14

162 14 3
                                    

Soffie:

Był już wieczór, ale Luis postanowił zawieść mnie w jakieś nieznane mi miejsce. Zazwyczaj nie lubię chodzić do takich " eleganckich " miejsc lub restauracji, choć czasem one pozwalają nam poczuć się dojrzalej.
Ja dalej czuję się jak dziecko i wolę bardziej jakieś wyluzowane knajpy, gdzie możesz swobodnie się czuć. Dlatego Luis zwykle mnie zabiera do różnych kawiarni, pub'ów, może też i dlatego, że sam woli tam iść.
Ale dziś pojechaliśmy gdzieś za miasto, dokładnie gdzie to nie wiem, bo nie chciał mi powiedzieć.

- Załóż to - powiedział, gdy jechaliśmy i podał mi błękitną chustkę.

Wzięłam apaszkę i zawiązałam ją na oczach.

- Masz dla mnie fajną niespodziankę? - zapytałam.

- Chyba tak, mam nadzieję, że ci się spodoba.

Jechaliśmy jakieś 2,5 godziny, a już po jednej trochę zgłodniałam. Luis pomyślał nawet o przekąsce i zabrał dla nas hot - dogi i orzeszki w miodzie.
Teraz wyjdę na grubasa, ale on wizytu u Jessie nic nie jadłam. Serio, mój brzuszek bardzo dużo chłonie, a ja nadal ważę 55 kilogramów.

Siedziałam spokojnie na fotelu, trzymając nogi na pulpicie i jedząc co chwilę orzeszki w miodzie. Okna samochodu były otwarte, pozwalając powietrzu przedostawać się do ciepłego wnętrza auta.
Było mi wygodnie, aż do momentu, gdy poczułam nieprzyjemny zapach. Wraz z pokonywaniem metrów, zapach był coraz bardziej intensywny.
  Luis zaczął się śmiać, choć nic nie powiedziałam, wiedział o co mi chodzi.

- Wolę nie pytać gdzie jesteśmy - powiedziałam, gdy się zatrzymaliśmy. Luis pomógł mi wysiąść z samochodu i za rękę prowadził do celu. Po jakimś czasie nos przyzwyczaił się do tego zapachu, jakoś go przeżyłam.

Chłopak zdiął mi opaskę i moim oczom ukazała się duża czerwona stodoła, a w niej masa ludzi, którzy patrzyli na nas maślanymi oczami. Obejrzałam się i zobaczyłam pola uprawne, na których pasły się krowy.

- Muzyka! - ktoś z tłumu krzyknął i po chwili rozbrzmiewała muzyka country, a wszyscy zaczęli tańczyć w rytm.

- Proszę załóż je, wpasujesz się tą atmoswerę.  - powiedział i podał mi bordowe kozaczki z bagażnika.  Buty były piękne, założyłam je i już wiedziałam, dlaczego mnie tu przywiózł.

To była nasza 3 rocznica i Luis przygotował mi niespodziankę. Uwielbiam tańczyć, a ten rodzaj muzyki i tańca jest dla mnie czymś nowym, nie znanym.

Przytuliłam go mocno, a on podniósł mnie do góry.

- Dziękuję - powiedziałam i pocałowałam go.

Weszliśmy do stodoły i po jakiejś chwili Luis przedstawił mi swoją dalszą rodzinę. Jego wójek jest właścicielem jej i myślę, że to jego był pomysł.

Najbardziej zapamiętałam jego kuzynkę i kuzyna, którzy byli bardzo sympatyczni i przyjacielscy. Van i Joseph zaprowadzili mnie do stolika z jedzeniem. Luis nic nie mówił.

- Proszę, musisz tego spróbować - powiedział Joseph i nalał do kubeczka prawdopodobnie wódki. Chwyciłam i pociągnęłam jeden duży łyk, ale po chwili żałowałam, bo była strasznie gorzka i mocna. Mało co się nie zaksztusiłam. Nigdy takiej nie próbowałam. Luis zaczął dusić się ze śmiechu.

- Swojska wóda - powiedziała Van ze szczerym uśmiechem.

- Zauważyłam - odparłam i zjadłam jednego eklerka, aby trochę złagodzić gorzki smak.

Później Luis zabrał mnie do tańca, którego kompletnie nie kojarzyłam. Niektórzy próbowali mnie nauczyć jakichś typowych kroków dla tego tańca, ale nie umiałam zajarzyć.

- Popatrz - mruknął Luis i pokazał jakiś krok. Chwilę poobserwowałam jego, a później próbowałam powtórzyć. - Super!

Ciekawe czy naprawdę mi wychodziło czy mówił to dlatego, aby nie robić mi przykrości.

Ale później tak wciągnęłam się, że zapragnęłam więcej kroków. Wokół nas zrobiło się kółko ludzi, a ja z Luis'em tańczyliśmy, zmieniając podstawową wersje kroku na bardziej hip - hopową. Ludzie zaczęli klaskać w rytm, a mi coraz bardziej sie podobało. Choć stopy piekły w zamszowych, bordowych kozaczkach ja nadal tańczyłam. No cóż, to moja pasja.

Jedyni - część 2 "Nowa Ja"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz