26

27 4 0
                                        

Trafiłam, westchnęłam ze zmęczenia po godzinnym maszerowaniu siedząc na bujanym krześle babci. Przez całą drogę starałam się nie myśleć o tym co się wydarzyło, chciałabym wymazać to z pamięci by więcej mnie nie raniło. Cała znajomość z tym Indianinem powoli doprowadza mnie do szał. Chcąc o tym nie rozmyślać próbuje po prostu wymazać to z pamięci jednak zwykle to się nie udaje. O proszę znów zaczęłam o tym myśleć starając się o tym zapomnieć. Jednak ja jestem w tej kwestii już bezradna, wciąż ściska mnie w dołku a serce co myśl o tym zaczyna szybciej bić. Czy to nie żałosne? Nie wiadomo nawet na co liczę, nie wiadomo czego chce, jednak może lepiej nie wiedzieć nie mieć żadnej nadziei nie mieć żadnych rozczarowań. Czy to jest możliwe? Nie chce już tego dusić w sobie, coraz częściej zdarzają się chwilę, których nie można myśleć inaczej. Może ja po prostu g....
- Cześć mała, gdzieś Ty była?- Za framugi wyłonił się uradowany wujek Majk, który wyrwał mnie że swoich przemyśleń.
- długa historia.
- a ja widzisz akurat mam dużo czasu.- Mówi po czym siada na ławie obok- zastanawia mnie też to twoje nagle wyjście.
- a umiesz dochować tajemnicy?- Chyba jeśli już bym komuś miała o tym powiedzieć to byłby to właśnie wujek Majk. - nikt więcej nie może o tym wiedzieć a szczególnie wujek Tom jasne ? Oboje wiemy jaki jest wujek -Tom chce dobrze a robi źle, na pewno zabrał by te dzikie konie na sprzedaż albo nie wiadomo co. Ogólnie wpada na dość głupie pomysły.
- przysięgam.- Odparł klepiąc się jedną ręką w serce a drugą wykonał znak pokoju.
- Dobra więc, jest pewien koń, który należy do dzikiego stada. To on był powodem tego nagłego wyjścia, dziś właśnie go dosiadłam.-
Wuj Majk wyglądał na zdumionego
- Nie spodziewałem się aż takiej odpowiedzi.
- jakiej odpowiedzi? Pyta nagle babcia wychodząc z tacą różnych kanapek.
- pozytywnej. -Odpowiedział wujek Majk.- Ann zgodziła się na jutrzejszy wypad w miasto.
Co?? Jaki wypad, ja jak zwykle o niczym nie wiem choć przyznam sprytnie wybrnął.
- To wspaniale.- Rzekła uradowana babcia- wreszcie się rozerwiesz.
Taaaa.
- kto wie może nawet zaśpiewa.- Uśmiecha się znacząco wujek.
- Nie przeginaj. -Wybuchnęłam sprawiając, że wujek doznał kolejnej dawki śmiechu.
- Dobrze już dobrze.- Przerwała babcia jedzcie a ja pójdę wam zrobić herbaty.
Babcia zniknęła za drzwiami a ja miałam ochotę zabić wujka za jego głupi pomysł.
-Co ci strzeliło do łba ja nie śpiewałam od kąt....
- od kąt Ruffian nie żyje ?
- Tak. -Posmutniałam. - masz rację i chyba nie chce tego zmieniać.
- rozumiem.
- po za tym, ja nie wiem czy w ogóle to potrafię- Wujek spojrzał na mnie z pod byka - dla czego jesteś dla siebie taka surowa?
Bo to jest wszystko moja wina.
- Nie wiem, wujku.
Babci weszła niespodziewanie  z kolejną tacą tym razem z ciepłą herbatą.
- proszę dzieci. -Postawiła ja na środku stołu.- a gdzie Tom?
- załatwia transport-. Odpowiedział wujek Majk.
- już skończyłem! -Usłyszałam wujka Toma
- no to jesteśmy wszyscy w komplecie, możemy zacząć kolację. -Wujek Majk zatarł ręce i sięgnął po kanapkę, ja przesiadam się by zrobić miejsce babci na jej fotelu i po chwili zaczęła się rozmowa przy, której nie mogłam się skupić
- jak tam interesy Tom?- Pyta babcia
- wszystko jest załatwione.
- To dobrze. -Odpowiada
- a tak w ogóle Majk powiedz mi jak tam sobie poradziłeś z naprawą rury?- Zapytał wujek Tom...
Coś mi umknęło, czuje, że o czymś zapomniałam, sięgam więc pamięcią w przeszłość i w uszach odbiły mi się dwa słowa ,,Shreya Venya"- co to znaczy, pamiętam kiedy mnie pocieszał, wypowiedział właśnie te dwa słowa ,,Shreya Venya" czy ktoś w ogóle potrafił by powiedzieć mi co te słowa oznaczają?
- Ann??!!! , Ann!!
- Tak ??- Pytam lekko zdezorietowana przywracając mój wzrok z nieznanego wymiaru na swoich wujków
- pytałem jak się tu u nas podoba?- Oznajmił wujek Tom
- bardzo.- Odpowiadam szybko. Nawet jeśli by mi się nie podobało wolałabym nie sprawiać przykrości wujkom i babci, a tak szczerze czy podobało mi się tu? Chyba tak w końcu to tu odnalazłam spokój i to tu poznałam Ashite choć nie wiem czy akurat ten przykład jest dobry czasem wolałabym w ogóle go nie znać. On robi mi wodę z mózgu i miazgę z moich wnętrzności.
- Ann to chyba się dziś zamyśla.- Stwierdził wujek Tom równocześnie znów wybijając mnie z rozmyślań
- bardzo odkrywcza uwaga bracie.- Zadrwił wujek Majk uśmiechając się z rozbawieniem.
- przepraszam.
- nic się nie dzieje wnuczko.- Uspokoiła mnie babcia- no a teraz weź kanapkę.
Zgodnie z proźbą babci sięgnęłam po kanapkę z pomidorem z cebulką i szczypiorkiem. Mimo, że jest moją ulubioną kanapką jakoś nie mam ochoty jeść. Mam wrażenie, że wszystko co zjem jestem w stanie zaraz zwrócić przez ten dziwny ból w brzuchu. Skupiam się jednak na przeżywaniu tej kanapki bo muszę coś jeść nie chce doprowadzić się do tego do czego doprowadziłam się na początku mojego pobytu tutaj.
- źle się czujesz? -Pyta babcia patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem.
- Nie babciu. -Zapewniam ją by nie narobić jej znowu kłopotu
- widzę przecież, jesteś całą rozpalona.- Dotyka zewnętrzną częścią swojej dłoni mojego policzka. To dziwne nie czuje się chora a bardziej przejęta tym co stało się dziś. - Choć kochanie powinnaś się położyć. Wstała, zabierając ze sobą jeden z kupków z herbatą chcąc zaprowadzić mnie do pokoju jakby bała się, że jej ucieknę. Pozwoliłam jej zaprowadzić mnie do pokoju miałam bowiem w tym swój interes, wtedy bylibyśmy same i w końcu mogłam zadać jej to pytanie, które nurtowało mnie przez całą kolację.
- babciu, co to znaczy Shreya Venya.- Zapytałam nie pewnie. Babcia postawiła kubek z herbatą na stoliczku nocnym i usiadła obok mnie na łóżku poprawiając kołdrę
- hmmm.- Zamyśliła się na chwilę - wiesz nie znam tak dobrze indiańskiego, ale jestem niemalże pewna, że znaczy to śliczna i rozkoszna, a dlaczego pytasz ?
- gdzieś obiło mi się o uszy.- Oznajmiłam nie chcąc zdradzać babci szczegółów.
- Dobrze więc śpij dobrze. -Wstała i wyszła zostawiając uchylona drzwi. Oczywiście była to jakiś żart bo po tym co powiedziała mi babcia nie wiem czy będę potrafiła zasnąć. Śliczna i rozkoszna?? Widział go kto, on.............on jest taki.......taki, ja go chyba..... yyyyy!!!! Czuje, że moja twarz robi się coraz bardziej czerwona a ból brzucha nasila się jeszcze bardziej. Jestem już bezradna. Bronie się przed czymś przed czym nigdy nie ucieknie. Ma mnie, dałam się złapać w jego pułapkę. Nerwowo siadam na łóżku i sięgam po herbatę. Mam nadzieję, że babcia dosypała mi tu jakiś ziółek nasennych bo inaczej zwariuje. Wciąż czuje jego ciało odbite na moim. Gorączkowo szukam miejsca w swoim łóżku zwijając się w kłębek. To będzie długa noc

Navaho Gdzie Ty tam I JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz