Puściła go.
-A teraz proszę, żebyś wyszedł. Muszę ochłonąć i przyzwyczaić się do tego, że sypiasz z innymi kobietami - powiedziała spokojnie.
-Nie musisz się przyzwyczajać, bo nie będę tak już robił. - Westchnął. -Musisz wracać do pracy.
-Wrócę, nie musisz się martwić.
-To, do zobaczenia.
Uścisnęli dłonie, a Kylo opuścił jej dom. Rey zamknęła za nim drzwi i odstawiła radio na stolik. Zerknęła do swojego portfela. Pieniędzy było coraz mniej. Postanowiła wrócić do pracy i nie próżnować. Założyła kurtkę, buty, czapkę i wyszła z domu zamykając drzwi na klucz. Zeszła do garażu. Wsiadła na rower. Pojechała do bazy. Zaparkowała i zeszła z roweru. Weszła do środka. Podeszła do windy. Wjechała na piętro Kylo. Ruszyła w stronę jego gabinetu i zapukała.
-Proszę! - rozległ się jego głos.
Dziewczyna weszła do biura.
-Przyszłam do pracy.
Ren siedział przy biurku. Uśmiechnął się lekko.
-No dobra. Poczekaj.
Wziął komunikator.
-Donieść mi tu jeszcze jedno krzesło. Natychmiast - wycedził.
Nie minęła minuta, gdy do środka wszedł szturmowiec. Blondyn, średniego wzrostu. Postawił krzesło przy biurku Rena, zasalutował i wyszedł.
-Usiądź.
Kenobi zajęła miejsce obok Kylo.
-Od 14, do 27 grudnia wyjeżdżam na pewne szkolenia razem z Naczelnym Wodzem. Dzień przed naszym wyjazdem, będzie chciał cię poznać.
Szatynka kiwnęła głową.
-Dobrze.
-Proszę, abyś zorganizowała mi ten wyjazd. Cały. Wiem, że jest ostatni dzień września, ale wolałbym mieć wszystko zaplanowane.
-Rozumiem. Mam to zrobić teraz?
-Tak. - Mężczyzna znowu wziął komunikator. -Donieść mi nowy, nieużywany laptop. Rozpakowany.
Po chwili, ten sam blondyn wszedł do pokoju z drogim laptopem i postawił go przed Rey. Zasalutował, a następnie wyszedł.
-Od dzisiaj to twój laptop. Ty na nim rządzisz, ale nie zapomnij, że to komputer służbowy.
Otworzyła klapkę. Wcisnęła guzik, a laptop szybko się uruchomił. Włączyła internet.
-Gdzie wyjeżdżacie dokładnie?
-Afganistan, stolica, Kabul - powiedział.
Rey wpisała najbardziej zaufane strony.
-Zamówić bilety tylko dla ciebie, czy dla Snoke'a też?
-Dla Snoke'a też.
Dziewczyna przygryzła wargę. Rozpoczęła transakcję.
-Jak zapłacić?
Kylo się zaśmiał.
-Wiedziałem, że nie masz doświadczenia w tym zawodzie.
Przesunął laptop w swoją stronę. Wpisał numer konta bankowego First Orderu. Kenobi wyjęła telefon i zapisała go sobie na przyszłość. Odebrała od niego laptop i dokończyła kupno, zaś Ren wrócił do podpisywania dokumentów.
Następnie, zabrała się do szukania hotelu. Znalazła najlepszy w mieście, więc od razu zamówiła dwa najdroższe pokoje korzystając z konta korporacji.
-Zamówiłam bilety na samolot. Wylatujecie o ósmej z lotniska w naszym mieście. Hotel też jest zamówiony. Coś jeszcze?
-Transport. Najlepiej jakiś samochód.
Znalazła na afganistańskiej stronie drogi, szybki samochód do wynajęcia na czas dowolny. Skorzystała z usług owej stronki.
-Gotowe.
-Dziękuję. Mogłabyś odebrać kawę z pokoju numer jeden na parterze? - zapytał Kylo nie podnosząc wzroku z papierów.
-Jasne - odparła Rey wstając z miejsca.
Wyszła z pokoju Kylo zamykając za sobą drzwi. Przeszła przez korytarz i wsiadła do windy. Wcisnęła guzik, a następnie zjechała na dół. Z łatwością znalazła pokój numer jeden. W środku, na stoliku, stały dwie parujące cappuccino. Złapała oba czarne kubki za uszka i wróciła do gabinetu Rena. Postawiła obie kawy na wolnym miejscu na biurku.
-Dziękuję - wymamrotał mężczyzna podnosząc wzrok znad papierów i sięgając po kawę.-Druga jest dla ciebie, jakbyś się nie domyśliła. - Parsknął.
Rey usiadła z powrotem na swoje miejsce. Sięgnęła po kawę wpatrując się w piankę. Wciągnęła nosem jej aromatyczny zapach i wtedy się napiła.
-Słuchaj, Rey... - zaczął Kylo popijając kawy. -Za sześć dni, obchodzimy siedem lat istnienia naszej korporacji, dlatego chciałbym zaprosić się na bal z tej okazji. Dokładnie za sześć dni, piątego października o dziewiętnastej. W tym budynku, w największej sali, która mieści się w piwnicy. Będziesz?
Kenobi zamyśliła się. Wzięła kilka łyków napoju. Zastanawiała się.
-W sumie... Mogę przyjść.
-Dobrze - odparł Ren odstawiając kubek z powrotem na biurko.
Wrócił do podpisywania.
-Co mam teraz zrobić?
-Pracę masz do dziewiętnastej, a jest piętnasta. - Zerknął na zegarek. -Wypisz zaproszenia na bal, tyle ile zdołasz i dopóki nie zacznie boleć cię ręka.
Wziął z biurka ogromny stos kopert i zaproszeń. Na wierzchu leżała lista gości.
-Większość osób przyjdzie, oprócz patroli.
Dziewczyna wzięła długą listę gości. Zabrała się za wpisywanie imion i nazwisk na kopertach i kartkach. Szło jej dość sprawnie. W połowie listy, rozbolała ją prawa ręka, więc zaczęła pisać lewą. Oczywiście, przez to że była praworęczna, jej pismo wyglądało brzydziej, ale było w miarę czytelne. Za oknem się już ściemniało. Dochodziła dziewiętnasta.
-Koniec twojej pracy - powiedział Kylo.
Rey odkładała ostatnie zaproszenie. Podniosła się i podeszła do wieszaka. Założyła kurtkę i czapkę.
-Do widzenia. - Uśmiechnęła się do Kylo.
-Do zobaczenia. - Odwzajemnił jej uśmiech.
Szatynka bezpiecznie wróciła do domu na rowerze i położyła się spać. Była zadowolona z tego dnia.
CZYTASZ
Be with me | Reylo AU
FanfictionSławna na skalę światową korporacja, mocno miesza się w sprawy różnych państw. Przez to, na świecie panuje korupcja i dyktatura.Co może zmienić w życiu jednego z jej właścicieli nic nie znacząca studentka? Tak się składa, że bardzo wiele.