Parę tygodni później Ben postanowił zrewanżować się Rey i zabrać ją na weekend do Paryża. Han oraz Daisy zostali tymczasowo u rodziny Dameron.
- Naprawdę tu pięknie - przyznała Kenobi, gdy spacerowali w stronę wieży Eiffla. - Nie sądziłam, że kiedykolwiek uda mi się zwiedzić stolicę Francji.
Z ilością pieniędzy, którą zarabiała w sieciówce, a którą musiała przeznaczyć na środki do życia niezbędne dla niej oraz bliźniaków, nie wiązała wielkiej przyszłości podróżniczej. Już i tak ciężko wiązała koniec z końcem. Obecność Solo pojawiła się jak dar z nieba.
- Ale widzisz, warto czasem wierzyć do końca, prawda? - spytał czarnowłosy.
Było go stać na takie rzeczy oraz wypady. Pieniądze trzymały się go od czasu upadku korporacji, niezmiennie. Szatynka ścisnęła mocniej jego ramię. Zgadzała się z tym bezapelacyjnie. W końcu po czterech latach spotkali się ponownie i nic nie wyglądało na to, by ich przyszły porządek życiowy miał skończyć się fiaskiem. Próbowali już tyle razy! Ale teraz żadna katastrofa nie mogła ich rozdzielić. Nawet taka na miarę sztormu, który zatopił przed wielu laty statek pary Kensolo. Brązowooka oparła głowę na ramieniu ukochanego. Do tego nie potrzebowali żadnych słów, sama obecność im wystarczała. Po tak długim okresie rozłąki napawali się samą, wzajemną bliskością. W windzie na najwyższe piętro atrakcji do której zmierzali, brązowooki dopiero wypowiedział parę słów.
- Leczyłem się. I dalej to robię. Nie powinienem mieć już problemów ze złością.
- To dobrze - przyznała kobieta, nie do końca ukazując ulgę, jaka wtedy w niej wystąpiła.
Oczywiście zauważyła już wcześniej, że Ben spokorniał. Czasem nawet charakternie przypominał jej bardziej dowcipnego Hana Solo, a nie okropnego Kylo Rena, który tego pamiętnego dnia w wakacje zatrzymał ją przed blokiem, chwytając nieprzyjemnie za nagi brzuch przyszłej partnerki. I takiego go uwielbiała najbardziej, choć, o ironio, pokochała wpierw jego gorszą wersję.
- Wiesz... - Westchnął Solo, gdy przeszli do barierki.
Pod nimi rozlegał się przepiękny widok Paryża nocą. Kenobi sięgnęła do aparatu zawieszonego na szyi, ale powstrzymała ją dłoń czarnowłosego. Uniosła brew.
- Tak? - spytała ze zdziwieniem.
- Nie podoba mi się, że nosimy różne nazwiska. Ja, Solo, ty - Kenobi, dzieci połączenie...
- M-możemy ujednolicić to w jakimś urzędzie - powiedziała Rey.
- Albo nośmy to samo, wszyscy - dodał Ben, klękając przed ukochaną.
Wyciągnął z kieszeni czarne, aksamitne pudełko, które od razu otworzył.
- Moje. Wyjdziesz za mnie?
Kenobi zakryła usta dłońmi, patrząc z zaskoczeniem na brązowookiego, w którego tęczówkach dostrzegła bezgraniczną miłość. Do niej samej. Przesunęła wzrok na pierścionek. Złoty, lekko poprzecierany, z czerwonym rubinem. Ten sam, który znalazła wtedy w opuszczonej rezydencji Kensolo. Jeszcze wtedy Kylo wyrzucił go na ziemię, lecz najwyraźniej wziął go ze sobą!
Zdała sobie sprawę, że milczy, a czarnowłosy oblewa się coraz większym stresem.
- Ben, ja... Oczywiście, że tak! - krzyknęła z rozradowaniem.
Wsunął część biżuterii na drżącą dłoń kobiety, tuż przed tym jak rzuciła się mu na szyję i pocałowała go w usta. Ludzie, którzy tego zimowego wieczoru również postanowili odwiedzić owe piętro wieży Eiffla, zaczęli bić brawa. Taki widok zdecydowanie ocieplał.
W oczach szatynki zaszkliły się łzy. Kiedy odsunęła twarz od ukochanego, starł je kciukami z jej policzków.
- Było aż tak źle, że płaczesz? - spytał.
Oboje się zaśmiali.
- Kocham cię - odpowiedziała dziewczyna.
- Też cię kocham, Rey. Najbardziej na świecie.
*
Po powrocie do hotelu, kochali się, po raz pierwszy od tamtej nocy w bazie First Orderu, gdy postanowili złożyć sobie nawzajem przeprosiny. Przelali w to wiele emocji, ale głównie tęsknotę i miłość, którą do siebie żywili.
*
W niedzielne południe, gdy wracali samolotem do USA, Rey oglądała swój pierścionek na dłoni, podczas gdy Ben drzemał na jej ramieniu. Odruchowo spojrzała przez okno na białe chmury i śliczne, błękitne niebo. Czy właśnie przełamali klątwę, która ciążyła na ich miłości? Wsunęła biżuterię z powrotem na serdeczny palec. Uśmiechnęła się, zerkając na śpiącego narzeczonego. Mieli wszystko. Uczucia, które do siebie żywili, dzieci, dom, plany na ślub, wspólną podróż za sobą. Tak. Klątwa została odkupiona. Kenobi czuła to w swoim sercu.
Solo obudził się przed lądowaniem.
- Wybaczam ci - szepnęła szatynka, głaszcząc go po czarnych, miękkich kosmykach włosów.
- Słucham? - spytał skonfundowany mężczyzna.
- Kiedy pewnego razu mnie zraniłeś, obiecałeś, że odkupisz winy czterema wyjazdami. Zdążyliśmy odbyć tylko trzy. Teraz wracamy z tego ostatniego. - Uśmiechnęła się.
- Ależ ty pamiętliwa. Muszę uważać, co przy tobie mówię.
Zaśmiali się oboje.
*
Na lotnisku czekał na nich Poe, Han i Daisy. Dzieciaki chciały koniecznie przywitać rodziców, za którymi się już stęsknili. Wpadli im z radością w ramiona.
- Cześć! - przywitały się bliźniaki.
Ben podniósł im oboje.
Dameron zmierzył wzrokiem Rey.
- Jakieś wieści? - spytał, zauważając pierścionek.
Uśmiechnął się.
- Tak, a nawet bardzo dobre! Pobieramy się w październiku - oznajmiła Kenobi, unosząc dłoń z biżuterią.
- Aha, będziecie mieli rodzeństwo - dodał Solo, kierując się bardziej do dzieci?
- Co?! - spytali jednocześnie Han, Daisy, Poe i Rey.
CZYTASZ
Be with me | Reylo AU
FanfictionSławna na skalę światową korporacja, mocno miesza się w sprawy różnych państw. Przez to, na świecie panuje korupcja i dyktatura.Co może zmienić w życiu jednego z jej właścicieli nic nie znacząca studentka? Tak się składa, że bardzo wiele.