Rey i Kylo przeszli przez zakurzony korytarz. Wspięli się po schodach na samą górę. Trafili na strych pełny pamiątek rodzinnych. Rozglądali się w milczeniu. Podeszli do półki na której stała pojedyncza książka. Ren ściągnął ją i przeczytał napis na okładce.
-''Kroniki rodziny Kensolo''
-Kensolo...-powtórzyła Rey.-Zamiast ''-solo'' byłoby ''obi'' i jest moje nazwisko - uśmiechnęła się.
Kylo zadrżał gdy dziewczyna wypowiadała ''-solo''. Nie czekając na nią otworzył książkę. Cała zapisana była pochyłym pismem.
-Może zostawimy sobie lekturę na później i przejdziemy się po tej posiadłości?
-Dobry pomysł.
Zeszli po schodach na parter. Rozejrzeli się a Kylo zerknął na drzwi prowadzące najpewniej do piwnicy.
-Chyba nie chcesz tam wchodzić? - zapytała Rey z lekkim przerażeniem.
-Dlaczego nie? Pewnie są tam ciekawe rzeczy.
Dziewczyna nie zdążyła zaprzeczyć, a Kylo już ciągnął ją w stronę drzwi do piwnicy. Otworzył je pewnym ruchem i skierował tam latarkę. Snop światła zatrzymały ciężkie metalowe drzwi.
-No i chuj.
-Nie przeklinaj! - Rey puściła dłoń Kylo. Nienawidziła jak ktoś przeklinał.
-Mhm - mruknął Ren i zamknął drzwi z powrotem. Rey odsunęła się od niego. Wolała jak narazie poeksplorować posiadłość sama. Jeszcze raz wspięła się po schodach. Przeszła się korytarzem. Natrafiła na pewne drzwi. Otworzyła je i weszła do środka. Znajdowała się tam czyjaś sypialnia, jednak w ciemności dziewczyna nic nie odkryła. Zaczęła gorączkowo przeszukiwać kieszenie. W jednej miała swój telefon. Włączyła latarkę. Zobaczyła wirujący kurz. Ściany były pokryte bordowym płótnem. Meble były bogato zdobione, łóżko zasłane jedwabiem i puchem. Skierowała snop światła na ścianę za łóżkiem. Telefony wypadł jej z rąk spadając na trzeszczącą, drewniana podłogę wzniecając kurz. Rey zakryła sobie usta ręką i otworzyła szeroko oczy.
Na ścianie wisiał obraz, najprawdopodobniej ślubny przedstawiający kobietę i mężczyznę. W czym był problem? Para była UDERZAJĄCO podobna do Rey i Kylo. Byli wręcz identyczni.
-Rey?! Wszystko w porządku?!
Z odrętwienia wyrwał ją głos Rena.
-Tak!
Odkrzyknęła i podniosła telefon. Skierowała światło na obraz. Przyjrzała mu się dokładniej. Kobieta wyglądała identycznie jak Rey. Miała rozpuszczone, brązowe włosy opuszczone na ramiona, biały welon weselny i bogatą białą suknię. Stała z lekkim uśmiechem trzymając bukiecik róż w dłoni. Obok niej stał mężczyzna trzymający ją za rękę. Wyglądał jak Kylo. Również się uśmiechał. Był ubrany w czarny odświętny strój. Dłoń miał splecioną z ''dawną Rey''. Pod spodem Rey zobaczyła notkę napisaną pochyłym drukiem:
Rebecca i Benjamin Kensolo w dniu ślubu 19.09.1847
Dziewczyna przełknęła ślinę. Podeszła do bogato zdobionej komody. Otworzyła jej szufladę. W środku znajdowały się: czerwona książeczka, mała szkatułka i zegarek kieszonkowy ze złotym łańcuszkiem. Otworzyła szkatułkę. Był tam krótki liścik i zawinięty w nim obraz, formatu mniej więcej A4, również oddany z perfekcją.
Drogi czytelniku tego listu,
Zwracam się do ciebie z prośbą, abyś zabrał to, co znajduje się w tej szkatule tylko z czystym sercem. Jeśliś złodziejem, opuść ten dom natychmiast.
Rzecz ową, dałem mojej ukochanej na pamiątkę miłości naszej i nie chcę, abyś nieczystością ją splamił. Oboje z moją lubą, dziękujemy za to, że naszą wolę uszanowałeś i naszyjnik z czystością serca zabierzesz
Uszanowania i zdrowia
Benjamin Kensolo
Rey odłożyła wyświechtany list na bok. Rozwinęła obraz. Przedstawiał państwa Kensolo. Rebecca była ubrana tak: (oprócz tych kół po bokach)
A Benjamin ubrany był w biała koszulę i czarne spodnie. Stali do kolan w wodzie i przytulali się.
Dziewczyna odłożyła zdjęcie na list i zerknęła do szkatułki. Leżał tam naszyjnik z krwistoczerwonym rubinem i malutka karteczka.
Dla ciebie,
Mej miłości,
Dla Rey,
Twój Ben.
Znowu się zdziwiła.
-Rey! Wracaj! Zbieramy się!
Porwała naszyjnik i kartki. Wsadziła je do kieszeni. Zabrała jeszcze zegarek i książeczkę. Otworzyła też drugą szufladę. W środku leżał pierścionek zaręczynowy i dwie obrączki. Wzięła je również i zbiegła po schodach.
-Co tam tak długo robiłaś? -Kylo stał u dołu schodów ze skrzyżowanymi rękami.
-Rozglądałam się.
Wyminęła go i ruszyła do wyjścia. Złapał ją za ramię.
-Co masz w kieszeniach?
-Wzięłam trochę biżuterii...
I wtedy stało się to. Poznała go od zupełnie innej strony.
-Wzięłaś?! Przecież to nie twoje! Oddaj to!
-Oddać? Dlaczego?
-Nic tutaj nie należy do ciebie!
Jedną ręką wykręcił jej nadgarstki, a drugą zaczął wysypywać wszystko z jej kieszeni.
-Zniszczysz to, idioto! - krzyknęła.
Ale on dalej wysypywał. Wszystko, nawet listy. Po kilku sekundach miał wysypane wszystko.
-Co cię opętało?! - zawołała do niego. Bolały ją nadgarstki.
-Nie toleruję złodziei!
-Nie jestem złodziejem! - próbowała się mu wyrwać, ale coś przeskoczyło w jej nadgarstku jęknęła.
-Jesteś. Tu jest dowód. I nie ruszaj więcej nie swoich rzeczy - wysyczał do niej i uderzył ją otwartą dłonią w policzek.
Rey nie wiedziała co się dzieje. Upadła na podłogę. Oczy zaszły jej łzami. Prawa ręka niemiłosiernie ją bolała. Wstała i bez słowa wyszła z posiadłości mijając Kylo, który był okropnie blady i przerażony. Dalej nie docierało do niej co się właśnie stało. Była okropnie wyczerpana, a czekała ją długa droga.
-Rey! Poczekaj!
Usłyszała Kylo, biegł za nią.
-Nie biegnij za mną!
Mimo złego samopoczucia, zaczęła uciekać. Bała się. Biegła bardzo długo, aż dotarła na jakiś przystanek autobusowy. Usiadła na nim i zaczęła płakać. Nie wiedziała co robić. Wtem, szczęście się do niej uśmiechnęło i podjechał autobus jadący w stronę jej miasta. Wsiadła do niego i zajęła miejsce. Szczęśliwie dotarła na swoją ulicę. Od razu poszła do domu i przygotowała się do snu. Wyciszyła telefon i odłożyła go na szafkę. Położyła się na łóżku na boku. Prawą rękę wyprostowała, a piekący policzek zwróciła do góry. Zasnęła płacząć.
CZYTASZ
Be with me | Reylo AU
FanfictionSławna na skalę światową korporacja, mocno miesza się w sprawy różnych państw. Przez to, na świecie panuje korupcja i dyktatura.Co może zmienić w życiu jednego z jej właścicieli nic nie znacząca studentka? Tak się składa, że bardzo wiele.