18

23 2 0
                                    

Przez cały czas kiedy tu siedzę zamknięta w pokoju zastanawiam się nad sensem mojego życia, którego w sumie nie ma. Nie wychodzę już ósmy dzień ale to dobrze, pozwoliło mi to uspokoić się wyciszyć. Pogodziłam się z kilkoma rzeczami na przykład z tym, że Ruffian już nigdy nie wróci, że ja nie zwrócę jej życia. Z tych ośmiu dni 6 przepłakałam 2 myślałam. Teraz czuje tylko pustkę w moim sercu po Ruffian. Przez głowę przebiega mi myśl, żeby może wyjść i udać się na wzgórze ale ona szybko znika, bo ja ją wyrzucam z siebie. Gdybym poszła na wzgórze mogłabym spotkać Ashite a ja nie chce się z nim spotkać, nie mogę po tym co sobie uświadomiłam czym było to dziwne uczucie i strach, który zawsze czułam przy nim, kiedy on był blisko mnie. Nie mogę jednak siedzieć aż do końca wakacji. Teraz kiedy czuje wewnętrzny spokój i pogodzenie się z losem, chce w końcu odżyć. Ehh nie wiem co mam zrobić.
- Ann? -Słyszę głos wujka Majka dobiegający z za drzwi.- mamy gościa czy możesz na chwilę wyjść? -Wahał się trochę jednak później odszedł. Zastanawiam się czy wujek Tom znów przeprowadził jakiegoś pożal się Boże wielkiego biznesmena koni wyścigowych. Przybycie wujka sprawiło, że teraz już nie chce wychodzić, ale muszę w końcu oni przyjęli mnie pod swój dach nie chce im robić żadnych problemów. Zakładam czarną bluzę, leginsy i wychodzę biorąc głęboki wdech kładę nogę na pierwszy stopień a potem na kolejny.
- To mówisz, że Ann ma już konia?- Słyszę już z dołu głos Babci, ale kurde jakiego konia ???? O co chodzi.
- Tak. -Odpowiada niski jednak młodzieńczy głos z dziwnym akcentem. Moje serce zamiera a ja tak bardzo chciałabym uciec, niestety już za późno. Moim oczom ukazuje się Indianin siedzący przy stole obok babci, która właśnie podaje mu herbatkę. On również kieruje na mnie wzrok co sprawia, że czuje się nie swojo.
- O w końcu wyszła z pokoju moja wnuczka- Ucieszyła się. Taaa tyle, że ja jakoś wcale. Staje obok schodów i krzyżuje ręce. Babcia spojrzała na mnie dość dziwnie. - to ja może na chwilę wyjdę- Wolałabym żeby tu była, mam ochotę krzyczeć za nią żeby tu została, jednak pozostaje w swoim milczeniu patrząc na Ashite, który przygląda mi się dość dziwnie.
- Co się z Tobą stało?
- pytasz o to gdzie byłam czy może o to jak wyglądam?- W moim głosie jest trochę za dużo irytacji. Na te słowa Ashita westchnął i wstał kierując się w moja stronę. Coraz bardziej przekracza moja prywatność, której nie mogę w żaden sposób zwiększyć przez to, że obręcz schodów wbija mi się już w plecy. Mam ochotę go odepchnąć ale coś mnie paraliżuje. Chwyta mnie za dłoń i czuje ten wkurzający dreszcz.
-Choć.- Mówi szeptem i odsuwa się ode mnie ciągnąc moją dłoń, a ja jak posłuszna owca idę bez żadnego sprzeciwu.

Navaho Gdzie Ty tam I JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz