'Święta spędzicie w Hogwarcie'

120 7 0
                                    

- Święta spędzicie w Hogwarcie. Odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy, do którego przygotuje was profesor Minerwa McGonagall - westchnął Snape.

Nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Wszyscy byliśmy równo zaskoczeni tą informacją. Gdyby przed nami nie stał właśnie Severus Snape i jakbyśmy byli gryfonami albo puchonami, to pewnie dziewczyny zaczęłyby głupio chichotać, a chłopcy aż zwiędliby ze strachu przed zaproszeniem którejś z koleżanek na Bal.

- Jakieś pytania? - zapytał lekceważąco Snape. - Nie? To świetnie... Możecie się rozejść... Emm... Profesor McGonagall wszystko wam wyjaśni. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj. Do widzenia...

Nauczyciel wyszedł z lochów i gdzieś sobie poszedł.

Podeszłam do grupki podekscytowanych dziewcząt, teraz już żywo rozprawiających o chłopakach. Lustrowały każdego ślizgona po kolei. Przez chwilę się zastanawiałam, czy czasem nie mają rentgena w oczach...

- Jejku... Ale bym chciała żeby Goyle mnie zaprosił... - westchnęła Milicenta opierając głowę na ramieniu Dafne.
- Podoba ci się Goyle? - pisnęła podekscytowana Pansy. - O, Alexandra... - burknęła, mierząc mnie wzrokiem.
- Miło cię widzieć Pansy... Na prawdę... - sztucznie się uśmiechnęłam, po czym zwróciłam wzrok w stronę reszty dziewcząt. - Wtajemniczycie mnie? - zaśmiałam się.

Milicenta pociągnęła mnie za ręce w swoją stronę.

- Jak myślisz? Gregory mnie zaprosi? - zapytała, a na jej twarzy pojawił się wielki rumieniec.
- No jasne! - pisnęłam.- Widziałam jak na ciebie patrzy, sama zobacz... - odwróciłam się w stronę chłopaków i wskazałam skinieniem głowy na Goyle'a.
- Ach... - rozmarzyła się i wyszła do dormitorium.

Rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam, że Pansy już kokietowała Dracona. Wzruszyłam ramionami i podeszłam do Zabiniego.

- Hej BRO! - zawołałam i przybiłam żółwika czarnoskóremu. - Co tam?
- Myślisz, że Greengrass zgodziłaby się ze mną iść? - zapytał po chwili ciszy, a jego twarz rozświetlił lekki uśmiech.
- Myślę, że jeśli zaprosisz ją zanim zrobi to ktoś inny, to się zgodzi...
- Kurde... Weź ją tak dyskretnie podpytaj, co? - zrobił błagalną minę, przez którą moje serducho gwałtownie zmiękło.
- No dobra... Jeszcze dzisiaj ci odpowiem, okej?
- Kocham cię po prostu! Jesteś najlepsza! - krzyknął rzucając mi się na szyję.
- No już, bo mnie udusisz i się nie zapytam... - zaśmiałam się i w podskokach podeszłam do Dafne.

***

Profesor McGonagall wezwała nas po objedzie na rozmowę. Szłam razem z Draconem uważnie rozglądając się po wszystkich ślizgonach w poszukiwaniu Blise'a. Kiedy ominęłam wzrokiem Dafne rozmawiającą z Pansy i Milicentą, trafiłam wzrokiem na Crabbe'a i Goyle'a (pozdro dla tych co myśleli, że trafiła wzrokiem na Zabiniego Xd), a po nich na Blaise'a.

- Draco, mogę na chwilę? - zapytałam kierując wzrok na ciemnoskórego.
- A co? Chcesz go zaprosić na Bal? - westchnął całkiem poważnie na co się zaśmiałam. On orientując się co właśnie zrobił, też wybuchnął śmiechem. - Jasne, idź... - uśmiechnął się.
- To ja zaraz wracam... - krzyknęłam i podbiegłam do Zabiniego.

Szedł w zamyśleniu, nie zwracając na nic uwagi. Pomachałam mu rozłożoną ręką przed twarzą.

- Ej! Ziemia do Blaise'a! - zaśmiałam się.
- O, Alex! - krzyknął, po czym zasłonił ręką twarz. - Sorry...
- Ktoś tu się zakochał... - zaśpiewałam.
Wiesz coś?- zapytał głosem pełnym nadziei, na co szeroko się uśmiechnęłam.
- Możesz śmiało pytać...
- Jezu, jesteś najlepsza! Co jej mówiłaś?
- No wiesz, że teraz jedyny temat dziewczyn to jest bal i w ogóle, więc się zapytałam najpierw Sadie Baldock z kim chciałaby iść, a potem jakby nigdy nic zapytałam o to Dafne. Ona powiedziała, że jeśli ma wybierać kogoś ze Slytherinu, to byłbyś to zdecydowanie ty. Powiedziała, że bardzo cię lubi i mega by się ucieszyła.
- Serio?! To zajebiście... trzymaj kciuki, jutro się jej zapytam...
- No jasne, kibicuję! - poklepałam chłopaka po ramieniu, po czym wróciłam do Dracona.

Zobaczyłam, że dyskutuje o czymś z Pansy. Tak...nie chciałam im przeszkadzać, więc podeszłam do Dafne i Sadie.

- A ty Sadie, z kim chciałabyś iść?

***

- Dobierzcie się w pary, kochani... - powiedziała profesor McGonagall.
- Niby po co? - burknął Draco, zakładając ręce na piersi.
- Grzeczniej, panie Malfoy. No dobrze... Tak bardzo nie chcesz mieć pary, więc zatańczysz ze mną. Akurat zaprezentujemy pozostałym uczniom, na czym polega wolny taniec, tak? - uśmiechnęła się szyderczo i gestem ręki kazała blondynowi do siebie podejść.
-Niech pani nie będzie taka pewna siebie... - burknął ledwo słyszalnie.

Draco podszedł do nauczycielki. Lewą ręką złapał ją w pasie, a prawą położył na jej ramieniu. Po minie pani profesor mogłam wywnioskować, że była zaskoczona tym, że Draco wie co robić.
Zaczęli tańczyć. Blondyn prowadził zwinnie nauczycielkę. Widać było, że taniec nie sprawiał mu najmniejszego problemu, czym zaskoczył (chyba pozytywnie) profesor McGonagall. No i mnie też...

Problemy w Hogwarcie potocznie nazywamy Riddle...Where stories live. Discover now