U... cz.3

561 42 12
                                    


Tak daleko jak zdołam sięgnąć pamięcią wstecz zawsze byliśmy dość osobliwą rodziną, a najważniejszą w niej osobą była babcia Diba, matka mojego ojca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tak daleko jak zdołam sięgnąć pamięcią wstecz zawsze byliśmy dość osobliwą rodziną, a najważniejszą w niej osobą była babcia Diba, matka mojego ojca. Zawsze była dla mnie niedoścignionym wzorem. Podziwiałam jej niezwykły umysł wolny i nieuznający granic. Uwielbiałam słuchać niesamowitych opowieści, które się w nim rodziły. Najbardziej lubiłam te o uskrzydlonych aniołach, potężnych opiekunach i strażnikach świata. Ale fascynowały mnie także te bardziej mroczne.

To właśnie babcia wprowadzała moją wyobraźnię na poziomy na które nie ważyła się wnosić nie tylko kobieta, przypisana do przyziemnej codzienności, ale na które rzadko w ogóle ważył się zapuszczać człowiek.

Babcia nauczyła mnie marzyć. Marzyć odważnie, brawurowo. Marzyć o rzeczach niemożliwych. Nosiła imię Diba. Tajemnicze, niespotykane, którego jej niezmiennie zazdrościłam, w głębi ducha żywiąc odrobinę żalu do mamy, która uparła się na pospolitą Kaysanę dla mnie. Nie znosiłam swojego imienia, a szczególnie irytowało mnie, gdy ktoś zwracał się do mnie pełnym. Z dwojga złego wolałam zdrobnienie Kay, bo było krótkie jak Diba i mało popularne.

Babcia nigdy nie wyszła za mąż. Mojego dziadka nie było mi dane poznać. Był marynarzem i często opuszczał rodzinne miasto na bardzo długo. Mieli się pobrać, ale on nie powrócił z kolejnego rejsu. Niewątpliwie było to smutne zdarzenie, lecz nie było w nim nic osobliwego. Morze jest przecież nieprzewidywalne, niebezpieczne i podobny los nie raz dotknął i zapewne dotknie jeszcze niejednego marynarza. Babcia uważała, że dla niej i tak ów los okazał się łaskawy, bowiem po ukochanym pozostał jej syn, mój ojciec. Choć myślę, że nigdy do końca nie pogodziła się z utratą dziadka. Kiedy o nim opowiadała w jej pięknych szarych oczach zapalało się jakieś niezwykłe światło i chociaż zawsze wspominała go z ogromną miłością nie umiałam się oprzeć wrażeniu, że historia mojego przodka jest owiana jakąś tajemnicą i nie chodziło bynajmniej o wrak statku spoczywający wraz z załogą gdzieś na dnie niezmierzonego oceanu.

Mimo nieszczęścia jakie ją spotkało babcia Diba była kobietą życzliwą i pogodną? Czy jednak czuła się choć odrobinę szczęśliwa. Mając nas, mam nadzieję, że tak. Ale nie potrafiłabym tego jednoznacznie powiedzieć. Na pewno nie było jej łatwo, nawet jeśli jedyny syn i jego rodzina byli pociechą. Wiem jednak na pewno, że gorąco pokochała mnie, gdy tylko pojawiłam się na świecie. I ja darzyłam ją ogromną miłością. Co chyba odrobinę miała mi za złe moja rodzona matka, która uważała, że to wręcz nieprzyzwoite czuć tak ogromne przywiązanie do babki. Ale ja uważam, że mama była po prostu odrobinę zazdrosna o tę naszą więź.

Nie miała jednak słuszności sądząc, że kocham ją mniej. Po prostu matka to matka, dla niej jest specjalny rodzaj miłości i nie da się tego z niczym porównywać. Tak więc, kochałam oboje moich rodziców równie gorąco i z wielkim oddaniem. Choć chyba tylko ojciec z nich dwojga umiał mnie zrozumieć.

Ojciec, Forion, był człowiekiem surowym, zamkniętym w sobie. Być może stał się takim, ponieważ wychowywał się bez ojca. Dzieciństwa, w związku z tym nie miał łatwego, bo ludzie uwielbiają snuć domysły i domniemywać najróżniejsze rzeczy, szczególnie w sprawach, co do których nie posiadają żadnej wiedzy. Jednak duma i silny charakter babci nigdy nie pozwoliły, by rodzinę zepchnięto w miejscowej społeczności na spód społecznej drabiny. Choć samotne macierzyństwo zawsze budziło, w najlepszym razie sceptycyzm, umiała sobie zaskarbić szacunek i nikt nie ważyłby się jej wypominać tego, że nigdy nie będąc zamężną została matką.

UkryciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz