Minęły dwa dni odkąd Rey przez przypadek wpadła na dowódcę First Orderu. Dziewczyna w ogóle nie opuszczała domu. Dzień spędzała na czytaniu książek i surfowaniu po internecie. Nie nudziło jej się, a nie chciała narzucać się chłopakom. Z czytania wyrwał ją dzwonek telefonu. Spojrzała na wyświetlacz. Dzwonił Poe. Odebrała szybko połączenie.
-Halo? Cześć, Poe! O co chodzi?
-A czy musi o coś zawsze chodzić? Może chcę zapytać co tam u mojej przyjaciółki? - usłyszała jego śmiech - Coś się nie odzywałaś po tej plaży. Może wyskoczymy na miasto? Zjemy pizzę. Możemy wziąć też Finna.
-Jasne, czemu nie. To za 20 minut pod pizzerią?
-I to chciałem usłyszeć. Do zobaczenia.
Rozłączył się. Rey odłożyła telefon na stolik i wstała. Ubrała luźny biały T-shirt z nadrukiem czarnego motyla, krótkie czarne spodenki i białe trampki. Uczesała się tradycyjnie w trzy koki, wzięła torebkę na ramię, spakowała do niej telefon oraz portfel i wyszła. Zakluczyła mieszkanie na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał się włamać. Zeszła po schodach i wyszła z bloku tym razem kierując się w przeciwną stronę od plaży, do miasta. Szła około 10 minut przez ulicę pełną sklepów i sklepików z różnymi rzeczami. Wszędzie roiło się od "agentów" First Orderu. Agenci First Orderu mieli zadanie szpiegować określony teren. Niedawno został założony Ruch Oporu, który chciał zniszczyć korporację, dlatego musieli zachować ostrożność. Do Ruchu Oporu należeli Poe i Finn. Namawiali też Rey, ale dziewczyna nie była pewna. Szpiedzy zakładali białe garnitury, czarne krawaty, buty i paski. Do pasków mieli przypięte komunikatory, a także paralizatory.
Rey zobaczyła logo pizzeri. Weszła do środka. Wybrała jeden stolik trzyosobowy, żeby zająć miejsce dla swoich kolegów. Nie minęły 2 minuty, kiedy w drzwiach pojawili się chłopacy. Pomachała im ręką, a oni podeszli.
-Cześć, Rey!
- Cześć, Finn! Hej, Poe!
Zajęli miejsca.
-Czemu się nie odzywałaś? Martwiliśmy się z Finnem.
-Po prostu nie chciałam wam zajmować czasu. Potrzebowałam chwili samotności, to wszystko -uśmiechnęła się.
-Rey, wiesz przecież. Nigdy nie zrezygnowalibyśmy z twojej obecności -powiedział Finn.
-Przestańmy dyskutować, zamówmy sobie coś.
-Racja, Poe. Jaką chcesz pizzę, Rey?
Rey, Poe i Finn zamówili sobie pizzę z największą ilością dodatków. Jedli ją przez pół godziny. Najwięcej zjadł Poe, a najmniej Rey. Uporali się z nią całą. Pizzą, nie Rey oczywiście. Rozmawiali, chodzili po sklepach i obawiali się, jak blisko jest pierwszy października. Chłopacy pożegnali Rey przy wejściu do ulicy. Dziewczyna skierowała się do domu, gdy ujrzała kogoś na rogu swojego bloku. Stał tam odwrócony tyłem. Widziała jego kruczoczarne włosy sięgające do ramion i poznała go. To byl Kylo Ren. Powoli i cicho podeszła do drzwi, gdy ten się odwrócił.
-Dobry wieczór. Widzę, że znów się spotykamy.
Rey przełknęła ślinę.
-Dobry wieczór. Czemu pan tutaj stoi?
Podszedł do niej i złapał ją za nadgarstki. Wykrzywił usta w tym swoim uśmieszku.
-Stoję, bo mam pewien biznes do ciebie. W ogóle, ile masz lat, że mnie tak tytułujesz od pana?
-W grudniu skończę dwadzieścia. A tytułuję, bo jesteś sprawcą wielu konfliktów na świecie.
Była pewna, że mężczyzna uderzy ją lub chociaż puści, jednak on zaśmiał się.
-Widzisz, ja mam dwadzieścia dziewięć. Nie musisz nazywać mnie "panem". A co do konfliktów, to na tą chwilę zapomnijmy o nich. Pójdziesz dzisiaj ze mną. Bez wykrętów.
-Dlaczego? Dlaczego akurat ja?
Przyjrzała mu się dokładnie. Miał ciemne, smutne, puste, czekoladowe oczy, bladą skórę i podłużną twarz. Ubrany był w białą koszulkę. Reszta była czarna: bluza, spodnie i trampki. W innych okolicznościach, gdyby nie był tym kim jest, Rey by z nim poszła.
-Po prostu cię zauważyłem i chcę iść akurat z tobą.
-Ale gdzie? Przecież na pewno masz jakieś tam swoje kobiety z którymi możesz sobie cho-
-Jeszcze wiele o mnie nie wiesz. Idziemy i koniec.
Puścił jej nadgarstki. Skierował się na plażę. Rey poszła za nim. Zachodziło słońce. Plaża była pusta. Kylo usiadł na piasku, Rey usiadła obok niego.
-Byłaś kiedyś na plaży o zachodzie słońca?
-Nie.
Nastała cisza. Minęło trochę czasu.
-Jak masz na imię?
-Rey.
-A nazwisko?
Oboje się uśmiechnęli.
-Kenobi.
-Miło mi. Ja jestem Be- Znaczy Kylo Ren.
-Wiem.
Siedzieli wpatrując się w słońce. Rey zadrżała i potarła ramiona.
-Zimno ci?
-Trochę.
Nie oczekiwała, że da jej bluzę. Wiedziała, że jest chciwy. Zaczął trzeć między palcami brzeg bluzy. Widać było, że się wahał.Dziewczyna poczuła się nieswojo. Minęło 10 minut. Słońce całkowicie zaszło.
-Muszę już iść - oświadczyła Rey mierząc go wzrokiem.
-Nie ma problemu. Widzimy się wkrótce?
-Oczywiście, że nie ma. A co do widzenia, przemyślę to.
Odwróciła się i wróciła do domu. Szybko położyła się spać.
CZYTASZ
Be with me | Reylo AU
FanfictionSławna na skalę światową korporacja, mocno miesza się w sprawy różnych państw. Przez to, na świecie panuje korupcja i dyktatura.Co może zmienić w życiu jednego z jej właścicieli nic nie znacząca studentka? Tak się składa, że bardzo wiele.