22

79 8 3
                                    

- Chciałam ci powiedzieć wcześniej, ale jakoś nie było okazji. - tłumaczyła mama, wrzucając do kawy dwie kostki cukru.

- Ja się cieszę, że ty jesteś szczęśliwa. - odparłam - a co poza tym?

- Nic nowego. Jakoś niedawno myślałam o tym chłopaku twojej przyjaciółki. Wiedzą już coś o nim?

- Uważają, że to ciało znalezione w jej domu, nie jest Owen'a. Jessie trudno się z tym pogodzić, że jej dziecko nie będzie miało ojca. - zrobiło mi się smutno na samą myśl o tym. Siedziałyśmy już cicho i chyba myślałyśmy o tym samym.

Moja przyjaciółka nie jest taka, jak kiedyś.

Chciałabym jej pomóc, ale nie wiem jak. To przykre, że nie umiem jej pomóc, tak, jak by tego chciała. Gdybym miała niewykorzystane życzenie, oddałabym je Jessie.

Mama chyba zauważyła moje zakłopotanie, bo dotknęła wierzchu mojej dłoni.

- Nic już nie zrobisz, aby jej pomóc. Możesz ją tylko wspierać i być przy niej. - powiedziała mama.

Jak to nie mogę zrobić?

- A właśnie, że mogę. - odparłam, odchodząc od stołu. Wzięłam swoją torebkę z fotela i zaczęłam zakładać buty.

Mama spojrzała na mnie, nie wiedząc o co mi chodzi.

- Więc co zamierzasz zrobić? - zapytała, odpychając krzesło do tyłu.

Założyłam okulary przeciwsłoneczne na nos i podeszłam do mojej rodzicielki. Pocałowałam ją w policzek.

- Razem dokończymy tą całą sprawę z walizką i spróbujemy dorwać tego cholernego dupka, który zabija pół miasta, w tym moich przyjaciół! - wyszłam na podwórko, a moja mama za mną. - Dziękuję, papa - rzuciłam na koniec i weszłam do samochodu.

- Co ty robisz? Curuś, zostaw to policji i FBI! - krzyknęła, ale chyba wiedziała, że i tak jej nie posłucham, więc dodała - to chociaż uważaj na siebie!

- Dobrze, mamo! - odkrzyknęłam i odpaliłam silnik samochodu.

- Będę do ciebie dzwonić codziennie i masz odbierać!

Odjechałam z piskiem opon z rodzinnego podwórka.
Byłam bardzo zmotywowana tylko do jednego - aby dorwać tego ch**a.

Jessie:
  Przeglądałam jeszcze jedne pudło ze zdjęciami, odtwarzając w myślach te wydarzenie.
Nagle ktoś zapukał, więc podeszłam do drzwi i otworzyłam je. To była Soffie.

- Cześć! - pisnęła uśmiechnięta.

Spojrzałam na nią dziwnie - co teraz wymyśliła?

- Wchodź - mruknęłam, a ona weszła z wielką torbą. - Co już wykombinowałaś? Wiesz, że nie jestem w nastroju.

- Nie jesteś w nastroju od tamtego wypadku! Dlatego przyszłam pogadać na POWAŻNIE - zaznaczyła ostatnie słowo.

Poszłyśmy na górę, do mojego pokoju. Usiadłam na łóżko, czekając co powie Soff.

- Chciałam ci powiedzieć, że...brakuje mi ciebie, ale ciebie ciebie. Tej szalonej i walniętej Jessie, która jest silna oraz twarda. Tej z którą miałam najwięcej przypałów i z którą byłam pijana bez alkoholu! - powiedziała i usiadła obok mnie - wiem, że jest ci teraz trudno, ale obie wiemy, że nie można tego cofnąć. Chcę, abyś już nie stała nad przepaścią i myślała co by było gdyby. Tak, to też czasem jest potrzebne, ale chyba nie chcesz, żeby całe twoje życie polegało tylko na smutku?

Słuchałam jej i aż zakręciła mi się łza w oku.

- Lepiej gadasz, niż ten cały psycholog - powiedziałam, śmiejąc się.

- Widzisz? - odparła. - Chcę być przy tobie jako twoja przyjaciółka od serca, ale czasem muszę dać ci mocnego kopniaka, na tym polega przyjaźń.

- Brałaś coś? - zapytałam, wycierając łzę.

- Przy tobie nie muszę, a teraz dość tych smutków, pora na maraton filmowy! Przyniosłam nam nasze ulubione słodycze: żelki, ale tylko te bez nadzienia i te...

Patrzyłam na nią nie jak na przyjaciółkę, ale jak na siostrę, bo właśnie nią już była od dawna. Nie wytrzymałam i rzuciłam jej się na szyję. Mocno ją tuliłam.

- Dziękuję ci, że jesteś - powiedziałam.

- Ja tobie też. A i jeszcze jedno. Zamierzam dorwać tego dupka, który robi zamęt w twoim życiu.

Poprostu ją kocham.

Jane:

Jack zaplanował cały dzisiejszy dzień! Nie wiem co jemu tak nagle naszło. Mieliśmy w planach tyle atrakcji na dziś.
Najpierw z rana pojechaliśmy obejrzeć NASZ NOWY dom, który jakiś czas temu wybraliśmy. Może nie był taki, o jakim marzyliśmy, ale był ładny i schludny. Na razie nie było nas stać na lepszy. Zauważyłam, że Jack naprawdę poważnie traktuje nasz związek. O wiele bardziej niż poprzednio. Chyba dowiedział się co stracił.

Nie sądziłam, że będzie chciał tak szybko ze mną zamieszkać. Kocham go i chciałabym, żeby był tym jedynym.
    No ale w każdym razie, wszystkie meble o 10.30 były już w naszym wspólnym mieszkaniu. Mieliśmy niezłą frajdę w umiejscowieniu wszystkich mebli w domu. Fajnym plusem tego domu był też ogród, w którym już stała duża huśtawka i altanka. Poprzedni właściciele nie potrzebowali już tak dużego ogrodu i chcieli zamieszkać w bloku.

Była już 14. 28, więc wszystko szybko poszło.

- Okej, co teraz masz w tej swojej magicznej liście? - zapytałam, opierając się o  ramię Jack'a.

- Hmm...ach tak, teraz idziemy w bardzo fajne miejsce. - powiedział i pocałował mnie kilka razy w usta. - Jedziemy.

__________________________

Hej! Mam nadzieję, że się podoba rozdział ❤ O 4 w nocy go pisałam, bo nie mogłam zasnąć.

Jedyni - część 2 "Nowa Ja"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz