1.

1K 21 4
                                    

Mia słysząc dzwonek rozbrzmiewający po całym pokoju, przetarła swoje niebieskie oczy i ledwo podniosła się do pozycji siedzącej. Poszła bardzo późno spać, przez biologię, którą uczyła się do trzeciej w nocy. Rzadko jej się zdarza tak późno iść spać, ale wczoraj wyjątkowo późno wróciła z rodzicami do domu, z rodzinnej kolacji, na której musiała parę godzin słuchać o tym, że ma się dobrze uczyć i nie zrobić im wstydu. Nie przeżyliby, gdyby nie dostała się na studia, które sami jej wybrali. Tak naprawdę, Mia całe życie musi się im podporządkowywać. Słuchać się ich rad, bo jak mówią sama będzie nikim, a dzięki nim będzie kimś. Miłość? Ona nie ma na to czasu. Uważa, że to totalna głupota i takie coś nie istnieje. Nie dla niej.

Szybko ogarnęła się w łazience, nie zapominając wymyć zęby i zbiegła po schodach, czesząc jeszcze koka. Jej mama nie pozwalała jej się malować, ubierać tak jak ona chce i rozpuszczać włosy. Musiała wyglądać jak typowa trzydziestoletnia pani biznesu. Mimo wszystko była bardzo ładna. Miała duże niebieskie oczy, długie, brązowe włosy, które praktycznie zawsze były spięte.

- Dzień dobry, mamo - przywitała się z kobietą, która kładła śniadanie na stół. Spojrzała na córkę i uważnie ją od głowy do stóp zlustrowała. Zatrzymała się na jej nogach.

- Chyba nie masz zamiaru iść w tych butach? Dawno mówiłam ci, żebyś je wyrzuciła, Mia - westchnęła, mając na myśli buty typu adidas. Dziewczyna chciała chociaż raz pójść do szkoły tak jak inne dziewczyny. Wygodnie i bez wiochy.

- Ale bolą mnie nogi po tamtych butach, mamo. Dlaczego każesz mi chodzić w tak zwykłych, płaskich butach? Mogę dostać płaskostopia - powiedziała, mając chociaż odrobinę nadziei, że pozwoli jej tak iść.

- Nie bądź niepoważna, Mia. Ubieraj tamte buty i popraw tę koszulę. Musisz wyglądać na inteligentną. A teraz siadaj przy stole i zjedz kanapkę, bo się spóźnisz. Muszę dzisiaj wyjątkowo jechać wcześniej do biura, dlatego pojedziesz autobusem - oznajmiła, biorąc klucze z komody i przyglądając się w lustrze czy wygląda dobrze. - A i po południu ma przyjść mężczyzna od instalacji wodnej. Coś zepsuło się i sprawdzi to. Masz od razu po szkole wrócić do domu.

- Tak, mamo - przytaknęła, po czym napiła się herbaty. - Pa - pożegnała się, lekko wysyłając jej uśmiech. Kiedy kobieta opuściła dom, dziewczyna wypluła niedobrą herbatę z ust i popiła ją wodą mineralną.

Wstała od stołu i schowała buty, które kazała założyć jej mama do szafki, a ubrała zwykle trampki i wyszła z domu. Doszła na przystanek autobusowy i usiadła na ławce, obok dwóch osób. Dwóch chłopaków, którzy prawie zasypiali. Autobus dojechał, a oni automatycznie się obudzili. Wepchnęli się pierwsi do pojazdu, trącąc ramieniem Mię. Dziewczyna westchnęła i zajęła wolne miejsce. W środku było wiele uczni. Wszyscy wyglądali na zwykłych nastolatków, którzy mają o wiele więcej luzu od niej. Śmiali się, całowali. A ona tylko czekała, aż ten cholerny autobus dojedzie pod szkołę.

Wyszła ze szkolnego autobusu i pokierowała się prosto do szkoły. Musiała przejść przez szkolny parking i plac, gdzie było mnóstwo uczniów, w tym paczki tych najlepszych. Oczywiście za słowem 'najlepszych' kryje się nie mądrych, a bogatych i popularnych. Mia spuściła głowę, kiedy zbliżała się do paczki szkolnego kapitana koszykówki.

- Hej, uważaj bo jeszcze zgubisz swoje kochane notatki i wtedy nie będziesz miała jak się uczyć! - zawołał jeden, po czym inni zaczęli podśmiechiwać. Przegryzła wargę, olewając złośliwe komentarze i weszła do szkoły. Otworzyła swoją szafkę i zostawiła większość książek.

- Mia! - krzyknął Liam, jej najlepszy przyjaciel, którego zna tak naprawdę od zawsze. Podbiegł do niej i ją mocno przytulił.

- Pognieciesz mi koszulę - fuknęła i oderwała się od chłopaka.

- No tak, sorki - zachichotał i schował ręce do kieszeni. - Wiesz, że profesor Bagins przełożył sprawdzian. Całe szczęście, bo dostałbym pałę.

-Przecież to łatwe, Liam - zmarszczyła brwi i zamknęła szafkę. Widząc minę przyjaciela, westchnęła. - No tak... łatwe dla mnie. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym chodzić tak swobodnie. Nie kurde w koszuli zapiętej pod szyję i spódnicach jak zakonnica i w spiętych włosach jak stara baba.

- Rozumiem. Przepraszam, ale muszę ci to powiedzieć. Twoja mama jest pojebana - stwierdził, wzruszając ramionami.

- I ojciec, zapomniałeś dodać. Wiem to, Liam. Oni chcą dla mnie jak najlepiej, a wychodzi całkowicie odwrotnie. Nie chcę być pieprzoną biznesmenką - syknęła i chciała rozbić butelkę, ale szedł nauczyciel. Uśmiechnęła się do niego, co odwzajemnił i wróciła do swojej wkurzonej miny. Zorientowała się, że Liam przegląda się komuś z tyłu, zresztą jak wszyscy, dlatego odwróciła się. Środkiem korytarzu szła paczka szkolnego kapitana koszykówki. Zayn - wysoki mulat, który nie grzeszy inteligencją, ale za to jest dobry w sporcie i podobno ma problemy z prawem. Złapali go raz jak próbował sprzedać kokę. Alex - wysoki brunet, który chyba z całej paczki jeszcze jest do wytrzymania. On chodzi z jedną dziewczyną i póki co wygląda, że są w sobie zakochani. Chociaż nie jest tego pewna, bo tak jak wspomniała, nie wierzy w miłość. Albo po prostu boi się jej. Louis - zastępca kapitana. Chamski i lubiący się zabawić. Sophie - dziewczyna Alexa. Średniego wzrostu szatynka, która wygląda na normalną dziewczynę i taka zresztą jest. Jest w ich towarzystwie tylko ze względu na chłopaka. Jest w drużynie cheerleaderek. I ostatni...Harry. Kapitan i chłopak, którego wszystkie dziewczyny pragną. Według Mii jest aroganckim prostakiem dla którego ważne są tylko imprezy, dziwki i alkohol. Bawi się biednymi dziewczynami i robi im nadzieję. Nie trawi go i nie chce z nim mieć nic wspólnego.

- Idziemy na lekcję? - spytała Mia, poprawiając torbę na ramieniu. Chłopak przełknął ślinę, odrywając wzrok od Sophii. - Daj sobie z nią spokój. Nie masz szans u niej. Jest z tym całym Alexem, a on trzyma...z nimi.

- Niczego mi nie brakuje przecież - westchnął.

- Wiem, Liam. Zasługujesz na kogoś tak dobrego jak ty - poklepała go po plecach. - Bierz przykład ze mnie. Ja nie zawracam sobie głowę chłopakami. W ogóle miłość nie istnieje.

- Nauka to twoja miłość, Mia. Nie oszukujmy się - zażartował.

- I nie nastawia się, żeby w najbliższym czasie się coś zmieniło, kolego - uśmiechnęła się.

Fear • Harry Styles ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz