Dzisiaj, tak jak już od dwóch tygodni, wracałam z dodatkowych lekcji OPCM. Szłam sama, bo z Potterem zawsze rozstawaliśmy się pod klasą. Najważniejsza zasada: żadnych podejrzeń.
Nagle moje oczy zostały zasłonięte. Poznałam te dłonie, ale chciałam się trochę z Draconem podroczyć.
- Zgadnij kto! - powiedział blondyn, siląc się na zmieniony ton głosu.
- Hmmm... Crabbe? Nie... O, wiem! Ron Weasley! - zaśmiałam się.
- Serio aż taki podobny ten głos do niego? Przecież lepszy... - powiedział już normalnym głosem, podchodząc do mnie od przodu.
- Nie no... Był sexy... - zaśmiałam się.
- No jakżeby inaczej... - zaśmiał się. - A teraz chodź.Pociągnął mnie za rękaw od szaty i gdzieś zaprowadził. Zatrzymaliśmy się dopiero na jakimś korytarzu ze schodami. Byli tam profesor Snape i Marcus Flint.
- Draco? Co to ma znaczyć? - zapytałam lekko zaskoczona zaistniałą sytuacją.
- Tak się składa, że chyba znalazłem nam nową ścigającą... - uśmiechnął się, po czym skierował swój wzrok na mnie.
- Nie zgadzam się. - burknął Snape.
- Jak to się pan nie zgadza?! - uniósł się Flint.
- Tak to... Alexandro musimy porozmawiać... - powiedział profesor po czym pociągnął mnie za szatę trochę w bok, na stosowną odległość. Rzucił jakieś zaklęcie i zaczął mówić. - Tak się składa, że musisz się uczyć Obrony. Nie masz czasu na Quidditch...
- Ale panie profesorze! - tupnęłam nogą jak mała dziewczynka, która nie dostała wymarzonej lalki.
- Nie ma żadnego ale. Nie będziesz grać w drużynie. Nawet jeśli jesteś rewelacyjna, to ja się nie zgadzam. Nie masz czasu na Quidditch.
- Potter jakoś może grać... - wyrzuciłam ręce w powietrze.
- Ale wspomniany Potter uczy się w Hogwarcie dwa lata dłużej i wie dwa lata więcej od ciebie. Jasne?
- Nie... Przecież na dodatkowych lekcjach jesteśmy na jednakowym poziomie. Ja umiem na prawdę bardzo dużo i dam sobie radę. No niech mi pan pozwoli...
- Aleś ty uparta... Nie ma mowy...
- To niech mnie pan chociaż sprawdzi i wtedy zadecyduje...
- Dobrze... Jutro na... - zawahał się wyciągając kalendarzyk. - ...na pierwszej lekcji będę miał czas. Wtedy cię przetestujemy... - nieznacznie się uśmiechnął i ruszył w stronę chłopaków. Na mojej twarzy od razu pojawił się banan. Podbiegłam do chłopaków i pod wpływem impulsu przytuliłam ich obu.
- Rozumiem, że się zgodził? - zaśmiał się Flint.
- No... prawie... - prychnęłam. - Ale jutro na pierwszej lekcji macie mnie sprawdzić. Profesor też będzie.
- To świetnie! - ucieszył się Draco. - Idziemy? - dodał.
- No... jestem zmęczona...***
- Ale teraz my mamy trening! - uniósł się kapitan drużyny puchonów. No tak... Draco już kiedyś opowiadał mi jak zabrali trening gryfonom. Widocznie Snape lubi robić innym domom na złość. Trochę głupio mi się zrobiło, bo to w sumie przeze mnie oni nie mają teraz treningu. No przepraszam, ale nie wszystkie ślizgonki są sukami bez uczuć...
- A my mamy pozwolenie na przetestowanie nowego zawodnika. Sorry, ale profesor Snape przyjdzie za chwilkę. Chyba nie chcecie mieć kłopotów, prawda?
- Jeszcze pogadamy, Flint... - powiedział Cedrik Diggory. Matko jakie ciacho... Coś tak czuję, że chyba pójdę go przeprosić...Po kilku chwilach na boisku pojawił się Snape. Przywitał się z zawodnikami i podszedł do mnie.
- Nie mówiłaś, że masz błyskawicę... - burknął przyglądając się mojej miotle.
- Bo nikt nie pytał... - zaśmiałam się.
- No dobrze... Zobaczymy czy później też ci będzie tak do śmiechu... - uśmiechnął się szyderczo. - Pokaż co potrafisz...Wsiadłam szybko na miotłę i wzbiłam się w powietrze. Pędziłam jak huragan. Przecinałam zakręty, robiłam kółka między obręczami i slalomy wokół słupków. Po zaprezentowaniu się zleciałam z powrotem na dół.
- No no, panno Riddle. Bardzo panna szybka i zwinna, nie zaprzeczam... Ale czy poradzi sobie panna z prawdziwymi zawodnikami? Lećcie!
Pałkarze i pozostali ścigający wzbili się w powietrze. W oczach Flinta widziałam podziw. Ucieszyłam się i jeszcze bardziej podbudowana poleciałam do przeciwników. Zaczęłam się z nimi kiwać tak aby dolecieć do obręczy. Udało mi się to kilka razy i ani raz nie zostałam złapana. Na dole rozległy się symetryczne i powolne oklaski Snape'a.
- No brawo... Jesteś lepsza niż myślałem. A teraz bierz kafla i spróbuj trafić... Masz trafić pięć razy.
- Okej. - uśmiechnęłam się i wzięłam kafel. Po chwili znów byłam na górze. Mijałam ścigających jak ognia a między pałkarzami rzucałam kolejne "gole". W końcu uzbierałam pięć obręczy i dumna z siebie wróciłam na ziemię.- No, panno Riddle... Z przykrością muszę stwierdzić...że jest pani przyjęta do drużyny Slytherinu. Gratuluję...
- Dziękuję! - pisnęłam prawie rzucając się na szyję Snape'owi. Na szczęście w porę się opamiętałam. Za to przytuliłam całą drużynę, po czym wróciliśmy do Hogwartu.
***
'Słyszałem, że dostałaś się do drużyny... Gratuluję, już nie mogę się doczekać meczu Gryffindor - Slytherin. Ciekawy jestem jak sobie radzisz... Do zobaczenia jutro!
Harry''Dzięki za gratulacje. Też nie mogę się doczekać tego meczu. Zobaczysz rozniesiemy was... W końcu ja tam będę, prawda? Do jutra!
Ps Listy o 3 w nocy nie są fajne...
Alex'
Uśmiechnęłam się pod nosem i zwinęłam kartkę. Przyczepiłam ją do nóżki mojej sowie i posłałam do Harry'ego. W sumie... Nie wiem dlaczego ja go nie lubiłam, jest na prawdę spoko... Wypuściłam po cichu moją sowę i położyłam się do łóżka.
***
Tej nocy spało mi się na prawdę dobrze. Tak dobrze, że nie zauważyłam, ze mój budzik dzwonił pół godziny temu... Zerwałam się szybko na równe nogi, chwyciłam za ręcznik i niczym huragan popędziłam do łazienki. Za pomocą magii udało mi się szybciej wysuszyć włosy. Na szczęście... No co? Czasami trzeba sobie pomóc niekonwencjonalnymi sposobami... Szybko wróciłam do dormitorium i chwyciłam szatę. Przebrałam się, wzięłam różdżkę i pobiegłam na śniadanie. Na szczęście w Wielkiej Sali byli jeszcze uczniowie. Zjadłam swoje panini tak szybko jak tylko mogłam i dumna z siebie poszłam na lekcje.
***
- Co ty? Zaspałaś? - zapytał Blaise, idąc obok mnie na Eliksiry.
- Zdarza się nawet najlepszym... - zrobiłam śmieszną minę, po czym oboje się zaśmialiśmy.
- No wiesz... Draco wrócił koło dziewiątej, mówił, że ty też już u siebie, więc myślałem, że skoro tak wcześnie poszłaś spać to powinnaś się wyspać, chyba, że o czymś nie wiem...
- Nie no, po prostu wczoraj się tyle wydarzyło, że nie mogłam zasnąć...
- Ach tak, panno Riddle? - zaśmiał się, przedrzeźniając głos profesora Snape'a. Otworzył mi drzwi i przepuścił przodem do klasy.
- Chyba nie da mi pan punktów karnych, prawda? - odpowiedziałam odwracając się do chłopaka. Lubię z nim flirtować, nie wiem czemu, może po prostu dlatego, że jest przystojny? Ale po za tym, nic do niego nie czuję.
- Musi mnie pani ładnie poprosić, panno Riddle... - uśmiechnął się chytrze, po czym oboje wybuchliśmy nieopanowanym śmiechem.- Nie za wesoło wam? - zapytał podniesionym głosem, wchodzący do klasy już prawdziwy Severus Snape.
- Przepraszam profesorze... - wydusiliśmy jednocześnie ledwo powstrzymując śmiech.
- Siadajcie na swoje miejsca i cisza... - wycedził przez zaciśnięte zęby.
Posłusznie zajęłam miejsce obok Dracona, cały czas dyskretnie zasłaniając usta.
Spojrzałam w jego oczy bardzo rozśmieszonym wzrokiem, po czym on zrobił to samo. Też lekko parsknął, po czym wrócił do zapisywania przepisu na całkiem nowy eliksir.
YOU ARE READING
Problemy w Hogwarcie potocznie nazywamy Riddle...
FanfictionJestem Alex. Niska, czarnowłosa, czarnooka 13-latka. Chodzę do normalnej szkoły w normalnym świecie. Jestem normalna, no prawie... Niestety, albo stety wszystko się zmienia...