13

157 11 2
                                    

Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Zwlekłam się z łóżka i zeszłam na dół.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam wszystkie przyjaciółki: Francę, Melanię, Cloe i Soffie. Nie było tylko Jane, którą najbardziej lubiłam oprócz Soffie.

- Przepraszam za spóźnienie! - krzyknął ktoś za plecami dziewczyn, wbiegając przez furtkę na moją posiadłość. To była Jane. A jednak się zjawiła.

- Wejdźcie, super, że jesteście. Muszę wam coś powiedzieć - odparłam, a dziewczyny weszły do środka.

*   *   *
- Strasznie nam przykro, że tak się stało. Owen był naszym przyjacielem. - powiedziała Melanie.

- Wiem, dzięki dziewczyny.

- Powiedz nam, jak sobie radzisz? Trzymasz się jakoś? - zapytała Cloe, pijąc gorącą kawę.

- Tak, znaczy się, nie, tak....nie wiem. Co wieczór płaczę w poduszkę, a dniem zachowuję się jak robot - nie czuję emocji. Ale poznałam niedawno chłopaka, Alana, jest psychologiem i myślę, że mi pomoże.

- Nie potrzebny ci pedagog, masz nas i rodziców. - powiedziała Jane.

- Właśnie, że rodzice mi nie pomogą, a to dlatego, że to przez nich Owen nie żyje. W liście od niego napisał, że to mojego ojca mieli zabić. Nie wiem dlaczego, a tata nie chce mi powiedzieć.

- No to masz jeszcze nas. - dodała Jane.

- Myśle, że rozmowa z obcą osobą napewno jej pomoże. - powiedziała Soffie i siegnęła po cukierka.

Nagle zaczął mnie boleć strasznie brzuch i spontanicznie złapałam się za niego.

- Co ci? - zapytała Cloe.

- Nic, coraz częściej tak mam. Nie przejmujcie się, coś mnie łapnęło. - odparłam.

- Hej, a spóźnia ci się miesiączka? - zapytała Soffie, a ja spojrzałam na kalendarz.

- Tak, więcej niż tydzień. - gdy to powiedziałam, przez moją głowę przeszła dziwna myśl, że mogłabym być w ciąży. - Nie to raczej nie możliwe, ja...

To jednak było możliwe, ale trudne do zrealizowania. Istniał mały procent na to, że ostatnim razem gdy to robiliśmy, coś się zadziało.

- Nie no, nie żartuj. To nie tak. Chcesz to mogę zrobić test. -  tak jak powiedziałam, tak i zrobiłam. Poszłyśmy do apteki i kupiłam białe pudełeczko. Byłam pewna na sto procent, że nie jestem w ciąży. Chciałam im pokazać, że tak jest.

Poszłam do łazienki i zrobiłam ten cholerny test.
Gdy to zrobiłam na teście pokazała się jedna kreseczka.

Nie...

Przez chwilę nawet pomyślałam, że coś zrobiłam źle.

Wyszłam z łazienki i pokazałam dziewczynom test. Wszystkie zaczęły piszczeć i mi gratulować. Jakoś byłam szczęśliwa, choć zdziwiłam się. Przed oczami miałam już wizję jej lub jego pokoiku, łóżeczka i małych ubranek. Kiedy nie będzie mogła lub mógł spać i będzie płakać w niebo głosy.

- Musisz szybko się dowiedzieć czy to będzie ona czy on, bo musimy wiedzieć jaki prezencik jej lub jemu sprawić. - powiedziała Cloe.

Wszystkie się zaśmiałyśmy i znów usiadłyśmy przy kawie i cherbacie, myśląc o małym brzdącu, który za około 9 miesięcy będzie zajmował część sypialni.

Luis:

- Wiem, nie mówiłem ci nigdy, że to Jane. Ale myślałem, że masz lepsze rzeczy na głowie i że nie będzie ciebie to interesowało - powiedział Jack, gdy siedzieliśmy w barze, przy dobrej muzie, pijąc spienione piwo.

- Twoje historie zawsze są ciekawe, a poza tym jesteś moim bratem, co z tego, że ciotecznym, więc nie wiem skąd ta niepewność. No więc, pomijając to, jak ci się układa z Jane? - zapytałem, pociągając duży łyk alkoholu.

- Zaje**ście! Tak bardzo pragnąłem, żeby do mnie wróciła. Żałuję, że to zrobiłem, że zdradziłem ją. Ale teraz chcę jej pokazać, jak bardzo ją kocham, nawet jeżeli już jesteśmy razem.

- To gratulacje, stary. Życzę powodzenia w związku.

- Dzięki, a tak na marginesie: jak czuje się Jessie? Ty i Soff jesteście najbliższymi jej przyjaciółmi, ale myślę, że wszyscy z naszej paczki przejmują się tą sytuacją - zapytał.

- Gdy ostatni raz ją widziałem, było z nią słabo, ale Soffie była u niej i mówiła, że już lepiej się czuje.

Jack pokiwał głową i poprosił barmana o jeszcze jedno piwo.

- Bardzo mi brakuje Owen'a, był moim najlepszym kumplem, znamy się tylko kilka lat, a mam wrażenie, że znałem jego od zawsze. Nie lubię o tym mówić na prawo i lewo, ale raczej wszyscy wiedzą, że był dla mnie jak brat.

Wtedy zacząłem zastanawiać się, co byśmy teraz robili. Napewno grali w jakąś dziecinną grę na konsoli albo wyszli we czwórkę na jakąś imprezę.

- Chciałbym, żeby wszyscy się dowiedzieli przez kogo zginął. Muszę znaleźć mordercę.

Jedyni - część 2 "Nowa Ja"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz