10

640 55 4
                                    

Stała i patrzyła się w jego oczy. Czemu nikt nie mógł powiedzieć mu gdzie jego miejsce? Może jej się uda?

Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale wyprzedził ją Finn. Złapał drugi kij i rzucił się na Kylo. Rey odbiegła kawałek. Postanowiła nie próżnować i znaleźć Chewiego. Sama nie mogła walczyć z powodu ręki, więc musiała coś zrobić. Biegła przez las, aż w końcu dotarła do Sokoła. W środku na miejscu kierowcy siedział Chewbacca. Dziewczyna usiadła na miejscu pasażera.

-Musimy jechać! Finn walczy z Renem!

Mężczyzna natychmiastowo ruszył, a Rey go nawigowała. Po krótkiej chwili dotarli do walczących. Finn leżał pobity na ziemi, nad nim stał Kylo. Dziewczyna wyszła z samochodu i pobiegła do przyjaciela. Uklękła obok niego i obejrzała jego powierzchowne rany.

-Wszystko w porządku? Mój Boże, Finn, chodź, musisz jechać do szpitala.

Pomogła mu wstać. Ren wpatrywał się w nich zdenerwowany.

-Jesteś potworem - wycedziła w stronę Kylo i pomogła Finnowi dostać się do samochodu nie zważając na zbolałą minę Rena.

Posadziła przyjaciela z tyłu i zapięła mu pasy. Sama zajęła miejsce i odjechali w ciszy. Po jakimś czasie dojechali pod szpital, a wtedy odstawili tam Finna. Rey wróciła do domu, a Chewbacca pojechał powiadomić Ruch Oporu. 

Od razu zdjęła plecak i rozebrała się. Wrzuciła ubrania do kosza na pranie i wzięła prysznic omijając gips. Ubrała się w wygodne ciuszki. Zabrała się do sprawdzania poczty. Otrzymała e-maila dotyczącego jej pracy. Miała stawić się jutro o 14:30 pod wskazanym adresem. Uśmiechnęła się do siebie. Zamknęła laptop.

Poszła do szafy i przygotowała sobie rzeczy na następny dzień. Postawiła na elegancję, żeby dobrze wypaść. Przygotowała wszystko do perfekcji i poszła spać.

Obudziły ją promienie słoneczne. Prędko się ubrała, umyła, nałożyła makijaż i zjadła śniadanie. Zamknęła mieszkanie i zamówiła taksówkę. Najpierw musiała udać się do lekarza.

Auto prędko podjechało. Wsiadła do środka.

Po drodze myślała o wydarzeniach z poprzedniego dnia. Zastanawiała się czy ktoś ich ukarze za to wszystko.

W gabinecie lekarskim zdjęli jej gips i przepisali maść. Następnie ruszyła już pod wskazany adres. Dojechała tam bardzo szybko. Na miejscu zobaczyła duży budynek. Wysiadła z taksówki wcześniej płacąc. Podeszła pod bramę i nieśmiało wcisnęła guziczek na murze.

-Czego?! - warknął głos w głośniczku.

-Przyjechałam na rozmowę o pracę - wyrecytowała.

-Nazwisko?

-Kenso... To znaczy, Kenobi.

Nastała chwila ciszy.

-Właź.

Brama otworzyła się przed nią, a ona postąpiła do przodu. Weszła przez duże szklane drzwi i zdziwiła się. Wszędzie na około byli tak zwani ''szturmowcy''.

''Czyżbym zawędrowała do bazy First Orderu?''- pomyślała i zerknęła jeszcze raz na karteczkę z adresem. Wszystko się zgadzało. Podeszła do windy i wybrała piętro 12. Winda ruszyła w górę, przez co dziewczynie lekko zakręciło się w głowie. Po jakimś czasie dostała się do biura i zapukała. Weszła do środka.

-Dzień dobry? - powiedziała nieśmiało. Przed biurkiem siedział rudy mężczyzna o przenikliwym spojrzeniu. Na tabliczce na blacie napisane było : Generał A. Hux.

-Dzień dobry. Pani Rey Kenobi, tak?

-Tak.

-Proszę usiąść. - Wskazał fotel przed nim.

Rey usiadła na fotelu. 

-Przyjęliśmy pani zgłoszenie i będzie pani u nas pracować. Nasz... Szef tak postanowił. Powiedział, że jest pani idealna na stanowisko sekretarki. Zażyczył sobie także, żeby została pani jego osobistą pomocnicą. - Splótł palce na biurku. - Nie miała pani wcześniej styczności z podobną pracą?

-Nie. 

Dziewczyna ogromnie się zdziwiła. Kim mógł być ten szef? Może jakiś jej znajomy?

-No dobrze, w takim razie witamy. Jestem generał Armitage Hux.

Rey uścisnęła jego dłoń. Oboje wstali. Generał wcisnął jakiś guzik na blacie biurka. Po chwili do środka wszedł jeden szturmowiec.

-Odprowadź ją do biura naszego mistrza - uśmiechnął się złośliwie.

Dziewczyna poszła za mężczyzną w bieli, który poprowadził ją do czarnych, drewnianych drzwi.

-Tu jest pani miejsce pracy.

-Dziękuję.

Mężczyzna odszedł pozostawiając Rey samą. Nie wiedziała czego ma się spodziewać. W głowie kłębiły jej się tysiące myśli. Kim jest ten tajemniczy szef? Co od niej chciał i skąd ją znał? 

Wtem do głowy wpadł jej -  jej dawny znajomy. Nazywał się James Tyres i świetnie szło mu w zarządzaniu biznesem. Był też jej pierwszą szkolną miłością. Ta myśl dodała jej odwagi, więc zapukała i weszła zwykłym krokiem do biura. W środku było ogromne, cała jedna ściana to było okno przez które widać było miasto. Z lewej strony były duże rozsuwane drzwi, w tej chwili otwarte. W środku było widać wielkie łóżko, czarny dywan i białe ściany. Obok łóżka była szafa i drzwi prowadzące najpewniej do łazienki. A nawet małe jacuzzi. 

Po prawej stronie też były rozsuwane drzwi, ale w nich widać było kanapę, ogromny telewizor i... Konsolę do gier? 

Po środku biura stało duże biurko. Przy nim stał duży czarny, skórzany fotel odwrócony tyłem. Wiadomo było, że ktoś na nim siedział ponieważ na oparciu były dwie założone ręce, z chudymi bladymi palcami, ubrane w czarne rękawy garnituru. Owe palce miały dużo blizn i otarć.

-Dzień dobry - powiedziała Rey.

-Witaj, złotko.

Poznała ten głos. To był Kylo. Kylo Ren.

Fotel się odwrócił.

Be with me | Reylo AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz