U... cz.8

393 41 25
                                    


Demon czy nie, okropnie był irytujący

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Demon czy nie, okropnie był irytujący. Nie dość, że mnie podstępnie uprowadził, to najwyraźniej nie miał zamiaru niczego mi wyjaśniać. Ba, chyba nawet nie miał ochoty ze mną gadać. A ja miałam tyle pytań. Głowa mi od nich pękała. Dlaczego mnie uprowadził? Co miał zamiar ze mną zrobić? Moja rodzina będzie martwić! Kto im przekaże wieści o moim losie? I dokąd mnie chciał zaprowadzić? No, naprawdę nie zasługiwałam na żadne wyjaśnienia? Co on sobie myśli? Nawet nie zdradził mi swego imienia, chociaż sam znał moje. Nie wiem skąd, ale znał. Na domiar złego podrapana skóra na rękach piekła i bolała, byłam głodna, chciało mi się pić i było mi potwornie zimno.

Paskudne pasma siwej, nasiąkniętej wodą mgły snuły się między nagimi gałęziami drzew, osiadały na wysokich trawach, skraplały się na nich i pojedynczymi, lodowatymi kroplami spadały na ziemię. Ubranie miałam już nie tylko wilgotne, ale całkiem przemoczone, co dodatkowo potęgowało uczucie dotkliwego chłodu. Szczekałam zębami tak, że nie byłam w stanie mówić. Inaczej nie pozwoliłabym się tak zbywać. Wycisnęłabym z niego wszystkie interesujące mnie odpowiedzi.

Zacisnęłam usta i spojrzałam na niego, wkładając w to spojrzenie całą złość na jaką było mnie stać. Ale nawet tego nie zauważył, bo podążał już przed siebie, nie patrząc czy w ogóle idę za nim. Gbur, dzikus i arogant.

Jeżeli liczył, że wyda polecenie, a ja pójdę za nim potulnie jak cielę, to grubo się mylił.

Nie oglądał się na mnie, nie pilnował, uznając, że nie mam wyboru. To była moja szansa i nie wolno mi było jej zmarnować. Tym razem nie będę uciekać na oślep, w panice, nie patrząc, dokąd zmierzam.

Wysokie szuwary po obu stronach ścieżki były doskonałe by się w nich skryć. Podła, lodowata mgła wreszcie się na coś przyda. Tym razem wymknę się cichutko. Zniknę mu z oczu i zanim się zorientuje, że mnie nie ma, nie będzie miał pojęcia, gdzie mnie szukać. Tym razem nie wpadnę na niego i nie złapie mnie...

Bardzo starannie wybrana kępka tylko wyglądała solidnie. Oszustka...

Chlupnęłam w czarną cuchnącą błotnistą maź, którą tylko z wierzchu porywała cienka warstwa wody. Tuż pod nią było grząskie błoto, które natychmiast zamknęło się wokół moich kostek... łydek...kolan... Wsysało mnie!

Niekontrolowany krzyk sam wyrwał mi się z gardła zanim zacisnęło je przerażenie. Nie wiedziałam, czy On mnie usłyszał, czy nie zdążył się już zanadto oddalić. Zawołałabym tego durnia po imieniu, ale się nie przedstawił. Zamknęłam oczy, przełknęłam ślinę, szykując się na marny koniec w cuchnącym...

I gdyby tylko taki miał mnie czekać, ale o święci patroni rodzaju ludzkiego!

Nieuchronnie grzęzłam w obrzydliwym błocie, a teraz jeszcze wyraźnie poczułam jak o moje nogi otarło się coś... coś dużego! Panika mnie odblokowała i rozdarłam się na całe gardło! Zaczęłam się szamotać w nadziei, że zdołam się czegoś uchwycić i jakoś wydostać z matni, a to coś, skryte w cuchnącym bagnie owinęło się ściślej wokół mojej kostki. Jednoczenie jakieś imadła zacisnęły się na moich ramionach i szarpnięto mną w górę. To co trzymało kostkę na moje szczęście nie zdążyło uchwycić zbyt mocno, bo obawiam się, że moja noga zostałaby tam tak, jak został but.

UkryciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz