U... cz.12

384 39 9
                                    


Jeszcze nigdy nie czułam się tak

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jeszcze nigdy nie czułam się tak... tak... niesamowicie. Jego dłonie, usta język, palce... Wprawiły mnie w stan, jakbym unosiła się nad własnym ciałem, ale i tak czułam każdy dotyk, każdy pocałunek. Widziałam jak przez mgłę. Chwycił moją dłoń i zamknął ją na swoim... imponującym przyrodzeniu. Bałam się spojrzeć w dół, wolałam patrzeć w jego oczy, w których płonął ogień. Naprawdę, widziałam w nich płomienie, on sam był gorący jak ogień. Bałam się tego ognia, który w nim płonął, nie odważyłabym się sprzeciwić, a jednocześnie bałam się tego, że mnie zostawi, odsunie się, porzuci i odejdzie a ja... Ja także płonęłam. Jakimś szalonym głodem.

Nagle demon odrzucił głowę i krzyknął przeciągle. Właściwie to ryknął jak dzikie zwierzę, ale ten głos sprawił, że pulsowanie w podbrzuszu stało się intensywniejsze i poczułam jeszcze większy głód jego. Ciecz, która spłynęła po moim ciele także była gorąca. Opadł na mnie całym ciężarem i zupełnie mi to nie przeszkadzało. Bo znów mnie całował. Jego skóra nie była gładka w dotyku jak moja, odrobinę szorstka. Palcami wyczuwałam przesuwające się pod nią, twarde jak kamień mięśnie. I ja głupia dziwiłam się, czemu on się nie męczy. Był silny, twardy i mocarny niczym skała. I pewnie mógłby mi skręcić kark jedną ręką i to ot tak, od niechcenia. A on zamruczał tylko:

– Spokojnie malutka, zaraz zajmę się tobą...

Cokolwiek zamierzał, czekałam na to, drżąc na całym ciele. Pragnęłam go. Tak! Pragnęłam! Demona! Wiem, oszalałam, w tej chwili było mi wszystko jedno. Jedyne czego chciałam, to być jego i żeby on był mój. Bo był mój, mimo iż nadal nie znałam jego imienia.

Usta demona prześlizgnęły się po mojej szyi, zatrzymały się na piersiach. Nie byłam w stanie powstrzymać jęków, ba, krzyku wręcz, kiedy wsunął we mnie palce. Chciałam go poczuć mocniej, głębiej i próbowałam napierać na niego biodrami, ale przytrzymał mnie szepcząc coś, że nie wolno.

Że co? Jakie nie wolno?! Chcę tu i teraz! Spojrzałam nieprzytomnym wzrokiem. Jego twarz nade mną, z pełnym satysfakcji uśmiechem. Jego palce były nieustępliwe i czułam jak moje ciało spina się i wznosi, jak buzuje we mnie i pęcznieje mój własny ogień. A kiedy znalazłam się już tak wysoko, że wszystko inne przestało istnieć, wybuchłam tysiącami iskier i wirując wraz z nimi powoli opadłam na ziemię.

Zamknęłam oczy, dysząc ciężko. Znów poczułam jego usta na swoich. Tym razem całował delikatnie, z czułością. Pieścił moje wargi swoimi i mruczał jak zadowolony kocur. Wreszcie przetoczył się na bok, pociągając mnie za sobą. Otoczył ramionami, więc nawet jakbym nie chciała byłam zmuszona przytulić się do jego piersi. Twardej i szorstkiej piersi, która unosiła się i opadała w rytm oddechu, jego skóra była gorąca, ale dzięki temu sama nie czułam zimna. A potem zrobiło się jeszcze ciemniej i jeszcze cieplej, gwiazdy znikły i dopiero po chwili zorientowałam się, że osłonił mnie skrzydłem. Oparł brodę na czubku mojej głowy.

UkryciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz