Mia była przerażona. Czuła niepokój, bo mimo wszystko Harry zachowywał się inaczej. Nie tak jak na początku. Teraz wydaje się taki sztuczny i jakby miał jakiś sekret. Brunetka długo się nad tym zastanawiała i dla jej bezpieczeństwa, jak i jej rodziców, bo zauważyła, że jego zmiana nastąpiła po tym jak zobaczył dokumenty, postanowiła zrobić sobie przerwę. Ma nadzieję, że zgodzi się i nie będzie miał jej tego za złe. Po konferencji ma nadzieję, że będzie lepiej i przede wszystkim Harry będzie normalny. Jednak dręczy ją jedna rzecz. A co jak za szybko mu zaufała, a on ukrywa przed nią wielkie tajemnice. Same słowa chłopaka na pierwszej imprezie na polanie. Miała na niego uważać, ale zapomniała o tym, nie przejęła się tym.
Zapukała do drzwi Harry'ego i niecierpliwie czekała na otwarcie. Na dworze robiło się coraz zimniej. Jest już listopad. Coraz bliżej świąt. Mia bardzo lubi święta, jeden z powodów jest to, że po prostu ma wtedy urodziny, ale i święta Bożego Narodzenia. To jest wspólny czas na spędzenie go z rodziną.
Chłopak otworzył drzwi i widząc dziewczynę, przegryzł wargę i zaświeciły mu się oczy. Wpuścił ją do środka i śledził każdy jej najmniejszy ruch.
-Um, możemy porozmawiać? Tak na poważnie i... - zaczęła, ale chłopak wpił się w jej usta, nie dając jej dokończyć. Przycisnął ją do ściany, przez co cicho jękła w jego usta. Nienawidziła tego, że tak szybko traci kontrolę i nie umie się powstrzymać. Dotyk Harry'ego sprawia, że wariuje.
-Przestań już, chcę porozmawiać - westchnęła, próbując się wyrwać w uścisku. Zielonooki zdjął jej kurtkę i odrzucił na bok. - Proszę - jękła płaczliwie. Chłopak zaczął całować ją po szyji i coraz niżej.
-Sprawię, że poczujesz się tak dobrze - wyszeptał, między pocałunkami. Podniósł ją, na co dziewczyna oplotła go nogami wokół pasa, mimo, że nie miła na to ochoty, to nie miała wyjścia. Położył ją na łóżku i zawisł nad nią, nieumożliwiając jej wydostania się.
-Nie chcę - pisnęła, czując się coraz bardziej przerażona. Ona chciała przerwę od niego, a nie iść z nim do łóżka. - Boże, zostaw mnie człowieku! - warknęła, a pojedyncze łzy zbierały się w kącikach oczu.
-Dlaczego? Proszę, pozwól sprawić mi, że poczujesz się tak dobrze. Umiem to zrobić najlepiej, uwierz mi - odparł i zaczął odpinać jej koszulkę. Złapała za jego ręce i popatrzyła mu z wyrzutem w oczy.
- Zrywam z tobą, rozumiesz? - wyszeptała. - Chcę przerwy. Nie potrafię być z tobą, zachowujesz się dziwnie. Ukrywasz coś przede mną. Puść mnie, bo chcę wyjść.
Chłopak spojrzał na nią, chcą wyczytać z jej twarzy coś, co będzie chociaż trochę wskazywać, że to żart. Nie mógł na to pozwolić. Nie po to robił te wszystkie rzeczy i był przy niej, żeby teraz tak po prostu wszystko poszło na marne. Mimo, że chciał to zrobić po dobroci i stosunkowo delikatnie, to teraz nie ma zamiaru się hamować.
-Przykro mi, ale to niemożliwe - odparł.
-Co? Jak to? Co masz na myśli? Jezu, puść mnie - powiedziała płaczliwym głosem, kiedy zaczął rozpinać jej spodnie. - Nie, proszę.
Chłopak usiadł na niej i ściągnął jej bluzkę. Dziewczyna wierciła się i próbowała go zepchnąć. Odrzucił jej bluzkę na podłogę i schylił się, żeby móc złożyć mokre pocałunki na jej obojczykach i między piersiami. Dłoń umieścił na jej biodrze, ściskając je. Brunetka już dawno rozmazała się, a łzy leciały po niej strumykiem. Zatkał jej buzię i starał się szybko ściągnąć jej spodnie. Udało mu się, mimo kilku uderzeń w jego stronę od niej.
-Boże, nie - szlochnęła, kiedy chłopak włożył rękę pod jej bieliznę. Dotknął jej kobiecości i zaczął delikatnie poruszać kciukiem po jej czułym punkcie. Zamknęła oczy i chciała, żeby ten koszmar się już skończył. Jednak to był dopiero początek. Spojrzał na nią, lekko przekręcając głowę w bok, po czym na chwilę przerwał jakiekolwiek czynności. Przyjrzał się dziewczynie i w jakim stanie jest, po czym przełknął ślinę. Poczuł chwilowo skruchę, ale po chwili otrząsnął się i zabrał się do dalszych działań. Robił to tylko i wyłącznie ze względu na rodziców. Gdyby nie oni, nie czułby czegoś co sprawia, że takie rzeczy to czynność wskazana. Że to co robi jest dobre. Że tak będzie lepiej, bo przecież nic mu nikt nie zrobi. Ma tak wysoko ustawionych rodziców, że w sądzie wygrają każdą rozprawę. Nie czuł, że będzie ponosił karę. Chciał, żeby rodzice byli z niego dumni, ale nie wiedział jednej, bardzo ważnej rzeczy. Jego rodzice byli dumni z tego co robi. Ale którzy prawdziwi, kochający rodzice tak robią? Wykorzystują własne dziecko do własnych zachcianek. Może on po prostu tak tłumaczył sobie miłość. Wierzył, że jego rodzice go kochają za to jakim jest człowiekiem. A nie był on dobrym człowiekiem. Wychował się wśród takich ludzi, że nie można tak o nim powiedzieć.
Zerwał jej bieliznę i ściągnął szybko spodnie z bielizną. Dziewczyna patrzyła na niego przerażona i zaczęła coraz głośniej płakać i krzyczeć. Obrócił ją, żeby leżała na brzuchu i szybkich ruchem wszedł w nią całą długością. Brunetka wrzasnęła i ugryzła się w język, przez co poleciała jej krew.
-Nienawidzę cię - szlochnęła i schowała twarz w poduszkę, czekając na koniec. Chłopak zaczął poruszać się w niej wolno, ale po chwili przyspieszył tępo, chcąc zwiększyć sobie doznania. Ścisnął jej biodro, przez co napewno będzie miała jutro siniaki. Schylił się nad jej uchem i schował głowę w jej zagłębienie obok szyji. Dziewczyna słyszała jego jęki i brudne słowa lecące w jej kierunku.
-Boli tak bardzo - wyszeptała, ale nie była pewna czy ją słyszy.
Chłopak przyśpieszył jeszcze bardziej tępo, czując, że zaraz dojdzie. Wykonał jeszcze ostatnie pchnięcia, po czym doszedł w niej z głośnym jękiem. Dziewczyna była bezradna, nie wiedziała czy to już koniec tego koszmaru. Harry opanował oddech, po czym wyszedł z niej, sprawiając, że cicho westchnęła i zszedł z łóżka. Ubrał bokserki i zakładając spodnie, patrzył uważnie na nią. Był świadomy tego co zrobił, ale teraz dopiero rozumie do czego doprowadził. Dziewczyna podniosła się powolnym ruchem do pozycji siedzącej i złapała się za obolałe miejsca. Wytarła łzy z policzka, a na jej ręce oprócz tego był rozmazany tusz. Nie miała nawet odwagi, żeby spojrzeć na chłopaka. Brzydziła się nim. Usiadła na skraju łóżka i spojrzała na przeciwko siebie, gdzie był balkon z widokiem na miasto. Wstała i chwiejnym krokiem podeszła po swoje ubrania. Nawet nie fatygowała się, żeby wziąć majtki, bo je po prostu rozerwał. Już miała wylane na to, że jest naga. Podniosła spodnie i zaczęła je ubierać. Chłopak chciał coś powiedzieć, ale nie umiał znaleźć jakichkolwiek słow. Zakładając bluzkę, coś w niej pękło. Wybuchła nie kontrolowanym płaczem i złapała wazon, rzucając nim w Harry'ego.
-Ty skurwielu! - krzyknęła, przez łzy. - Patrz co mi zrobiłeś! Ty... dlaczego? Powiedz mi, co ci zrobiłam? - dodała cichutko, patrząc na niego z wyrzutem. - O to ci chodzi od początku? Żeby mnie zerżnąć? Brawo, udało ci się. Ale wiesz co jeszcze zrobiłeś? Zniszczyłeś cząstkę mnie. Myślałam, że jesteś inny, a okazałeś się takim skurwysynem! - krzyknęła, rzucając w niego szklanką, która podobnie jak wazon, rozbiła się o ścianę.
-Ja... - zaczął, ale poddał się. Zrozumiał niestety błąd po tym jak go zrobił. Zrozumiał do czego doprowadzili jego rodzice.
-Nie zbliżaj się więcej do mnie - szlochnęła, biorąc torbę w podłogi i kierując się w stronę wyjścia. Zatrzymała się przy nim i strzeliła mu z liścia. - Mam nadzieję, że będziesz miał wyrzuty sumienia do końca życia.
-Mia, nie - próbował złapać ją za rękę, ale ta się wyrwała i pobiegła szybko do drzwi. Złapała za buty i wybiegła z jego domu. Na dworze zaczęło padać. Nie patrząc na to, pobiegła prostu na przystanek. Ubrała buty na miejscu i czekała na autobus.
CZYTASZ
Fear • Harry Styles ✓
FanfictionCo jeśli dzieci dwóch wielkich korporacji, walczących ze sobą, poznają się i jedno z nich będzie ukrywało bardzo istotną rzecz? Lub Mia to siedemnastoletnia dziewczyna, dla której nauka jest najważniejsza. Nie ma czasu na miłość i na to, co zwykli...