Jessie:
Leżałam na łóżku, przeglądając mój album ze zdjęciami. Przesuwałam strony, skupiając się chwilami na danym zdjęciu i wspominając.
O! Na tym zdjęciu jestem ja i Vanessa - pomyślałam. - bawiłyśmy się razem w basenie.
- Hej! Przestań - mówiłam do Van, aby przestała mnie chlapać wodą.
Wtedy ja zaczerpnęłam wody w ręce i ochlapałam Van. Ona zaczęła uciekać po basenie, ale nie mogła, bo nie pozwalał jej opór wody.
- Na bombę! - krzyknął nagle mój brat Kaleb i skoczył do wody.
Byłyśmy całe mokre.
Roześmiałam się na to wspomnienie.
A tu jestem z Sylwią na festynie. Byłyśmy całe pokryte kolorowym proszkiem.
A to zdjęcie było dość nowe. Stałam tam ja, Soff, Luis i...Owen. Byliśmy uśmiechnięci od ucha do ucha, mimo że staliśmy obok domu, w którym podobno straszyło. Czułam się wtedy cudownie. Miałam ciarki, gdy Soffie rzekomo porwano. Oczywiście wszystko się wyjaśniło, a jej porywaczem był jej własny brat. Świetnie się bawiliśmy w tamto Halloween.
Zamknęłam album i włożyłam do kartonu z pamiątkami.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam rozmyślać o rozmowie z Trevorem i Carole.
Zastanawiałam się nad słowami Carole, która powiedziała mi, że to nie Owen'a ciało leżało w moim domu.
Jeżeli nie jego, to kogo? Kto wtedy mógłby być w salonie? Kto mógł zabić tego niewinnego człowieka? A może był winny?Sto pytać miałam w głowie. Żebym miała tylko przeglądarkę, która odpowiadałaby mi na te pytania.
Albo to Carole pomyliła ciała albo faktycznie to ktoś inny. Czy to znaczyłoby, że Owen żyje? Gdyby żył, napewno by mi tego nie zrobił. Napewno byłby tu ze mną teraz i razem myślelibyśmy nad imieniem dla dziecka. Lecz jego tu nie ma i nigdy nie będzie.
Soffie:
- jeszcze daleko? Mogę już zdjąć opaskę? - zapytałam Luis'a, który prowadził mnie za rękę w jakieś miejsce.
- Chwilka...już możesz. - odparł, a ja jednym ruchem ręki sciągnęłam opaskę.
Moim oczom ukazało się jedno z moich ulubionych miejsc. Byliśmy na leśnej polanie, na której znajdowała się altanka. Gdy ja i Luis jeszcze się poznawaliśmy, przychodziliśmy tu i rozmawialiśmy o sobie. Chowaliśmy się pod daszkiem altanki, gdy padał deszcz lub gdy było już późno kładliśmy się na trawie, obserwując gwiazdziste niebo. Spędzaliśmy tu bardzo duż czasu, to było "nasze" miejsce.- Kompletnie o nim zapomniałam - odparłam po chwili ciszy. Polana była ukryta między drzewami, a za nimi znajdowała się rzeka.
- Dlatego tu przyszliśmy, stęskniłem się za tym miejscem. - mówił Luis, siadając na drewniany stół altanki.
- Tu było tyle śmiesznych sytuacji - zaśmiałam się i przejachałam palcem po wyrytych imionach w stole. - Musimy tu przychodzić częściej.
- No jasne - odparł i złapał mnie w pasie, przysuwając do siebie. Spojrzałam prosto mu w oczy, gładząc go po policzku. Luis uśmiechnął się i złączył nasze usta. Poruszaliśmy nimi powoli, ale intensywnie. Jego ręka jeździła po mojej talii. Odsunęliśmy się po chwili od siebie, a ja przytuliłam się do jego torsu, opierając głowę o klatkę piersiową. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że od tamtego czasu minęły już 4 lata.
Po około 2 godzinach pojechaliśmy do domu, a ja wybrałam się do mojego rodzinnego domu.* * *
Zapukałam do drzwi i pociągnęłam za klamkę. Gdy ujrzałam mamę całującą się z Gary'm w salonie, otworzyłam usta ze zdziwienia. Chrząknęłam, żeby dać znać, że tu jestem. Szybko odsunęli się od siebie ze skompromitowanymi minami.- Cześć Soffie - uśmiechnęłam się i założyła nogę na nogę, jakby nic się nie wydarzyło - co słychać?
- Wszystko w porządku, widzę, że u ciebie również. - też się uśmiechnęłam, kładąc torebkę na fotel.
Spojrzałam na Gary'ego, który w pośpiechu zapinał koszulę.
- Soff, muszę ci coś wyznać - zaczęłam mama - a mianowicie, że ja i...
Wtedy przerwał jej Gary.
- Ja i twoja mama jesteśmy ze sobą.
W sumie to żadna niespodzianka.
- Tak, wiem, domyśliłam się - puściłam oczko do mężczyzny. - to mi nie przeszkadza.
Mama była najwyraźniej zadowolona, że pasuje mi ich związek. Po kilku minutach Gary wyszedł, a ja z mamą zostałyśmy same.
CZYTASZ
Jedyni - część 2 "Nowa Ja"
RomanceWitam cię. Tutaj poznasz dalsze losy Soffie i Luisa - zakochanej w sobie pary. Jeżeli nie czytałeś jeszcze pierwszej części, bardzo cię do niej zapraszam!