam słodki, uzależniający zapach. Był niesamowicie pociągający, taki zmysłowy. Odwróciłam głowę. Zobaczyłam, że obok mnie leży Draco. Jego śliczne blond włosy, gładko opadały na jego czoło. Miarowo oddychał, a na jego twarzy malował się obraz przerażenia i smutku. Policzki miał zeschnięte od starych łez, a jego oczy były bardzo podkrążone. Obok niego uwijała się Pani Pomfrey. Przez okno zobaczyłam, że słońce za chwilkę wzejdzie.

- Która godzina? - zapytałam, a kobieta oderwała wzrok od łóżka chłopaka, po czym z powrotem go tam umieściła.
- Przypuszczam, że coś koło szóstej... - odpowiedziała zdawkowo. - Poczekaj, zaraz się tobą zajmę. Najpierw ten biedak musi się obudzić. Ale się zdziwi jak cię zobaczy, uhu - pokręciła głową i poklepała Dracona po policzkach. Ten wzdrygnął się i otworzył oczy. Medyczka uśmiechnęła się pod nosem i podeszła do mnie. Odpięła mi kroplówkę.
- To ci już nie będzie potrzebne... - powiedziała i chwyciła moją drugą dłoń. Obejrzała ją dokładnie. Później odpięła z moich piersi aparaturę, a temu wszystkiemu uważnie przyglądał się Draco.

- Przepraszam, ale czy ktoś może mi to wyjaśnić? - zapytał powoli podnosząc się na łokciach. Spojrzałam na niego, a z tyłu jego głowy zobaczyłam opatrunek. Musiał rąbnąć w coś, kiedy upadł. W ogóle to skąd ja to wiem?
- Wiesz tak w sumie, to sama też nie do końca wiem o co chodzi - zaśmiałam się i powoli wstałam z łóżka.
- No cóż... Jest tu tyle do opowiadania, że aż mi się odechciewa...
- Mamy czas...
- Oj ty kochanie masz całą wieczność... - zaśmiała się staruszka.

__________________________________________________________________________________

Pierwszy rozdział nowej serii!! Mam nadzieję, że się spodobało. No trochę tu namieszałam, ale rozjaśnię wam wszystko w następnej części, oke? Możecie zostawić coś po sobie. Do następnego!

Problemy w Hogwarcie potocznie nazywamy Riddle...Where stories live. Discover now