'50

8.3K 439 229
                                    

Leżałem skulony na końcu łóżka, kiedy do mojego pokoju wparowali rodzice z siostrą.

Myślałem, że zwymiotuję kiedy zaczęli śpiewać "Sto Lat".

Od tygodnia nie wychodziłem z domu, a o urodzinach prawie w ogóle zapomniałem.

Nie chciałem ich teraz widzieć, nie chciałem widzieć kogokolwiek.

Ostatnie sześć dni spędzałem na płakaniu przeplatanym z histerycznym śmiechem, myśląc o tym ilu chłopaków, podczas swojego wyjazdu zaliczy Seth.

  -Ptysiu, co ty taki nieobecny?- zachichotała rodzicielka, przeczesując mi włosy, palcami.

Przez ten cały czas udawałem, grałem rolę "nic się nie dzieje".

I o dziwo mi wychodziło...

  -Aaa... Zamyśliłem się- odparłem ze sztucznym uśmieszkiem, wtulając się w rodzicielkę.

  -Zabieramy małą i jedziemy do babci. Tu masz prezent- odezwał się ojciec, wręczając mi banknot.-Nie zdemoluj mieszkania. Wrócimy jutro przed piętnastą- dodał, puszczając mi oczko i wyszedł z resztą.

Westchnąłem, na nowo zakopując się w pościeli.

Po niecałych pięciu minutach do mojego pokoju wpadł Dylan.

  -CZEŚĆ SMARKU!- wrzasnął, przygniatając mnie swoim cielskiem.

  -Spierdalaj- syknąłem cicho, łapiąc go z kołnierz kurtki.

  -Już wyszli. Nie zgrywaj księdza- zarechotał.

  -I BARDZO KURWA DOBRZE- wrzasnąłem, zakrywając twarz.

  -Chyba Cie pojebało, jeśli myślisz, że dam Ci leżeć w łóżku w twoje urodziny- stwierdził, wyrywając mi poduszkę.-Twoja mama kazała mi się tobą zająć i pozwoliła na "małą potańcówkę"... GOŚCIU, ZROBIMY CI IMPREZĘ, WYJEBANĄ W KOSMOS-

  -Ale...- jęknąłem, jednak nie dane było mi skończyć.

  -"Ale" to sobie możesz w dupę wsadzić, bo po twoim zachowaniu wyraźnie widać, że brakuję Ci bolca. Masz PIĘTNAŚCIE MINUT, ŻEBY ZWLEC TEN ZGRABNY TYŁEK Z WYRA. Czekamy na dole-

*

  -Kogo ja widzę!- wrzasnęła Nat, rzucając mi się na szyję, kiedy znalazłem się w salonie.-Wszystkiego Najlepszego, glucie- dodała, czochrając mnie po dopiero co ułożonych włosach.

Przewróciłem oczami, dziękując każdemu za życzenia.

  -No to co... Zbieramy się, nie?- zasugerował Alec.

  -Słuchajcie... Ja naprawdę doceniam to co dla mnie robicie, ale wolałbym teraz pobyć sam- mruknąłem.

  -Luka weź się w garść! Jak tak dalej pójdzie to Alec, będzie musiał tymczasowo zmienić orientację i ogarnąć twoją niedopieszczoną dupę!- warknął Vic z irytacją.

Blondyn tylko pokiwał głową, na co mi wczorajsza kolacja, podeszła do gardła.

  -Okej, niech wam będzie. Chcę się dziś schlać. I to ostro. Chcę się obudzić z kimś nieznajomym w łóżku i nie pamiętać dlaczego nie mam na sobie koszulki- rzuciłem, kierując się do wyjścia.

*

Dzień zleciał wyjątkowo przyjemnie, zabrali mnie na pizzę i kręgle, które jakimś cudem wygrałem.

Jeździliśmy od sklepu do sklepu, kupując rzeczy na imprezę i wyścigując się w wózkach sklepowych.

Było prawie idealnie.

Rude Boy | boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz