24

71 8 2
                                    

~Poprawiona część~

Jessie:

Nie poszłam już do Alan'a, podziękowałam mu za jego pomoc. Chciałam mu zapłacić, ale uparł się, że to był prezent czy coś.
Wróciłam z Soffie z naszego wyjścia i poszłyśmy do mnie. Chciała pomóc mi pakować rzeczy na przeprowadzkę, no więc jakoś o 19 skończyłyśmy.

- Okej, to już wszystko - powiedziałam, patrząc na salon, który był pełen kartonów i walizek. Wtedy dostrzegłam jeszcze ostatnią rzecz, która nie była spakowana. To była moja sztuczna roślina, bo ja nie mam ręki do kwiatów, dlatego mam większość kaktusów.

( jak się okazało to była najbardziej ważna rzecz w tym domu. A dlaczego? Zaraz się dowiecie.)

- Chwila, jeszcze to - odparłam i sięgnęłam po krzesło. Kwiatek był na samej górze regału, więc musiałam ustać na krześle. Gdy po niego sięgałam, zobaczyłam coś jeszcze. Coś małego i czarnego, mogłam tylko się domyślać co to.
Pokazałam rzecz Soffie, a ona uśmiechnęła się.

- Jessie! Jeżeli to to co ja myślę, to będziesz uratowana. - odparła.

- No więc co to jest?

- To chyba kamera...

- Co? Jak to, kamera? Przecież ja nie zakładałamw domu żadnej kamery!

- Ty nie, ale Owen możliwe, że tak. - mówiła Soffie - Poczekaj, zadzwonię po Luis'a, on będzie wiedział co to.

Luis przyjechał dość szybko i od razu stwierdził, że to faktycznie kamera. Byłam zaskoczona, bp nie wiedziałam co ona tu robi. Po co Owen miałby ją tu montować? Była malutka, dlatego jej wcześniej nie zauważyłam.
Luis pomógł nam ją podłączyć do laptopa.

- Jest tu coś - powiedział Luis i kliknął na czarny trójkącik.
Oglądaliśmy nagranie w zupełnej ciszy. To co tam zobaczyliśmy, było niemożliwe do wykonania. Zaczęłam płakać, łzy leciały mi po policzkach, nawet Soff miała załzawione oczy. Zrobiło mi się niedobrze, a serce waliło jak szalone.
Zobaczyliśmy tam....wszystko! Całą sytuację, wszystko co wydarzyło się tamtego dnia, a mianowicie....

*Narrator*
Owen wszedł do salonu, ale nie był sam. Towarzyszył mu chłopak, który prawdopodobnie stał za tym wszystkim.

- No więc, gdzie masz kasę za dziewczynę? - zapytał tajemniczy chłopak. - no i jej starego?

- Dalej nie rozumiem, dlaczego mieszacie w to Jessie. - powiedział Owen. - zgodziłem się dołączyć o waszego gangu i przytrzymywać tą walizkę.

- To nie ja tu dowodzę, to moja szefowa. To jej pytaj o te pierdoły, ale i tak nie zapytasz i nie spotkasz się już z nikim, bo odstrzele ci łeb, jeżeli ni dasz kasy za tą dziwkę!

- Hej, nie nazywaj jej tak! Spokojnie, forsę mam na górze, a tu zostawiam broń - powiedział, położył pistolet na stół i pobiegł na górę do sypialni.

Chłopak w tym czasie zaczął przeszukiwać szawki i pułki w poszukiwaniu dodatkowej kasy. Potknął się i upadł na szklany stół, który pod jego ciężarem rozbił się na drobne kawałki. Przeklął pod nosem i schował głowę w szufladę, przeszukując ją.
Walizki nie mógł zostawić byle gdzie, Owen musiał jej strzec, inaczej straci głowę. Gangster położył więc ją za regałem, który odstawał od ściany.

Jak gliny zaczną węszyć, cała wina spadnie na Owen'a - pomyślał chłopak. Taki był plan Edward'a, ale dziś wyjątkowo nie miał szczęścia.

Drzwi były szeroko otwarte, szefowa gangu weszłam cicho do domu. Gdy już miała Owen'a na tacy, nie czekała na nic i kilkoma strzałami zabiła swojego wroga. Jak się później okazało, Kate Nolan* zabiła nie tego co trzeba. Na podłodze leżał już trup, ciało Edwarda Nickens'a. Kobieta zabiła swojego wspólnika, a zarazem zięcia, ale nie przejęła się zbytnio tym.

- Ach...no cóż, szkoda, że to nie ten Owen, ale ciebie miałam już dawno wykurzyć. - powiedziała sama do siebie. Wyjęła nóż, który schowała w lewym kozaku, obróciła truchło twarzą do sufitu i zadała kilka ciosów w twarz Edward'a. Przejechała nożem po jego twarzy, aż wykrwawił się na biały dywan. Uwielbiała widok i zapach krwi, kochała zadawać ból. - Teraz trzeba poszukać tego gagatka, który zaje***ał walizkę. Wyszła z domu, omijając wszystko, żeby nie zostawić odcisków. 

Po kilku minutach Owen wyszedł po cichu, oczywiście trzymając zapasowy pistolet w rękach. Nikogo już nie było, oprócz trupa na środku salonu. Chłopak założył lateksową rękawiczkę i chwycił za rączkę walizy, ciężkiej od brudnej kasy i narkotyków. Uśmiechnął się do kamery i wyłączył ją. 

- Nie wierzę... - powiedział Luis po obejrzeniu nagrania z kamery. 

Ogarnęło mnie wiele emocji na raz: radość, strach, a nawet gniew. Łzy tylko leciały mi po
twarzy. Nie sądziłam, że to ta kobieta stała za tym wszystkim, że to ona była szefem tej mafii, a niedawno z nią rozmawiałyśmy. Ale teraz było najważniejsze to, że Owen żyje.

Jedyni - część 2 "Nowa Ja"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz