Czasem wszystko przychodzi tak nagle, nie spodziewanie i nie możemy z tym nic zrobić. Zostało tylko pogodzić się z tym i żyć dalej, jakby to nigdy nie miało miejsca. Owszem, nie jest to łatwe, tym bardziej jeżeli to decyduje o wszystkim co nas otacza. Nie jest przyjemne odczucie bycia punktem kpin i wydrwin. Teraz bardzo ważne jest to jak się reprezentujesz wokół innych i jak ty siebie odbierasz. W tym wieku być w ciąży i mieć na głowie tyle ambicji, co prawda nie z twojego wyboru, ale jednak ambicji, które miały zbudować ci przyszłość, tak po prostu niszczą się, rozbijają się w cienki puch i dało by się zdawać, że nigdy już nie wrócą.
Mia nie wie czy gorsze jest przyznanie się rodzicom, że jest w ciąży, przyczyniając się zapewne do wielu nieszczęść. Jest przekonana, że przestali by widzieć w niej jakikolwiek pożytek. Wyrzucili by ją z domu i kazali nigdy nie wracać. Czy może, żeby dowiedzieli się sami lub przez kogoś innego o całym kłamstwie, w które wpadła dziewczyna. Ukrywanie się, mówienie, że nie zna się syna swoich potencjalnych wrogów i na dodatek zajście w nim w ciążę...jak on nawet jej nie kocha...
Mia usłyszała pukanie do swoich drzwi i nawet nie zdążyła wstać ze swojego łóżka, bo do pokoju wszedł Mike.
-Mike? Co ty tu robisz? - spytała zdezorientowana. Z pewnością nie spodziewała się jego wizyty. Nie po tym co się dowiedział.
-Chciałem porozmawiać - odparł, siadając na przeciwko jej i biorąc głęboki oddech.
-Jeżeli chodzi ci o to, co powiedział Harry w kawiarni to... prawdopodobnie prawda - westchnęła, przejeżdżając rękoma po włosach. - Jeżeli przyszedłeś tutaj, żeby poinformować moich rodziców o tym to...w porządku. Ja...to rozumiem, mają prawo takie rzeczy wiedzieć. Zresztą i tak by wcześniej czy później się dowiedzieli. Pewnie już powinnam się pakować - uśmiechnęła się słabo. - Jest mi po prostu cholernie przykro, wiesz? Jest mi przykro, ponieważ zawiodłam ich. Zachowałam się jak niewyżyta gówniara, nieodpowiedzialna, nie powinnam takich rzeczy robić. Nie po tym co im obiecałam i jak przez tyle lat starałam się podążać za tym, co oni już z góry mi ustalili. Ja zaakceptowałam to, nie miałam wyjścia. Wszystko było dobrze... póki - zacięła się. Było jej trudno o tym mówić. Nigdy w życiu nie czuła się tak zgubiona. - Po prostu spotkałam nieodpowiednich ludzi i jak idiotka im zaufałam. Powinnam robić to co do mnie należy. Odbiło mi... poczułam się w pewien sposób chciana? Nigdy nie odczułam co to prawdziwa miłość. Nawet ta rodzicielska. Ja po prostu nie wiem co to jest, jakie to uczucie. Dlatego pewnie chciałam spróbować...i to co tutaj mam - wskazała na brzuch. - To jest część mnie, ale i Harry'ego...a tak bardzo nie chciałabym tego - szlochnęła.
-Mia - szepnął, łapiąc ją za rękę. - Nie musisz się obawiać rodziców. Nic im nie powiem, nie miałem nawet tego zamiaru. Przyszedłem tutaj, bo chciałem ci powiedzieć, że możesz na mnie liczyć. Nie zostawię cię z tym wszystkim samej. Nie, gdy potrzebujesz wsparcia. Mia... pomogę ci zapomnieć o tym co prawdopodobnie z nim przeżyłaś...tak w ogóle to ty go kochasz? Albo czujesz jakieś dziwne uczucie, gdy o nim wspomnasz?
-Ja nie wiem co to znaczy kochać - przegryzła wargę.
-Okej...to może jak z nim przebywałaś, to miałaś jakieś wrażenie, odczucie, że miło jest z nim, że chciałabyś więcej z nim spędzać czas, że on nie jest taki zły i go polubiłaś? - spytał.
-Ja...tak. Tak, wtedy naprawdę mi się to podobało pod jakimś względem. Ale teraz...jak sobię przypomnę co ten kutas mi zrobił... - szlochnęła.
-Shhh - uśmiechnął się lekko, głaskając delikatnie kciukiem po jej dłoni. - Żałujesz, że jesteś w nim w ciąży czy, że go poznałaś? Bo się pogubiłem. Podobno to ty chciałaś się z nim przespać.
Dziewczyna spojrzała na niego i przełknęła ślinę.
-Bo tak było. To... moja wina - przytaknęła, czując się coraz bardziej źle z tym, że musi nawet jego okłamywać.-U kogo była ta impreza? - spytał, mrużąc oczy.
-Umm...u przyjaciela Harry'ego - wzruszyła ramionami, odwracając wzrok.
-Jak ma na imię? - spytał
-Po co ci to? Co ty chcesz od niego? - westchnęła.
-Chciałem się upewnić, że to ty chciałaś, a nie on. Mam dziwne wrażenie, że nie jesteś ze mną szczera. Jak się nazywa?
-On...no... Louis - wydukała.
-W porządku. Hej, nie płacz - podniósł dłonią jej podbródek. - Wszystko będzie w porządku. Pomogę ci, dobrze? - schylił się, chcąc ją przytulić. Położył jedną dłoń na jej biodrze. Dziewczyna szybko odsunęła się od niego, czując dotyk na siniakach.
-Umm...masz zimne ręce - wymamrotała.
-Co? Są ciepłe - powiedział zdezorientowany. - Coś nie tak? Masz coś tam, prawda? Proszę, pokaż mi to.
-Nic tam nie mam! - powiedziała podirytowana. Chłopak szybko podniósł jej bluzkę na tyle, by zobaczyć siniaki. Zrobił wielkie oczy i wrócił na swoje miejsce. Dziewczyna przykryła się poduszką i przegryzła wargę, próbując się nie rozpłakać.
-To... - wyszeptał, nie wiedząc co powiedzieć.
-Przewróciłam się - powiedziała szybko i się uśmiechnęła nerwowo. - Naprawdę, jestem niezdarą.
-Mia do cholery! To nie są siniaki po przewróceniu się. Dlaczego mnie okłamujesz? - westchnął z wyrzutem.
-Nie okłamuję! - szlochnęła. - To... okej. Dobra, wygrałeś. To nie są siniaki po wywróceniu się, a to dziecko nie jest przez to, że się z nim przespałam z własnej woli, nie. On mnie kurwa zgwałcił - nie wytrzymała i wybuchła płaczem.
Chłopak przez parę minut siedział w ciszy i z bólem w sercu patrzył jak bardzo Mia jest zniszczona. Nie mógł uwierzyć, że została zgwałcona.
-Zabiję go - syknął, wstając i wyszedł z pokoju. Dziewczyna nie miała nawet siły, żeby go powstrzymać.
-Co ja najlepszego zrobiłam? - wyszeptała.
CZYTASZ
Fear • Harry Styles ✓
Fiksi PenggemarCo jeśli dzieci dwóch wielkich korporacji, walczących ze sobą, poznają się i jedno z nich będzie ukrywało bardzo istotną rzecz? Lub Mia to siedemnastoletnia dziewczyna, dla której nauka jest najważniejsza. Nie ma czasu na miłość i na to, co zwykli...