2.

680 23 5
                                    

Mia wróciwszy do domu po ciężkim dniu, rzuciła torbę na podłogę i usiadła na krześle w kuchni. Westchnęła głośno i ściągnęła buty, rzucając je również na korytarz. Do drzwi zadzwonił dzwonek, więc Mia domyśliła się, że to mechanik. Otworzyła drzwi i wpuściła go do środka. Zaprowadziła go do miejsca, gdzie ma sprawdzić i włączyła czajnik elektryczny, chcąc sobie zrobić herbatę. Spojrzała na mężczyznę, który jej się przyglądał.

- Coś nie tak? - spytała, po czym wyciągnęła kubek z górnej szafki. Mężczyzna przekręcił przecząco głową i wrócił do swojej pracy. Mia zmarszczyła brwi, po czym zostawiła go samego w kuchni, a sama poszła do salonu.

Minęło pół godziny i facet wyszedł z domu, zostawiając na stole pokwitanie i raport.

- Jestem! - zawołała matka Mii, zamykając drzwi nogą, bo w rękach miała zakupy. - Pomóż mi do cholery - powiedziała zirytowana, po czym dała córce dwie torby.

- Oh, kupiłaś ciasto. Z jakiej to okazji? - spytała niebieskooka, chcąc jakoś otworzyć opakowanie. Była niesamowitym łasuchem.

- To nie dla ciebie - wyrwała jej opakowanie jedną ręką, a drugą trzymała kartkę, którą zostawił mechanik, czytając je. - Mhm, wygląda na to, że zatkane były rury w przewodach. Na szczęście wszystko już jest dobrze. A tak na marginesie, jak poszedł ci sprawdzian?

- Cóż... - zaczęła, bawiąc się nerwowo palcami. - Pan profesor przełożył go na jutro. Ale to dobrze, bo będę mogła sobie jeszcze raz powtórzyć.

- Mam nadzieję - powiedziała, odkładając kartkę na lodówkę i rozpakowując zakupy. - Dzisiaj na kolację wpadną do nas bardzo dostojni i ważni goście. Nie musisz uczestniczyć na niej. Jest to bardziej taka biznesowa kolacja, ale podobno ich syn ma być, więc możecie iść do ciebie.

- Co? - spytała, zachłystając się wodą. Nie lubiła obcego towarzystwa. Nie lubiła też za bardzo zapoznawać się. A jak już to miał być jakiś syn biznesmenów to wiedziała, że będzie jakimś psycholem na punkcie nauki. Podobnie zresztą jak ona, tylko, że ona tego nie chce, a on, kto wie.

- Państwo Styles będzie u nas. Niestety ich syn...no nie poszedł w ich ślady, grzecznie to ujmując - dodała kobieta, lekko się uśmiechając do córki. - Nie wiem jak wy się dogadacie.

Nagle zadzwoniła komórka kobiety. Wyciągnęła urządzenie i spojrzała kto dzwoni. - Poczekaj, to oni - poinformowała Mię. Dziewczyna przytaknęła i z czystej ciekawości została w kuchni i miała zamiar podsłuchiwać.

- Dzień dobry. Tak, tak. Mhm. Naprawdę? Wielka szkoda. Oczywiście, że możemy to przełożyć.

Mia, kiedy usłyszała, że kolacja się nie odbędzie, poczuła ulgę. Nie wyobraża sobie spędzić chociaż minuty z jakimś obcym chłopakiem, którego nie zna i zresztą nie ma ochoty poznać. Poszła do swojego pokoju i otworzyła od razu okno, bo od rana się nie wietrzyło i nie było świeżego powietrza. Podeszła do szafy i się przebrała w luźne dresy i koszulkę. Rozpuściła wreszcie włosy i je rozczesała. Podeszła bliżej lustra i zorientowała się, że wyszedł jej pryszcz na policzku.

- Świetnie - westchnęła i otworzyła szufladę, po czym wyciągnęła maść i posmarowała to miejsce, gdzie jej wyszedł.

Odwróciła się w stronę biurka i ciężko westchnęła. - Czas na naukę - pomyślała.

∆∆∆

Mia oddając ostatnia sprawdzian, upewniła się jeszcze przy biurku czy ma wszystkie zadania rozwiązane dobrze. Profesor uśmiechając się, spoglądał się na nią i delikatne wyrwał jej kartkę z ręki. Uważał, że jest ona z nielicznych uczniów, którzy chcą się uczyć i coś osiągają. Był dumny, że może uczyć taką zdolną dziewczynę, ale nie wiedział, że to wszystko przez wpływ rodziców. W szkole zawsze zachowywali się normalnie, byli w szoku, że zdobywa tak dobre stopnie, ale to wszystko to była jedynie dobra gra aktorska. Pomijając już fakt, że dla nich trójka dzieci jest nie do pomyślenia.

- Napewno będzie piątka, Mia - odezwał się nauczyciel do dziewczyny, a ta lekko kiwnęła głową i wróciła do ławki.

Po chwili zadzwonił dzwonek, dlatego Mia szybko wyszła z klasy, aby być pierwsza przy szafkach. I udało się jej, ale klucze zapodziały się jej między książkami w torbie i musiała wszystko wciągnąć. Akurat szła paczka Harry'ego, co dla Mii nie było dobrym znakiem. Jak najszybciej chciała schować książki, ale jeden z uczniów niechcący kopnął jej zeszyt prosto pod nogi kapitana. Mia przelknęła się w myślach i wstała, nie patrząc na uczniów, którzy teraz patrzyli na nią i na paczkę szkolnego kapitana, nie pewnym krokiem podeszła po zeszyt. Kucnęła, żeby podnieść zeszyt, ale na nieszczęście cała banda się odwróciła do niej, w tym Harry, który swoje krocze miał centralnej na przeciw jej.

- Patrz Harry, ktoś tu nie mógł wytrzymać i prosi cię na kolanach, żebyś ją... - zaśmiał się Louis, ale Harry kopnął go w kostkę, przez co się zamknął.

Chłopak spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się chytrze. Mia szybko wstała i cofnęła się do tyłu.

- Mogłaś po prostu poprosić. Napewno znalazłbym chwilkę by cię zadowolić - powiedział rozbawiony, trzymając ręce w kieszeni.

- Znamy się? - spytała zirytowana. - Może znalazłbyś chwilkę by poszukać mózgu, bo gdzieś chyba ci wypadł, gdy zadowalałeś jakieś panienki - odpyskowała, co Harry'emu się nie spodobało. Jego usta ułożyły się w cienką linie, a jego przyjaciele czekali na jego odpowiedź.

- Jesteś tego pewna? - spytał, podchodząc do niej bliżej. Mia posłała mu zirytowane spojrzenie i przytaknęła.

- Odejdź ode mnie, chyba, że chcesz mieć problemy - poinformowała go, co spowodowało śmiech wszystkich.

- Mi to mówisz? - spytał rozbawiony, po czym odwrócił się do przyjaciół. - Ona mnie ostrzega, słyszycie to? Jeżeli ma mieć ktoś problemy to właśnie ty, złotko - powiedział, odwracając się z powrotem do dziewczyny.

- Ups - powiedział, po tym jak strącił jej książki na podłogę. Odwrócił się do paczki i przybił sobie z nimi piątkę. Wszyscy się rozeszli, a Mia powoli zbierała książki z ziemi, próbując ignorować rozbawione spojrzenia innych.

- Palant - mruknęła pod nosem, po czym jak najszybciej opuściła budynek szkolny.

Fear • Harry Styles ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz