'13

10.4K 474 229
                                        

  -Gdzie jedziemy?- spytałem, nie wytrzymując jazdy w ciszy.

  -Zobaczysz- odpowiedział, szczerząc się jakby wygrał w totka.

Przymknąłem oczy na wspomnienie jego silnych ramion, owiniętych wokół mnie.

Po paru minutach samochód z piskiem opon się zatrzymał.

Rozszerzyłem oczy w zaskoczeniu.

Staliśmy na parkingu, wśród dziesiątek motocykli, a przed nami przewijały się setki ludzi.

Spojrzałem zdezorientowany na Setha.

 -To jakiś zjazd?- rzuciłem.

W odpowiedzi tylko się zaśmiał i gestem ręki pokazał, żebym szedł za nim.

Kompletnie nie wiedząc o co może chodzić podążyłem za chłopakiem.

 -Czy mnie oczy nie mylą?!- znikąd przed nami pojawił się jakiś chłopak.

 -Jak widać- odparł dumnie Seth.-Gdzie znajdę...-

 -Poszedł obstawiać, jak zawsze całość idzie na ciebie-  przerwał nieznajomy i zaraz gdzieś zniknął.

  -Chodź- szepnął ciemnooki, nachylając się nade mną tak, że nasze twarze dzieliły milimetry.

Niepewnie złapałem jego rękę i dałem się prowadzić.

  -W końcu!- krzyknął jakiś blondyn, na widok Setha.

  -Ile?- zwrócił się do niego ciemnooki.

  -Dwa i trzy zera-

  -Ilu ich jest?- kontynuował, wskazując na motocyklistów.

  -Z tobą dwudziestu, trasa standardowa- odpowiedział nieznajomy.-Masz jakieś...- spojrzał na zegarek.-Dziesięć minut- oznajmił, dając Seth'owi pęk kluczy.

  -A to jest Luka- powiedział starszy, wskazując na mnie.-Przypilnuj go- rzucił na odchodne i biegiem udał się w przeciwnym kierunku.

  -Cześć jestem Nick- przywitał się właściciel szmaragdowych tęczówek.

  -Hej, Luka- odparłem, ściskając jego dłoń.-O co tu właściwie chodzi?-

  -Pierwszy raz na wyścigach?- spytał rozbawiony, a mi oczy wyszły z orbit.

  -Wyścigach?!- powtórzyłem zszokowany.

I wtedy przed nami pojawił się Seth na czarno-zielonym ścigaczu, ubrany w kombinezon o identycznych barwach.

Uśmiechnął się do mnie ciepło i nim zdążyłem cokolwiek z siebie wydusić, odjechał.

Tłum się rozjuszył, wszyscy zaczęli się przepychać do przodu.

  -Szybko!- krzyknął blondyn, ciągnąc mnie za rękę.

Przeciskaliśmy się przez tłum, aż chłopak zatrzymał się przed jedną z barierek, blokującą ludzi.

Krzyknął coś do gościa, stojącego za bramką i przerzucił mnie nad ogrodzeniem.

  -Chodź, musimy zejść z trasy- rzucił, po czym pociągnął mnie w stronę konstrukcji, stojącej parę metrów dalej.

Kiedy skończyliśmy się wspinać i byliśmy dobre 10 metrów nad ziemią, rozbrzmiała syrena.

  -Witam serdecznie, wszystkich tu zgromadzonych, na dzisiejszych wyścigach! Jeśli jeszcze nie obstawiliście, kieruję do Erica, rampa po wschodniej stronie toru... Bo cholera... BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!- mówił ktoś przez megafon.-Zakłady wpływać mogą do wystartowania zawodników, zwroty są niemożliwe... Już za niecałą minutę przed wami, dwudziestu zawodników stoczy walkę o podium!-

Rude Boy | boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz