Po piętnastu minutach, przed moim domem z piskiem opon, zatrzymał się czarny Cadillac, Aleca.
Od razu dopadłem do drzwi i zająłem miejsce pasażera.
-Masz tą torbę?- zwrócił się do mnie, ciemny blondyn o fiołkowych oczach.
-Tak-
-Nooo... W końcu Cie poznałem- stwierdził rozbawiony.-Co prawda, widziałem Cie wtedy na imprezie, ale nie byłeś do końca... rozmowny-
-Taa...- mruknąłem, na to wspomnienie.
-Seth nie odstępował Cie na krok, a kiedy zaproponowałem, że ja przy Tobie "posiedzę", napuszył się jak rasowa kotka- odparł ze śmiechem.
Spojrzałem na chłopaka, zdziwiony.
Nie spodziewałem się, że ciemnowłosy tak się o mnie troszczył...
-Wiesz może, co go doprowadziło do takiego stanu?- kontynuował blondyn.
-N-nie do końca...- zająknąłem się, kiedy przez myśl przeleciała mi nasza rozmowa.
-Kurde, znam go od dzieciaka i nic takiego dotąd nie miało miejsca- oznajmił, zamyślony.
*
Kiedy samochód wjechał na klubowy parking, oboje wybiegliśmy z auta.
Blondyn był obeznany z budynkiem, więc zamiast głównego wejścia, wybraliśmy tylne, położone zaraz obok pokoju właściciela.
-Dzień Dobry, mieliśmy odebrać przyjaciela- zwrócił się do ochroniarza, stojącego za drzwiami.
-A tak, proszę, zapraszam... Chłopak leży w tamtym pokoju- powiedział, wskazując na pomieszczenie po lewej.
Udaliśmy się w wyznaczoną stronę i oboje zamarliśmy w bezruchu.
Na stole rozproszona była biała substancja, wątpliwego pochodzenia, a wokół siedziało paru ochroniarzy, grających w karty i elegancko ubrany mężczyzna, najpewniej właściciel.
Gdzieniegdzie walała się broń i prezerwatywy, a w środku tego chaosu, na jednej z kanap, leżał nieprzytomny Seth.
-O miło, że przyszliście, chłopaki- odezwał się mężczyzna w garniturze, obdarzając nas ciepłym uśmiechem.-Wasz kolega usnął jakiś czas temu... No co macie takie przerażone miny? Na wszystko mamy pozwolenie, a to...- dodał, strzepując proszek na podłogę.-To jest mąka, bo pewien głąb o imieniu Marc, zażyczył sobie naleśników, ale mu coś po drodze nie wyszło-
Odetchnąłem z niemałą ulgą, odwzajemniając uśmiech.
-Hej Seth...- szepnął Alec, trzęsąc ramieniem chłopaka.-Seth-
-Alec, zostaw ja to zrobię- odparłem i uklęknąłem przy chłopaku.-Seth rusz dupę do jasnej cholery- warknąłem, szarpiąc go za barki.
-Sccoo?- jęknął ciemnowłosy, nie otwierając oczu.
-Królewiczuuu, masz ochotę na naleśniczki?- szepnąłem, gładząc go po policzku, ale ten nie zareagował.-Jak otworzysz oczka dostaniesz naleśniczki- cytowałem, naśladując jego głos.
Starszy obrócił się do mnie tyłem i kontynuował przerwany sen.
-No tak się bawić nie będziemy- stwierdziłem i podciągnąłem go za kurtkę do siadu.-Seth obudź się, albo więcej się do ciebie nie odezwę!- wrzasnąłem, potrząsając nim na wszystkie strony.
-Czy ja jesteeeę w niebiue?- spytał, spoglądając na mnie spod przymkniętych powiek.
-Nie, ale zaraz rozpętam Ci piekło- warknąłem.
-Wyglądaaasz jak taaki aniołek- dodał, zanosząc się śmiechem.
Rechotał wniebogłosy, nie mogąc usiedzieć w pionie.
Posłałem Alecowi bezsilne spojrzenie, na co on pokiwał głową ze zrezygnowaniem.
-Seth, ogarnij się- oznajmiłem stanowczym głosem, wpatrując się z wyczekiwaniem w chłopaka.
-Jak to możliwe, że takie stworzonka chodzą po Ziemi?- spytał, kręcąc głową jak szalony, po czym znów zaczął się chichrać.
Nie wytrzymałem i strzeliłem mu siarczystego liścia w prawy policzek.
Nie chciałem go zranić, tylko sprowadzić do stanu potencjalnej trzeźwości i o dziwo podziałało...
-Lu... Luka?- szepnął, wytrzeszczając oczy prosto na mnie.
-Madonna- przewróciłem oczami.-Dasz radę wstać?-
Chłopak nie odpowiedział, ani nie ruszył się choćby o centymetr... Tylko tępo się we mnie wpatrywał.
-Chodź- westchnął Alec, podnosząc ciemnowłosego za ramiona.-Dziękujemy za przypilnowanie naszego przyjaciela i przepraszamy za kłopot- zwrócił się do właściciela, obserwującego całą tą sytuację z rozbawieniem.
-Nie ma sprawy dzieciaku... Tylko pilnujcie go na następny raz, bo nie każdy będzie taki miły-
*
-Co Ci odpierdoliło?!- wrzasnął blondyn, kiedy wlekliśmy Setha do samochodu.
-Już to gdzieś słyszałem- burknął, spoglądając na mnie kątem oka.-Chłopaki... Nie czuję się najlepiej...- jęknął, kiedy znaleźliśmy się zaledwie krok od pojazdu.
-Kurwa, dobrze, że teraz mówisz- stwierdził fiołkowooki, odciągając ciemnowłosego na trawnik.
Kiedy pijany, zwrócił nadmiar pokarmu, położyliśmy go na tylnych siedzeniach, gdzie niedługo potem usnął.
-Odwiozę Cie do domu, a ja się nim zajmę- odparł stanowczo blondyn.
-Ale...-
-Nie ma żadnych "ale", jeśli doprowadził się do takiego stanu, przyczyna musiała być poważna... A jak widzisz, przy Tobie nie jest zbyt gadatliwy-
-Pomogę Ci go położyć, tak jak on zrobił to dla mnie, a potem zmyję się do domu. Okej?- zasugerowałem, pełen nadziei.
-Okej- westchnął chłopak.
CZYTASZ
Rude Boy | boyxboy
Teen Fiction[UKOŃCZONE] •Dylan zmusza Lukę do pójścia na imprezę• •Dwójka nastolatków, usiłuję zakupić alkohol bez dowodu• •Seth jest pełnoletni• [+18] texting, angst, boyxboy, yaoi, romance, lgbtq+, 18+, bdsm, bisexualism, seks, wulgaryzmy; [PISANE w 2017/201...