29

50 6 3
                                    

        Może zostawisz
          gwiazdkę?❤

Soffie:

Otworzyłam powoli oczy, dalej przytulona do torsu chłopaka. Wzrok skierowałam na jego twarz, obserwując jak słodko śpi. Nawet gdy spał, czułam, że jestem z nim bezpieczna. Jego osoba dawała mi nie tylko szczęście, ale i poczucie bezpieczeństwa oraz troski, której mi w moim życiu brakowało. Nie liczę tu mamy, która postanowiła do mnie wrócić po tylu latach. Uśmiechnęłam się do siebie, że myślę o tym po tak długim czasie bycia z Luis'em, ale to chyba dobrze, prawda?
    Przysunęłam się do męża, wtulając się w jego objęcie. No i chyba go obudziłam. Chłopak przymrużył oczy, także się uśmiechając.
- Przygląda mi się pani?

- Nie, skąd taka myśl? - odparłam - ja wgapiam się w pana.
Luis roześmiał się i pocałował mnie w czoło. Wstał z łóżka i powędrował do kuchni, prawdopodobnie przygotować coś pysznego na śniadanie.

Jack:

Dziś pojechaliśmy z Jane na zakupy po akcesoria do naszego nowego mieszkania. Jestem chłopakiem i pewnie jak każdy mężczyzna powinienem nie lubić zakupów. Ale je polubiłem, oczywiście dzięki Jane.
   Wybieraliśmy poduszki i pościel do naszej sypialni. To tak extra brzmi - "NASZEJ". Dalej nie mogę uwierzyć, że ona się zgodziła. Strasznie się tym jaram, że kobieta moich marzeń będzie moją żoną.

- hahaha popatrz na tę pościel! - roześmiała się Jane - wygląda jak...phahaha

- Yyy...rzeczywiście! - również się roześmiałem i poszliśmy dalej w głąb alejki z poduszkami i kołdrami. Gdy już wybraliśmy poduszki i pościel, Jane po prostu wbiegła w dział z meblami do salonu. Podkładała mi pod nos różne lampy, które oczywiście nie będą ładnie komponować się z kolorem ścian. Choć mamy już wszystkie meble, to przecież kilka dodatkowych nie zaszkodzi.
Po jakichś 2 godzinach wybraliśmy się do kasy. Kolejka była dość długa, a przed nami stał jakiś wysoki i napakowany koleś.

- Hej, patrz kto tu stoi przed nami - szturchnęła i szepnęła do mnie Jane. Kompletnie nie wiedziałem, kim on jest. Dziewczyna przewróciła oczami i klepnęła kolesia po plecach. On odwrócił się i gdy zobaczył Jane, od razu zaczęli się tulić i witać.

- Hola hola, kim on jest? - zapytałem, odpychając ich od siebie.

- No nie pamiętasz Josh'a? Uczył się z nami w szkole w podstawówce, zawsze się kłuciliście, tak przynajmniej słyszałam. - odparła Jane, a ja sobie przypomniałem. Tak, to prawda, kłuciłem się i rywalizowałem z Josh'em w 5 klasie podstawowej o wszystko. Kto był szybszy, kto pierwszy wejdzie na drzewo, który z nas ma lepsze oceny z wf-u. Ale to nie z tego powodu go sobie przypomniałem: zawsze od kąd pamiętam, Josh podlizywał się do każdej dziewczyny, a nawet do Jane, której wtedy jeszcze nieznałem. Dopiero w liceum, gdy uczyłem się z Jane w tej samej szkole, zbliżyliśmy się do siebie i właśnie wtedy także Josh podrywał Jane, wiedząc, że ja na nią lecę.

- A no tak, to ten Josh- powiedziałem, a chłopak poklepał mnie po plecach przyjaźnie.

- Pamiętam te czasy, kiedy byliśmy przyjaciółmi, to chyba było nawet gimnazjum- powiedziała ucieszona Jane, patrząc na Josh'a.

- Tak, wtedy były super lata, robiliśmy przeważnie wszystko razem. Chodziliśmy do szkoły razem, wracaliśmy, uczyliśmy się razem, chodziliśmy do kina...szkoda, że nie mamy już takiego kontaktu. - powiedział Josh z uśmiechem i zaczął płacić za swoje zakupy.

Jak mnie denerwuje ten typ, no mam nadzieję, że go więcej nie spotkamy, bo on mi działa na nerwy.

Gdy zapłaciliśmy za swoje rzeczy i wyszliśmy ze sklepu, Josh stał przed nim.

- O czekasz na nas? - zapytała roześmiana Jane.

- Tak, pomyślałem, że możemy więcej czasu spędzić razem...- powiedział Josh i wtedy popatrzył na mnie - oczywiście z tobą, Jack.

Oczywiście Jane zaproponowała, że można iść do kawiarni i pogadać co u nas. Opierałem się, no ale i tak już nie miałem nic do gadania.
Zamówiliśmy sobie kawy i jakieś ciasta. Wtedy odezwał się Josh.

- A tak w ogóle, nie sądziłem, że będziecie razem. Nigdy bym nie pomyślał, że Jack wyrwie taką laskę jak ty.

- Nie zagalopywuj się. - odparłem - minęło tyle lat, ale ja nadal nie darzę cię wielką przyjaźnią.

- O co ci chodzi, stary?! Czy ja coś powiedziałem źle? Przecież to prawda, że Jane nie zasługuje na takiego, jak ty! - powiedział Josh.

- Skończ już, stary, bo będziesz miał problem - powiedziałem i wstałem z sofy.

- phaha co, prawda boli? Chciałem po prostu powiedzieć, że Jane nie powinna z tobą chodzić, z takim dupkiem.

- Jack mi się oświadczył. - wcięła się Jane, tylko tym razem już nie uśmiechała się.

- Oświadczył? Oo już tak szybko owinąłeś ją wokół palca? Zobaczysz, że i tak ona zerwie z tobą!

- Teraz już przegiąłeś! - powiedziałem i wymierzyłem mu cios w twarz.

Jedyni - część 2 "Nowa Ja"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz