2. Dzięki za pomoc.

2.3K 80 60
                                    

Rano obudziłam się....
PRZYTULONA DO HENRYKA?!!! Ale jak to... Ja myślałam... Myślałam że to jest poduszka...

Nie budząc blondyna odsunęłam się i podeszłam do szafy. Wzięłam ze sobą czarny crop top i luźne czarne dresowe spodenki. Ruszyłam w stronę łazienki. Przebrałam się, wzięłam telefon, słuchawki i butelkę wody oraz udałam się biegać. Po godzinie wróciłam z powrotem do domu. Na dole ujrzałam blondyna.

Ja: Hej Henryk, nie śpisz już? - powiedziałam oraz spojrzałam w jego piękne czkoladowe oczy. ISABELA! Co ty gadasz?! Nie kochasz go!
Henryk: Hej, nie, nie śpię, a gdzie ty byłaś?

Ja: Biegałam, miałam biegać tylko 15 minut, ale biegałam godzinę.- oznajmiłam.

Henryk: Następnym razem zostaw kartkę, bo zaczynałem się o ciebie martwić. W Swellview grasuje wiele bandytów. Ale Kapitan B i straszny dzieciuch pokonują ich.

Ja: Kim jest kapitan B i straszy dzieciuch?

Henryk: To tutejsi obrońcy. Chronią miasto przed złem.

Ja: Ahaa...

Henryk: Biegałaś? A znasz okolice?

Ja: Biegałam niedaleko domu, więc się nie zgubiłam, nie znam okolicy...

Henryk: Dziś Cię oprowadzę...

Ja: Okej... Dzięki... Henryk... Przepraszam, że o to pytam ale.... Gdzie jest twój tata?

Henryk: jest w delegacji... A czy ty myślałaś że....

Ja: Tak...

Poszliśmy na górę, a ja włożyłam jeansowe czarne spodenki z wysokim stanem, a do tego biały crop top i czarne conversy. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone.

Henryk: Gotowa?

Ja: tak.

I wyszliśmy z domu. Henryk pokazał mi okolice. Myślę, że lubię tego kościa. On jest spoko.

***
Na następny dzień była niedziela, postanowiliśmy nigdzie nie wychodzić. Graliśmy na konsoli i nagle znów zaczął mu piszczeć ten nieszczęsny zegarek.

Ja: Henryk... O co chodzi z tym zegarkiem???

Henryk: Muszę lecieć.. Wzywają mnie do pracy... Pa!

Kto normalny pracuje w niedziele?! A do tego 17- nastolatek?!

Ok. Ide na spacer. Poszłam do parku Swellview. Poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Nie miałam pojęcia kto.. Nikogo tu nie znam, tylko rodzinę Henryka... Nagle poczułam, coś zimnego przy moim gardle. To był nóż! Cholernie się bałam...

W parku Swellview pojawili się 2 goście.

- Zostaw ją! - Powiedział ten starszy.

Ten młodszy mi kogoś przypominał, ale nie wiedziałam kogo...

Bandyta stanął przede mną. Kopnęłam go.. ( chyba domyślicie się gdzie. Dop. Aut. ) Padł na ziemię. Ja wstałam i powiedziałam:

- Dzięki za wieelką pomoc zapewne Kapitanie B i straszny dzieciuchu. - powiedziałam ironicznie i poszłam.

To jest miłość. - Niebezpieczny HenrykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz