Dzień minął bardzo szybko. Spędziłam go na rozmawianiu z uczniami Durmstrangu i ogólnie z Draconem i Blaise'em. Wszyscy w trójkę zdecydowaliśmy nie zgłaszać się do turnieju, bo to bez sensu. Choćby nie wiem jak byśmy się starali, nie oszukalibyśmy Dumbledore'a i jego linii wieku. Postanowiliśmy więc oglądać zmagania reprezentantów szkół z widowni.
***
Tak więc... Dzień minął szybko. Kiedy słońce schowało się już za horyzontem, a była wtedy równo godzina dziewiętnasta, razem z Draco udaliśmy się do Wielkiej Sali na kolację, a raczej ucztę z okazji święta duchów.
Największa komnata Hogwartu ozdobiona była wyciętymi dyniami, świeczkami i łańcuchami. Ze sklepienia Wielkiej Sali, na cieniutkich pajęczynach, zwisały włochate pająki. Pomieszczenie idealnie oddawało klimat i urok Halloween.
Rozglądając się dookoła, powoli podeszłam do stołu ślizgonów. Pierwszy raz odkąd uczyłam się w Hogwarcie, widziałam coś takiego. Widać, że dyrektor chciał przed gośćmi wypaść jak najlepiej. Wydaje mi się, że mu się udało.
***
Wszystkie światła zaczęły gasnąć. Jedyna poświata okalająca Wielką Salę, sączyła się z wydrążonych dyń, a była czerwona. Z drewnianej Czary zaczęły buchać iskry, które w krótkim czasie zmieniły się w błękitne płomienie. profesor Dumbledore podszedł do ogromnego kielicha. Płomienie z Czary zmieniły kolor na czerwony i wyrzuciły w powietrze przypaloną kartkę z nazwiskiem reprezentanta.
- Reprezentantką Beauxbatons jest Fleur Delacour! - krzyknął dyrektor.
W pomieszczeniu rozbrzmiały gromkie brawa, a wila dumnie przeszła przez Wielką Salę, znikając po chwili w oddzielnej komnacie. W tym momencie oklaski ucichły, a z Czary wystrzeliła kolejna karteczka.
- Reprezentantem Durmstrangu jest Victor Krum!
Kolejny uczestnik przeszedł przez środek sali znikając tam gdzie jego poprzedniczka. W tym momencie Czara wyrzuciła ostatnią kartkę.
- Reprezentantem Hogwartu jest Cedrik Diggory! - krzyknął Dumbledore.
Puchoni siedzący przy stole mało nie roztrzaskali go z radości. Kilku chłopaków przeniosło Cedrika przez całe pomieszczenie. Zniknął za kotarą oddzielającą Wielką Salę od komnaty dla reprezentantów. I kiedy już wydawało się, że wszyscy zostali wybrani, Czara ponownie zapłonęła czerwienią.
- Ha-Harry Potter! - krzyknął profesor. Nie doczekał się odpowiedzi, więc zawołał jeszcze raz. - Harry Potter!
Szatyn, na drżących nogach, przeszedł przez Wielką Salę. Towarzyszyły mu wiwaty gryfonów i dezaprobata reszty, a zwłaszcza uczniów Beauxbatons i Durmstangu oraz ich opiekunów. Nie dziwiło mnie to ani trochę. Ktoś tu kogoś oszukał. Nie bez powodu. Tylko oni o tym nie wiedzieli. Ja też... Dziwne, że złe przeczucie nie opuszczało mnie aż do wypowiedzenia tych dwóch słów: Harry Potter... I czuję, że nie opuści mnie jeszcze przez dosyć długi okres czasu. Cholera...
***
Nazajutrz, po śniadaniu, postanowiłam się przejść. Myślałam. Dużo myślałam o tym jak nazwisko Harry'ego znalazło się w Czarze. W przypadek nie uwierzę... Szłam w głębokim zamyślaniu, z którego wyrwało mnie uderzenie, a raczej zderzenie.
- Przepraszam... - bąknęłam, zanim zdążyłam unieść wzrok. Spojrzałam w górę i zobaczyłam roześmianą twarz Cedrika.
- Ach... Gapa jak zawsze... - zaśmiał się. - Miło cię znowu widzieć.
- Gratuluję... - uśmiechnęłam się, usiłując odciągnąć uwagę chłopaka od moich różowych policzków. - Nie mówiłeś, że się zgłaszasz... - uniosłam wyzywająco brwi, zmarszczyłam czoło i złożyłam ręce na piersiach.
- Może nie było okazji... Mało rozmawiamy od czasu... ekhm... wiesz czego... - chrząknął, ale po chwili znowu się uśmiechnął. - Nawet nie wiesz jak się cieszę...
- Z naszego zerwania? - zaśmiałam się.
- Nie, no co ty... Z tego, że wezmę udział w turnieju.
- No wiem, przecież... Też się cieszę... - poklepałam chłopaka po ramieniu. - Trzymam za ciebie kciuki, wszyscy trzymamy... - uśmiechnęłam się.
- Dziwna sprawa z tym Potterem... Nie wiesz może, o co z tym chodzi? Nie mówił ci nic?
O nie...
YOU ARE READING
Problemy w Hogwarcie potocznie nazywamy Riddle...
FanfictionJestem Alex. Niska, czarnowłosa, czarnooka 13-latka. Chodzę do normalnej szkoły w normalnym świecie. Jestem normalna, no prawie... Niestety, albo stety wszystko się zmienia...