2.

236 16 3
                                    

W miesiąc miodowy Luis zabrał mnie do Francji, mojego wymarzonego kraju, który zawsze chciałam zwiedzić. W zasadzie Luis'owi też ta podróż bardzo się spodobała.

Pierwszy dzień minął w haosie, bo nie znaliśmy miejsca gdzie jesteśmy. Ale jakoś po dwóch dniach zorientowaliśmy się mniej więcej jak się tam poruszać.

Gdy weszliśmy do windy, która prowadziła na szczyt wieży Eiflii, nie mogłam uwierzyć, że ja tam jestem i że moje marzenia się spełniają.

Któregoś dnia spotkaliśmy się z Francą, która wróciła do domu rodzinnego na kilka miesięcy. Zabrała ze sobą też i Patric'a. Zaprosili nas do jej rodziców. Oni powitali nas bardzo serdecznie, ciesząc się, że córka jest wreszcie w domu. Najlepsze było to, że nic nie rozumieliśmy, co do nas mówią. Oprócz Francy i Patricka, którzy tłumaczyli nam wszystko.
Po obiedzie, wyszliśmy do ogrodu za domem. Patrick rozmawiał z Luis'em, a ja siedziałam i gawędziłam z Francą.

Nagle powiedziała:
- Mam dla ciebie zagadkę. Jej rozwiązanie tyczy się mnie i Patrica.

- Okej, dajesz - odparłam.

- To jest jeszcze małe, dojrzewa i za kilka miesięcy wyjdzie na świat. Czy już wiesz co to takiego?

Wiedziałam co to jest, ale było by mi głupio, jeżeli to nie była by ta odpowiedź. Byłam w szoku.

- czy ty... - zapytałam i  zakreśliłam w powietrzu pół kole przy swoim brzuchu.

Franca pokiwała głową.

Krzyknęłam i przytuliłyśmy się.

- Lekarz powiedział, że za 3 miesiące, będzie wiadoma płeć dziecka. Oczywiście was o tym poinformuje.

- Jezu...gratulację! Jesteś pierwsza z naszej paki, która już zakłada prawdziwą rodzinę. Chyba, że ja o czymś nie wiem - zaśmiałyśmy się.

A w tym samym czasie...
Jane:

Jak to zwykle w sobotę, ja leniuszek, siedziałam i oglądałam moje ulubione seriale. Ciastka mi się skończyły, chusteczki od płaczu też. Trzeba zejść na dół do kuchni.

Mieszkam ze starszym bratem od czasu, kiedy wyjechaliśmy na studia. No i tak razem mieszkamy. Czasem jest to dołujące, gdy on przyprowadza jakieś dziewczyny do domu, a ja obżeram się słodyczami i oglądam filmy na laptopie. Chciała bym znaleźć sobie kochającego męża i założyć z nim rodzinę. Ale to nie przychodzi tak łatwo, tym bardziej dla mnie.

Zeszłam na dół trochę zapłakana ( to przez ten serial ) po jakąś przekąskę. Znalazłam. Masło orzechowe. Wyjęłam chleb tostowy i posmarowałam go masłem. Nagle ktoś zaczął pukać. To pewnie kolega Max'a lub jego koleżanki. W każdym razie otworzyłam drzwi.

To był Jack.

- cześć - powiedział zawstydzony - płakałaś coś się stało?

Roześmiałam się.
- hejka, nie nic. Nie zgadniesz czemu płakałam. Więc...czemu tu jesteś? Albo... może najpierw wejdź. - powiedziałam i zaprosiłam go do domu. Od razu rzuciła mi się w oczy jego prześwitująca koszula, którą kiedyś zawsze zakładał, bo bardzo mi się ona na nim podobała. Lubiłam jak ją zakłada.

- to głupio zabrzmi, ale chciałem ciebie zobaczyć. - powiedział ze słabym uśmiechem.

Byłam zdziwiona.

- ..aha... - nie wiedziałam co mu powiedzieć. - chcesz kawy? Cherbaty? Soku?

- nie, dziękuję.

- Chcesz zostać? Czy masz jakieś plany? - zapytałam, ale zaczęłam żałować. A jak się będzie do mnie dobierał? Jeżeli będzie chciał to wszystko naprawić i będzie nachalny?

- Mam kilka rzeczy do zrobienia, ale to może poczekać. Dzięki - powiedział i zdjął buty.

- to zapraszam za mną - odparłam i wbiegłam po schodach, a on za mną.

- przepraszam za te chusteczki, ale taki serial. - powiedziałam.

Uśmiechnął się tylko i po chwili dodał.

- to temu płakałaś?

Pokiwałam głową i zmiotłam wszystkie smarkotki do śmietnika.

- To co oglądamy?

Soffie:

Miesiąc minął w mgnieniu oka. Gdy już siedziałam w fotelu w samolocie, chciało mi się płakać, że już wracam do domu. Ale miałam nadzieję, że jeszcze tutaj wrócimy.
Musimy.

Jedyni - część 2 "Nowa Ja"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz