'26

8.9K 457 169
                                    

Po piętnastu minutach, przed moim domem z piskiem opon, zatrzymał się czarny Cadillac, Aleca.

Od razu dopadłem do drzwi i zająłem miejsce pasażera.

  -Masz tą torbę?- zwrócił się do mnie, ciemny blondyn o fiołkowych oczach.

  -Tak-

  -Nooo... W końcu Cie poznałem- stwierdził rozbawiony.-Co prawda, widziałem Cie wtedy na imprezie, ale nie byłeś do końca... rozmowny-

  -Taa...- mruknąłem, na to wspomnienie.

  -Seth nie odstępował Cie na krok, a kiedy zaproponowałem, że ja przy Tobie "posiedzę", napuszył się jak rasowa kotka- odparł ze śmiechem.

Spojrzałem na chłopaka, zdziwiony.

Nie spodziewałem się, że ciemnowłosy tak się o mnie troszczył...

  -Wiesz może, co go doprowadziło do takiego stanu?- kontynuował blondyn.

  -N-nie do końca...- zająknąłem się, kiedy przez myśl przeleciała mi nasza rozmowa.

  -Kurde, znam go od dzieciaka i nic takiego dotąd nie miało miejsca- oznajmił, zamyślony.

*

Kiedy samochód wjechał na klubowy parking, oboje wybiegliśmy z auta.

Blondyn był obeznany z budynkiem, więc zamiast głównego wejścia, wybraliśmy tylne, położone zaraz obok pokoju właściciela.

  -Dzień Dobry, mieliśmy odebrać przyjaciela- zwrócił się do ochroniarza, stojącego za drzwiami.

  -A tak, proszę, zapraszam... Chłopak leży w tamtym pokoju- powiedział, wskazując na pomieszczenie po lewej.

Udaliśmy się w wyznaczoną stronę i oboje zamarliśmy w bezruchu.

Na stole rozproszona była biała substancja, wątpliwego pochodzenia, a wokół siedziało paru ochroniarzy, grających w karty i elegancko ubrany mężczyzna, najpewniej właściciel.

Gdzieniegdzie walała się broń i prezerwatywy, a w środku tego chaosu, na jednej z kanap, leżał nieprzytomny Seth.

  -O miło, że przyszliście, chłopaki- odezwał się mężczyzna w garniturze, obdarzając nas ciepłym uśmiechem.-Wasz kolega usnął jakiś czas temu... No co macie takie przerażone miny? Na wszystko mamy pozwolenie, a to...- dodał, strzepując proszek na podłogę.-To jest mąka, bo pewien głąb o imieniu Marc, zażyczył sobie naleśników, ale mu coś po drodze nie wyszło-

Odetchnąłem z niemałą ulgą, odwzajemniając uśmiech.

  -Hej Seth...- szepnął Alec, trzęsąc ramieniem chłopaka.-Seth-

  -Alec, zostaw ja to zrobię- odparłem i uklęknąłem przy chłopaku.-Seth rusz dupę do jasnej cholery- warknąłem, szarpiąc go za barki.

  -Sccoo?- jęknął ciemnowłosy, nie otwierając oczu.

  -Królewiczuuu, masz ochotę na naleśniczki?- szepnąłem, gładząc go po policzku, ale ten nie zareagował.-Jak otworzysz oczka dostaniesz naleśniczki- cytowałem, naśladując jego głos.

Starszy obrócił się do mnie tyłem i kontynuował przerwany sen.

  -No tak się bawić nie będziemy- stwierdziłem i podciągnąłem go za kurtkę do siadu.-Seth obudź się, albo więcej się do ciebie nie odezwę!- wrzasnąłem, potrząsając nim na wszystkie strony.

  -Czy ja jesteeeę w niebiue?- spytał, spoglądając na mnie spod przymkniętych powiek.

  -Nie, ale zaraz rozpętam Ci piekło- warknąłem.

  -Wyglądaaasz jak taaki aniołek- dodał, zanosząc się śmiechem.

Rechotał wniebogłosy, nie mogąc usiedzieć w pionie.

Posłałem Alecowi bezsilne spojrzenie, na co on pokiwał głową ze zrezygnowaniem.

  -Seth, ogarnij się- oznajmiłem stanowczym głosem, wpatrując się z wyczekiwaniem w chłopaka.

  -Jak to możliwe, że takie stworzonka chodzą po Ziemi?- spytał, kręcąc głową jak szalony, po czym znów zaczął się chichrać.

Nie wytrzymałem i strzeliłem mu siarczystego liścia w prawy policzek.

Nie chciałem go zranić, tylko sprowadzić do stanu potencjalnej trzeźwości i o dziwo podziałało...

  -Lu... Luka?- szepnął, wytrzeszczając oczy prosto na mnie.

  -Madonna- przewróciłem oczami.-Dasz radę wstać?-

Chłopak nie odpowiedział, ani nie ruszył się choćby o centymetr... Tylko tępo się we mnie wpatrywał.

  -Chodź- westchnął Alec, podnosząc ciemnowłosego za ramiona.-Dziękujemy za przypilnowanie naszego przyjaciela i przepraszamy za kłopot- zwrócił się do właściciela, obserwującego całą tą sytuację z rozbawieniem.

  -Nie ma sprawy dzieciaku... Tylko pilnujcie go na następny raz, bo nie każdy będzie taki miły-

*

  -Co Ci odpierdoliło?!- wrzasnął blondyn, kiedy wlekliśmy Setha do samochodu.

  -Już to gdzieś słyszałem- burknął, spoglądając na mnie kątem oka.-Chłopaki... Nie czuję się najlepiej...- jęknął, kiedy znaleźliśmy się zaledwie krok od pojazdu.

  -Kurwa, dobrze, że teraz mówisz- stwierdził fiołkowooki, odciągając ciemnowłosego na trawnik.

Kiedy pijany, zwrócił nadmiar pokarmu, położyliśmy go na tylnych siedzeniach, gdzie niedługo potem usnął.

  -Odwiozę Cie do domu, a ja się nim zajmę- odparł stanowczo blondyn.

  -Ale...-

  -Nie ma żadnych "ale", jeśli doprowadził się do takiego stanu, przyczyna musiała być poważna... A jak widzisz, przy Tobie nie jest zbyt gadatliwy-

  -Pomogę Ci go położyć, tak jak on zrobił to dla mnie, a potem zmyję się do domu. Okej?- zasugerowałem, pełen nadziei.

  -Okej- westchnął chłopak.





Rude Boy | boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz