Dobra wyszłam i co dalej? Co mam robić? Patrzeć w ziemię ? Ja rozumiem, że rodzice chcieli żebym zapomniała, ale Tak się nie da, a w szczególności kiedy nie mam co robić zaczynam myśleć, a jak myślę to....to. Po policzku spływa mi łza czuje ją, tak samo żałosna jak ja. A niech to wszystko szlak. Z rozpaczy zaczynam biec, w moich oczach pojawia się coraz więcej łez, biegnę coraz szybciej chce zostawić to wszystko za sobą uciec. Po prostu uciec. Oddaliłam się już od domu znacznie daleko, ale cieszy mnie ten fakt bardzo. Mam już dość moich bliskich i udawania, że wszystko jest okay. Wciąż biegnę mimo, że w moich płucach brakuje już tchu. Wbiegam na jeden z pagórków, nie zwalniając tempa. Jestem już zmęczona, ale marne uczucie złudnej wolności, wygra. Nagle moim oczom ukazuje się stado dzikich koni, pasących się na wielkiej polanie. Natychmiast się zatrzymuje. Łabczywie łapiąc powietrze i ocierając łzy. Rozglądam się do okoła, starając się wypatrzeć kogo kolwiek, co kolwiek, jednak jestem tu całkiem sama. Wracam wzrokiem do koni i nie do końca wiem co mam zrobić. Potrzeba by zaobcować w końcu z gatunkiem, który zawsze dawał mi wewnętrzny spokój sprawia, że decyduje się jednak podejść bliżej. Wiem one się spłoszą jednak czuje, że muszę to zrobić. Chwile później stawiałam już pierwsze kroki w stronę tych stworzeń. Z każdym takim jednym krokiem w powietrzu pojawiała się dziwna aura. Mimo iż jest wietrznie nie słysze powiewu. W zasadzie niczego nie słyszę. Dziwna cicha cisza, za cicha. Kilka koni podniosło głowę, w tym także gniady koń z idealną białą gwiazdą na czole. Spojrzały na mnie, a ja natychmiast się zatrzymałam, bacznie obserwując ich zachowanie. Kilka odsunęło się na bok idąc tyłem, a z pomiędzy nich wyłonił się piękny, łaciaty ogier o czarnej grzywie. Przystanął dumnie, uważnie mnie obserwując. Przez dłuższą chwilę krzyżowaliśmy wzrok. W moim sercu narastło dziwne uczucie, uczucie więzi. Koń nagle ruszył w moją stronę. Nie ruszając się z miejsca patrzę z jaką dumą się porusza. Jestem zbyt.. sama nie potrafię tego opisać. Co się tu w zasadzie wyczynia. Ogier stanął metr ode mnie w bezruchu nie spuszczając ze mnie wzroku. Jak w transie wyciągam do niego ręke, wachając się jednak z jego dotknięciem. Moja dłoń wisiała bezwiednie w powietrzu. On widząc to zrobił jeszcze jeden krok, subtelnie wkładając swój pysk pod nią. Moje serce momentalnie przyśpieszyło, a w jego oczach dojrzałam zrozumienie, którego tak bardzo mi brakowało. Przez moją dłoń przepływała niezwykła energia, której w żaden sposób nie mogłam wytłumaczyć, ale czy to co się właśnie tu działo, mogłam w jaki kolwiek sposób wytłumaczyć?
- Witaj - wyszeptałam uśmiechając się mimowolnie, szczerze, po raz pierwszy od bardzo dawna. Koń delikatnie trącił mnie w odpowiedzi.

CZYTASZ
Navaho Gdzie Ty tam I Ja
RomancePo złamanym sercu i wielkiej stracie Ann nie może się pozbierać. Rodzice postanawiają wysłać ją w dobre ręce by zapomniała o bólu. Czy po wszystkim zdoła jeszcze żyć normalnie i czy jej życie zmieni się diametralnie?