Ranek nastał, a ja zdołałam ledwie przymróżyć oko. Ospale podnoszę się z łóżka i kieruje się ku szafie. Zbytnio nie chciało mi się wybierać czarna podkoszulka i spodnie dżinsowe, zabieram jeszcze ze sobą bluzę trzeba w końcu dmuchać na zimne. Zrobiłam ostatniego łyka zimnej już herbaty i postanawiam zejść na dół zanosząc przy okazji kubek.
- witaj.- Widzę wujka Majka siedzącego przy stole.
- siema. -Bełkocze z niewyspania i kieruje się ku łazience. Za wiele w niej nie zrobiłam. Wróciłam dość szybko by usiąść zaraz obok wujka.
- Nie wyspana?
- Tak jakby.- Opieram się o stół
- gotowa na wypad do miasta?
- chyba.
Wujek Majk wstał czochrając mi dopiero co ułożone włosy. Nie zwróciłam mu za to uwagi jestem zbyt zmęczona i nie dam mu tej satysfakcji. Wraca znowu i stawia mi cos na kształt owsianki.
- smacznego.- Uśmiecha się serdecznie.
Chyba nikogo tu nie zdziwię, że jak zwykle nie mam ochoty jeść Ale przecież nie mogę się głodzić. Nie chętnie mieszam łyżką w owsiankowej brei. - jedz, jedz.- Ponaglił - bo twoi rodzice będą myśleć, że Cię głodzimy. Miał rację ostatnio niezdrowo szybko straciłam wagę. Westchnęłam ciężko pakując sobie do ust łyżkę z owsianką. Jedzenie jej dłużyło mi się w męczarniach
Dobra idę. Odsuwam od siebie już na wpół wypełniony talerz i wstaje.
- Nie zapomnij o tym.- Nagle odzywa się wujek Majk wkładając mi kowbojski kapelusz na głowę.
- Tak jasne. -Uśmiecham się poprawiając go na głowie. Przeglądam się jeszcze tylko w lustrze, które wisi na przeciwko drzwi wyjściowych i stwierdzam, że wyglądam całkiem nieźle. W lustrzanym odbiciu dostrzegam..... Nie... Ja chyba już ześfirowałam. Odwracam się gwałtownie wprost w ramiona Ashity, który od razu mnie obejmuje w odruchu łapania mnie. Natychmiast się odsuwam
- Co Ty tu???- Ból w moim brzuchu powrócił.
- jadę z moim wujkiem do miasta.- Odpowiada patrząc na mnie dość dziwnie.
- aha-. Krótko i zwięźle odpowiadam, bo nie mam pojęcia co mogłabym mu na to odpowiedzieć a mogłabym za długo się zastanawiać jak to możliwe. Ogarnęła mnie okropna chęć zniknięcia dlatego postanowiłam przez resztę tego dnia unikać go. Obojętnie przeszłam obok niego wychodząc na zewnątrz od razu zauważam 4 konie zaprzegniętę w bryczkę. Podeszłam bliżej koni zachwycając się ich bułaną maścią.
- Cześć.- Witam się z nimi miło gładząc jednego po chrapach.
- chyba Cię polubiły-. Usłyszałam lekko zachrypnięty głos za sobą. Odwracam się szybko i widzę starego indianina usmiechającego się w moją stronę. Yhm to pewnie wujek Ashity.
- dziękuję. -Mówię lekko speszona.
- ależ nie ma za co, od razu widać, że twoja dusza nie jest tak zwyczajna jak innych.
- Pan chyba przesadza.
- jesteś bardzo skromna Ann ale pamiętaj nie zmienisz tego co jest już napisane. Jesteś wyjątkowa, tak sam widziałem, kiedy jeździsz konno nie jesteś już człowiekiem.- Zamilkł. A mi po plecach przeleciały ciarki. Brzmi to jak jakieś kąpletne bujdy, ale mimo wszystko czuje pewien niepokój.

CZYTASZ
Navaho Gdzie Ty tam I Ja
RomancePo złamanym sercu i wielkiej stracie Ann nie może się pozbierać. Rodzice postanawiają wysłać ją w dobre ręce by zapomniała o bólu. Czy po wszystkim zdoła jeszcze żyć normalnie i czy jej życie zmieni się diametralnie?