-Seth...-
Starszy klęczał, wtulając się z utęsknieniem w moje półnagie ciało.
Ktoś z boku powiedziałby, że wyglądał całkiem normalnie, jednak ja widziałem, że tak nie jest.
Oczy miał podkrążone, a powieki zdobił fiolet.
Włosy straciły swój blask, a usta były suche i pozagryzane.
Nie mogłem znieść widoku tych smutnych tęczówek.
-Luka...- wyszeptał, zachrypniętym głosem, mocniej mnie do siebie przyciągając. Musiałem przytrzymać się jego ramion, żeby nie polecieć do przodu.-Przepraszam, że musiałeś to widzieć. Ja... Nie wiem jak mogłem do tego dopuścić-
Oczy mu się zaszkliły.
Wyciągnąłem rękę, żeby pogładzić go po policzku, wtulił się w nią ufnie, upuszczając pojedyncze łzy.
-Nie chciałem tego pocałunku. Nie chciałem cie zranić. To było zaledwie dotknięcie ust, zanim go odepchnąłem... Luka... Nie mogę bez ciebie normalnie funkcjonować. Wszystko na co tylko spojrzę, przypomina mi o tobie-
Przymknąłem oczy.
-Nie widzę sensu budzić się rano, kiedy nie mogę usłyszeć twojego śmiechu, dotknąć twojej skóry, czy zasmakować twoich ust... Nie widzę sensu, w jedzeniu czegokolwiek, jeśli już nigdy nie spojrzysz w moją stronę.Nie chcę dni bez słońca- powiedział, łamiącym głosem.-Nie chcę dni bez ciebie-
Objąłem go za szyję, opierając o siebie nasze czoła.
-Nie chcę dni bez ciebie, Seth- szepnąłem, po czym złożyłem czuły pocałunek na jego popękanych ustach.
Ciemnowłosy ujął mnie troskliwie w ramiona i położył na łóżku.
Uśmiechnąłem się ciepło i zdjąłem mu kurtkę, niwelując przestrzeń między nami.
Opadliśmy na poduszki, splatając nasze nogi i ręce.
-Nie spałeś- stwierdziłem, przejeżdżając opuszkami palców, po sińcach.
Starszy nie odpowiedział, jedynie zaczął kreślić wzory na moich obojczykach.
-Nick u mnie był- mruknąłem, badając linię jego szczęki.
-Wiem- westchnął.-Próbował się do mnie do dzwonić, ale nie odbierałem. Więc napisał mi po fakcie-
-Jesteś na niego zły?-
-Przez to co zrobił, myślałem, że cie straciłem- szepnął, ujmując moją twarz w dłonie.
-Nie straciłeś- odparłem i pozwoliłem mu się pocałować.
Nasze wargi delikatnie się o siebie ocierały, jakbyśmy robili to pierwszy raz.
Nasze języki, muskały wzajemne wnętrza, z utęsknieniem.
Przelaliśmy w to całe nasze uczucie.
Wtuliłem się w zagięcie jego szyi, podczas gdy on gładził moje plecy.
-Jesteś wyjątkowy- szeptał.-Naprawdę wyjątkowy... Czemu wciąż tu jesteś? Nie jestem nawet w połowie ciebie wart-
-Szszsz- spojrzałem mu w oczy.-Jestem wyjątkowy, tylko wtedy, kiedy jestem z tobą. Sprawiasz, że chce mi się starać, że naprawdę próbuję... Sprawiasz, że jestem lepszym człowiekiem-
-Chce mieć z tobą dzieci- oznajmił ciemnowłosy, wpatrując się we mnie z miłością.
-To może być trochę trudne- zachichotałem, gładząc go po policzku.
-Wszystko jest możliwe, jeśli naprawdę tego chcemy-
-Więc będę miał z tobą dzieci- oznajmiłem, z szerokim uśmiechem.
Starszy złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
-Będziemy mieli drewniany domek...- zaczął, bawiąc się kosmykami moich włosów.
-Taki dębowy, w środku świerkowego lasu...- kontynuowałem, wyobrażając sobie, jak pięknie byłoby mieszkać w takim miejscu.
-I kominek... Oh... Widzę to... Ty ubrany w cienką koszulę, przygotowujesz obiad. Obejmuję cię za talię, dzieciaki biegają pod naszymi nogami...-
-Byłoby cudownie- wzdycham.
-Będzie, obiecuję- na jego twarzy nie ma cienia wątpliwości, jest tylko oddanie.-Chyba powinienem iść-
-Zostań. Zaśnij ze mną- ziewam i mocniej się w niego wtulam.
-Zostanę- całuje mnie w czoło.
*
Budzę się z niemiłym uczuciem chłodu, wystawiam rękę i szukam ciała Setha...
Pusto.
Uchylam powieki, nie ma go.
Gdyby nie zapach, jaki pozostawił na poduszce i płatki róż, pomyślałbym, że to co się stało wczoraj, było jedynie snem.
Otwieram drzwi, z dołu słychać niewyraźną rozmowę.
Na paluszkach pokonuję schody i kieruje się do kuchni.
-A mnie to gucio obchodzi! Nie będzie mi taki hultaj, co to mojego braciszka do płaczu doprowadza, się panoszył w kuchni! Psik mi stąd, bo dostaniesz po nosie- jazgotała Mel, zabijając chłopaka spojrzeniem.
-Eee, Mel?- mruknąłem, zdradzając swoją obecność.
Dziewięciolatka odwróciła się z promiennym uśmiechem, jak gdyby nigdy nic.
-Cześć Lulu-
-Kiedy wstałaś?-
-Przed chwilą- zaćwiergotała.
Spojrzałem pytająco na chłopaka, który wbił wzrok w podłogę.
-Czyli nie jadłaś śniadania?- dopytałem.
-Niezupełnie. Umówiłam się z Adelą, więc muszę iść się ubrać. Zapleciesz mi warkoczyki zanim wyjdę, prawda?-
-Oczywiście-
Dziewczynka podeszła do kartonu z sokiem, przy którym stał ciemnowłosy i uśmiechnęła się do niego ciepło.
-Daje ci ostatnią szansę. Mój braciszek nie będzie się przez nikogo smucił...Inaczej...- wyszeptała, wbijając swoje małe paluszki w ramię starszego.-Krhhh- gestem poderżnęła sobie gardło i dźgnęła go w bark.
-Mel!- krzyknąłem.
-Smacznego- rzuciła i w podskokach wybiegła z kuchni.
CZYTASZ
Rude Boy | boyxboy
Novela Juvenil[UKOŃCZONE] •Dylan zmusza Lukę do pójścia na imprezę• •Dwójka nastolatków, usiłuję zakupić alkohol bez dowodu• •Seth jest pełnoletni• [+18] texting, angst, boyxboy, yaoi, romance, lgbtq+, 18+, bdsm, bisexualism, seks, wulgaryzmy; [PISANE w 2017/201...