U... cz.10

398 39 15
                                    


A już myślałam, że ten padalec da się polubić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

A już myślałam, że ten padalec da się polubić. Naprawdę jestem głupia, w tym jednym muszę przyznać mu rację. Oczywiście, broń Boże na głos. Ot, tak dla siebie, żeby być bardziej uważną i mniej ufną na przyszłość.

Skoro jednak obiecał odpoczynek i nocleg, postanowiłam zachować spokój, uśpić jego czujność i zwiać, jak zacznie chrapać.

Dziwiło mnie trochę, iż niosąc mnie wcale nie sprawiał wrażenia, że się męczy, ale prawdopodobnie wynikało to z faktu, że jednak nie był człowiekiem. Nieco mnie zaniepokoił ten fakt, bo jeśli miał takie niespożyte siły, to może i spać nie musi? No cóż, zobaczymy. Gdyby tak było istotnie, wtedy będę się zastanawiać co robić. Na razie mój plan był prosty: dotrzeć nad to jeziorko, poczekać, aż on zaśnie albo czymś się zajmie, a potem wiać, ile sił w nogach... W nogach. Dupa. Kiedy doszłam do nóg uświadomiłam sobie, że mój plan jest jednak do dupy. Przecież, na tych nogach to nie dość, że daleko nie zajdę, to nawet nie zdążę się zbytnio oddalić, nim on się zorientuje, że mnie nie ma. Naprawdę znalazłam się w kropce. W dodatku, mimo iż byłam niesiona, to byłam potwornie zmęczona a jeszcze osłabiały mnie głód i pragnienie. Miarowo kołysana w rytm kroków, poczułam senność i było to tak silne, że nie zdołałam się temu oprzeć. Powierciłam się troszeczkę, ale nie na tyle żeby go znów wkurzyć, tylko tak, żeby się lepiej umościć w jego ramionach i wcisnęłam nos w jego szyję. Dziwnie pachniał. Mieszaniną piżma, gorzkiego zapachu żywicy i chyba smoły. Naprawdę dziwaczna mieszanka, ale o dziwo, nie była nieprzyjemna. Odetchnęłam głębiej i odpłynęłam.

***

Ocknęłam się, kiedy układał mnie ostrożnie na suchej trawie. Porównując, jak uprzednio cisnął mną aż zadudniło, muszę przyznać, że tym razem obchodził się ze mną nad wyraz delikatnie. Obudziłam się, ale nie chciało mi się otwierać oczu i tak po prawdzie, to wcale nie podobało mi się, że najwyraźniej się zatrzymaliśmy i położył mnie. Kołysanie w marszu było bardzo przyjemne, a ciało demona emanowało kojącym ciepłem. A teraz to wszystko zniknęło. Ale i tak nie miałam ochoty się ruszać. Byłam świadoma, że nie ukryję przed nim, że już nie śpię, lecz żeby nie miał wątpliwości, że ma mi dać spokój, wybełkotałam sennym głosem coś, czego nawet ja sama nie zrozumiałam. Po czym owinęłam się szczelniej skórzanym kaftanem, odwróciłam na drugi bok i skuliłam, dla zachowania ciepła.

Słyszałam tylko jak podniósł się oddalił. I wtedy moją senność diabli wzięli. A co jeśli mnie tu chce zostawić? Samą, na pastwę podłego losu?

Ta myśl natychmiast postawiła mnie do pionu. Spojrzałam za nim, ale kręcił się tylko na brzegu niewielkiego jeziorka, zasilanego przez spadający ze skał strumyk i nie wyglądał, jakby chciał cichcem umknąć ode mnie. To mnie nieco uspokoiło, za to burczenie w moim brzuchu zabrzmiało jak jerychońskie trąby. I przecież dręczyło mnie ogromne pragnienie, i o ile wody na bagnach nie pozwolił mi pić, to ta była chyba czysta i na pewno nadawała się do picia.

UkryciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz