6

194 14 3
                                    

Wieczorem, gdy już odwiozłam Jessie do domu, a odebrałam Luis'a, powiedziałam mu, co dziś zaszło. On nie był bardzo przejęty tym.

- Posłuchaj. To są morderstwa. W naszym mieście, w tym gdzie zawsze kupujesz bułki na śniadanie. Lada chwila i my możemy zginąć. - powiedziałam, trochę tym przerażona.

- Skarbie, nic nam nie będzie. Nie przejmuj się tym aż tak. Jak coś, jestem obok. - odparł i pocałował mnie w skroń. Prowadziłam ja, bo Luis był już po około 2 - 3 piwach.

Nawet, gdy miałam chwilę dla siebie i nie musiałam wykonywać rzeczy z obszernej listy, które leżały na stole w kuchni, myślałam o sytuacji z walizką. Czasem tak bywa, że sprawy, które cię kompletnie nie dotyczą, stają się tymi codziennymi, o których musisz pamiętać. Tak jak sytuacja z moim porwaniem, gdzie poznałam dziewczynę i jej historię, której nie musiałam wiedzieć, teraz jest moją dobrą kumpelą.

Zastanawiając się nad niczym i patrząc w czarne jak noc oczy pluszowego kotka na parapecie, spostrzegłam tą samą kobietę, co dziś rano. Przez jej okno w domu widać było kłutnię z jakimś facetem. Wyglądało jak scena z teledysku o zakochanych parach. Tylko, że ta się bardziej kłuciła niż tam, bo wokół latały przedmioty. Ten facet ma problem z agresją, powinien ochłonąć.

Następny dzień:

Zanim dogłębnie się obudziłam, śniadanie pierwsze dało mi znać, że już nie śnię.

- Dziękuję, Luis - powiedziałam, całując go w usta.

- Jak się spało? - zapytał, widząc moje worki pod oczami.

- Słabo. - powiedziałam, zasłaniając oczy przed blaskiem słońca. - ktoś lubi chyba przeszkadzać sąsiadom.

- Ja też nie wyspałem się, ktoś całą noc wbijał gwoździe w moją głowę. - odparł, na co razem się roześmieliśmy. - Jedz, bo zaraz wystygnie.

- Proszę, życzę miłego czytania. - powiedziała Jessie, dając w ręcę rudego dziecka książkę, które wybiegło z biblioteki zadowolone.

- I jak tam u was? Jak twój obiekt monitorowany się sprawuje? - zapytałam.

Jess odetchnęła ciężko.

- Rozmawiałam z nim o tym, czy mnie zdradza, a on na to, że jestem jego jedyną księżniczką i nawet nie przyszła mu do głowy taka myśl. Powiedział też, że musi zarabiać, ale niedługo to się skończy. Mówił to z takim przejęciem, że aż mi się uśmiechać chce.

- Widzisz, trzeba było się tak bać? A, chciałam ci powiedzieć, że po pracy, czyli za jakąś godzinę jesteś zobowiązana do uczestniczenia w spotkaniu. Wypadnijmy gdzieś razem, tylko we czwórkę, co ty na to?

- Czemu miałabym odmówić?

- Boże, Jessie, wyglądasz ślicznie! - powiedziałam, patrząc się na odbicie mojej przyjaciółki w lustrze.

- Uważasz, że wszystko jest okej? - zapytała niepewnie.

- Czekaj. - wzięłam leżącą obok parę kolczyków i kazałam jej je nałożyć. - teraz jesteś w pełni wyposażona. Tylko nie przejmuj się tak, to nie randka, tylko wypad z kumplami...no i chłopakiem.

- A teraz twoja kolej. Załóż to - powiedziała i pokazała mi niebieską branzoletkę.

- Niech ci będzie. Idziemy. - mruknęłam i wyskoczyłyśmy z mojej sypialni. Chłopcy czekali już na dole.

- Pięknisie nasze! - powiedzieli w tym samym czasie. Napewno się umówili, żeby tak powiedzieć. My tylko uśmiechnęłyśmy się i pocałowałyśmy swoich chłopaków.

Weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy samochodem Luis'a.
Akurat był piątek i Emil z naszego wieku robił imprezę u siebie.

- My idziemy do Emil'a i jego dziewczyny się przywitać, a wy nigdzie nie odchodcie. Zaraz do was wrócimy- powiedział Luis i cmoknął mnie w usta. Szybko wbiegli po schodach na górę.

- Phi, zostawili nas. Poproszę whysky. - powiedziała do barmana, który podał jej małą szklankę napoju, a ona wypiła wszystko jednym duszkiem.

- Idziemy - powiedziała i pociągnęła mnie za rekę na górę. Od razu zobaczyłyśmy w kącie naszych chłopców, rozmawiających z Emil'em i jego dziewczyną.

Jedyni - część 2 "Nowa Ja"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz