4

57 8 0
                                        

Stoję tak całkiem zdezorientowana i patrzę jak moi rodzice odjeżdżają. Właśnie pozbyli się problemu, Zrzucając go na barki starszej kobiety. Bacznie obserwuję jak pojazd, gubi się gdzieś za zakretem. Tłumiąc w sobie coraz bardziej napierającą na mnie złość i poczucie zdrady.
- Dobrze wnuczko choć pokarze ci twój pokój -Staruszka położyła mi swoją dłoń na plecach dając do zrozumienia, że mam iść do przodu. Jej kojący ciepły dotyk sprawił, że poczułam się przez małą sekundę lepiej, jednak wciąż czułam się strasznie zagubiona. Schyliłam się po swoje walizki. Gdy nagle druga ręka mojej babci wyraźnie mi tego zabroniła- Zostaw wujek Tom pomoże zanieść ci to na górę.- oznajmiła.
- a gdzie jest wujek Majk? -Pytam rozglądając się. Przecież dosłownie przed chwilą tutaj był
- Musiał załatwić coś z sąsiadem. - odpowiedziała prowadząc mnie w stronę domu.
- To babcia ma tu sąsiadów ? Przecież obok nie ma żadnego domu, mieszkasz na pustkowiu.- ostatnie słowa wypowiedziałam bez przekonania i dość niepewnie. Spojrzałam na babcię, a ta uśmiechnęła się tajemniczo. Prowadząc mnie w góre małymi schodami. Stanęłyśmy przed drzwiami w lewej części korytarza.
- Dobrze dziecko możesz wejść i rozgościć się. - Poinformowała otwierając za mnie drzwi. Weszłam powoli od razu rozglądając się do okoła. Pokój miał ściany, sufit i podłogę  z  drewnianych desek. Po lewej stronie na środku dłuższej  ściany stało łóżko, na wprost drzwi znajdowało się okno z biurkiem. Na przeciwko łóżka stała wielka szafa z pięknymi ornamentami. Odwróciłam się do drzwi by podziękować babci jednak jej już tam nie było. Podeszłam, więc do łużka i usiadłam spuszczając głowę w dół. Miałam jeden wielki mętlik w głowie. To sen? Czy moi rodzice naprawdę mnie zostawili? Nagle do moich uszu dobiega dźwięk pukania.
- eemm.. proszę? -Odpowiadam czując się trochę nieswojo . Z drzwi wyłoniła się głowa wujka Toma.
- Część, przeniosłem Ci walizkę.- Oznajmił nie pewnie. Kiwnęłam głową na co Tom wszedł do środka z moim bagażem. - Ann ja... Zaczął jednak widać było, że boi się kontynuować. Pewnie obaowa się tego, że się popłacze jednak ja nigdy nie płacze, nie przy ludziach. Wiem, że chce zacząć temat o Ruffian. Odkąd umarła, każdy męczy mnie pytaniami na jej temat. Czekam i widzę, że się peszy - dobranoc.- Dokończył, ale ja wiem, że nie tak miało wyglądać jego zakończenie.
- dobranoc wujku.- odpowiedziałam a ten w przelotnym uśmiechu odszedł i zamknął za sobą drzwi. Położyłam się bezmyślnie gapiąc się w sufit. Myśląc o wszystkim byle nie o Ruffian, byle by nie o mojej kochanej klaczy, której już nie ma i nigdy już nie będzie, nigdy już jej nie dotknę, nigdy już nie powiem jej jak bardzo ją kocham. Znów zanosi mi się na płacz. Oddycham głęboko jednak to nie pomaga. Cały dzień trzymałam powagę. Dusiłam w sobie wszelkie emocje, ale już mam dość udawania. Odwróciłam się na bok wtulona w poduszkę poddałam się moim złą.

Navaho Gdzie Ty tam I JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz