33.

252 9 2
                                    

Mia wyrzuciła zużyte chusteczki do kosza i spojrzała na nadjeżdżający samochód. Był on w pewien sposób jej znajomy. Jednak za ciemnymi szybami nie potrafiła dostrzec kto to. Miała nadzieję, że to Mike na którego czeka już dobre piętnaście minut. Zaczęła wątpić czy w ogóle się zjawi.

Dziewczyna podeszła bliżej, a gdy zobaczyła jak z samochodu wychodzi Harry ubrany w czarną kurtką i czerwoną bandamką na włosach. Wyglądał onieśmielająco, zresztą jak zawsze. Brunetka poprawiła szalik i zaczęła się wycofywać, nie chcąc z nim o czymkolwiek rozmawiać.

Czuła się bezbronna i nadal nigdzie nie było widać Mika, który mógłby jej pomóc i zabrać stąd.

-Mia, dlaczego jesteś na takim zimnie tutaj cała spłakana? - spytał z dobrze słyszalnym, cichym tonem.

-Nie udawaj, że się przejmujesz i w ogóle co ty tutaj robisz? Boże, odejdź - odparła zirytowana. Odwróciła głowę do tyłu, chcąc zobaczyć czy ktoś idzie.

-Nie przyjdzie - poinformował ją Harry, uśmiechając się. Dziewczyna spojrzała na niego zdezorientowana.

-Ty... skąd to niby możesz wiedzieć? Zrobiłeś mu coś? - spytała.

-Nie - wzruszył ramionami. - Po prostu to wiem. Gdyby mu zależało to by przyszedł już dawno. A tak... jestem ja i resztę dopowiedz sobie sama.

-Daruj sobie - przewróciła oczami. - Brzydzę się tobą - splunęła.

-To nie ja stoję na zewnątrz i nie mam dokąd iść - uśmiechnął się. - Wiem, że się pokłóciłaś z rodzicami i nie chcą cię znać a ty ich.

Dziewczyna spuściła głowę i zrobiło się jej naprawdę przykro. On miał rację, nie miała dokąd wrócić i dokąd iść. Była zdana tylko na siebie. Ale czuła, że sobie nie poradzi.

-To wszystko przez ciebie - szepnęła z wyrzutem. - Miałam normalne życie, póki się nie pojawiłeś obok mnie. Nie rozumie tylko co takiego złego ci zrobiłam? Myślałam, że jesteś naprawdę w porządku...że łączy nas coś podobnego. Nie męczy cię takie niszczenie komuś życia? Naprawdę nie wolałabyś kiedyś się zakochać i żyć długo i szczęśliwie? Harry...nigdy nie jest za późno. Wystarczy tylko chcieć. Gdybyś mnie posłuchał... gdybyś przestał słuchać swoich rodziców... pomysł, co oni tak naprawdę od ciebie chcą? Wolisz jak dumni są z ciebie, gdy wykonujesz ich żałosne polecenia? Naprawdę myślisz, że oni cię chociażby kochają? To co robicie to...to nie miłość między rodzicami a dzieckiem. To wykorzystanie do swoich prywatnych spraw. Dla ich się liczy tylko jedno. Nie widzisz tego? Mnie już raczej nic nie pomoże, ale ty...masz szansę jeszcze się zmienić. Masz szansę być szczęśliwym - westchnęła i i było jej trudno. Wiedziała gdzieś w środku, że on nie jest taki zły. Potrzebuje pomocy i uświadomienie, że jest podle wykorzystywany przez własnych rodziców.

Harry patrzył się na nią uważnie i chyba zrozumiał, że dziewczyna ma trochę racji. Wreszcie dostrzegł jaki przed sobą ma skarb, ale on wszystko już zdążył zepsuć. Przełknął ślinę i odwrócił wzrok, czując jak bardzo jest zgubiony.

-Harry... - szepnęła Mia, widząc reakcje chłopaka. Ona naprawdę nie miała serca go zostawiać. Mimo, że ją tak zranił. Wierzyła, że się zmieni.

-Przepraszam - szepnął, przykładając jedną dłoń do oczu, czując jak łzy napływały mu do kącików.

Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, słysząc słowa chłopaka. - Żałujesz? - spytała, kładąc rękę na jego plecach.
Serce zaczęło jej bić coraz szybciej.

-Ja...Mia... Boże, co ja zrobiłem - wydukał, odwracając się do niej i przycisnął ją do siebie. - Przepraszam - szlochnął, a dziewczyna nie mogła nic na to poradzić i łzy spłynęły jej po policzki.

-Harry, spokojnie - szepnęła, wtulając się w niego bardziej. Był taki ciepły. - To co się stało to już się stało. Nie da się cofnąć czasu, ale ważne, że zrozumiałeś swój błąd i...nigdy więcej go nie powtórzysz, prawda?

-Mia, jesteś zbyt dobra - westchnął, odrywając się od niej. - Pójdziesz gdzieś ze mną?

-Ja...nie wiem czy powinnam - odpowiedziała zmieszana. - A jak Mike się zjawi...

-Nie przyjdzie - stwierdził. - Proszę, pojedź ze mną. Chciałbym ci coś pokazać.

-No dobrze.

Dziewczyna wsiadła do samochodu i szatyn odpalił silnik, po czym odjechali. Dziewczyna zapięła pasy i nie mogła nic na to poradzić, ale zerkała na chłopaka, który był skupiony na drodze. Nie była pewna czy dobrze zrobiła, zgadzając się z nim gdzieś jechać, ale musiała zaryzykować. No bo ona i tak nie ma gdzie wrócić.

-To...to samo miejsce, gdzie zabrałeś mnie pierwszy raz, prawda? - zapytała, rozglądając się, gdy dojechali.

Chłopak nie odpowiedział, ale uśmiechnął się czule i złapał ją delikatnie za rękę, prowadząc w stronę ścieżki. Była prawie, że pewna, że to jest to miejsce. Oczywiście, wyglądało trochę inaczej. Drzewa były pozbawione jakichkolwiek liści.

-Dlaczego tak szybko idziemy? - spytała, panikując. Chłopak nie odpowiedział, ale za to przyspieszył jeszcze bardziej. Dziewczyna przełknęła ślinę i odwracała się do tyłu, chcąc zobaczyć czy ktoś jest w pobliżu. Ale byli sami.

Fear • Harry Styles ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz