V " Mam ochotę go wydziedziczyć "

346 20 25
                                    

Słońce wpadające przez okno raziło mnie w oczy. Byłam zmęczona. Bardzo zmęczona. Jęknęłam przeciągle, przekręciłam się w łóżku na drugą stronę, ale poczułam pod sobą kogoś ciało. Powoli otworzyłam oczy jednak za chwilę szybko je zamknęłam pod wpływem promieni słoneczny świecących prosto na moją twarz. Jęknęłam znów przeciągle z niezadowolenia. Jezu jaka ja jestem zmęczona. W końcu wymusiłam podniesienie swoich powiek i ujrzałam męska klatę. O co chodzi? Podniosłam powoli głowę. Nie, to nie może być prawda. Wspomnienia zaczęły powoli wracać do mojej głowy. Każdy pocałunek, dotyk. Cała noc. Nie wiedziałam co zrobić. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to zrobię. Że będę uprawiać sex z moim najlepszym przyjacielem. Spanikowałam. Serce zaczęło mi szybciej bić, a ręce pocić. Co robić, co robić?! Zaczęłam powoli wstawać z łóżka tak żeby go nie obudzić. Mój brzuch ze stresu ściskał się coraz bardziej. Zabrałam szybko swoje rzeczy z podłogi i w pośpiechu zaczęłam nakładać byle jak na siebie każdą część garderoby. Bieliznę, dżinsy, skarpetki i bluzkę na krótki rękaw. Szybko podeszłam do drzwi chcą wyjść z pokoju, ale coś mnie zatrzymało. Odwróciłam się ostatni raz z powrotem w jego stronę. Spał tak spokojnie. Włosy spadały mu na jego czoło, ręce leżały na poduszce obok, oddychał powoli. Co ja najlepszego zrobiłam? Muszę stąd iść. Był pijany może nic nie będzie pamiętał. Jeśli tak się stanie za wszelką cenę nie będzie mógł się o to tym dowiedzieć. Spojrzałam ostatni raz w jego stronę i zniknęłam za drzwiami. Miałam w dupie to, że w salonie zostało takie pobojowisko, że nawet najspokojniejszy człowiek popadł by w wściekłość. Nie mogłam tu dłużej zostać. Nie wiem kompletnie co zrobić. Założyłam swoją skórzaną, czarną kurtkę, białe conversy i wyszłam. Po prostu wyszłam. Wyszłam zostawiając go tam samego nic nie wiedzącego. Znaczy mam nadzieję, że nie mającego pojęcia o tym co stało się ostatniej nocy. Nie wiem kompletnie co ze sobą zrobić. Weszłam do windy i drżącymi rękami wcisnęłam przycisk z napisem 0. Przeraziłam się. Czy kiedykolwiek byliście zakochani w swoim przyjacielu i podczas jego urodzin, kiedy był pijany przespaliście się z nim? Jeśli ktoś tak miał tak to fajnie jakby dał znać. W tym momencie każda pomoc się przyda. Muzyka grająca z windy wcale mi ni pomagała, wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej byłam zestresowana. Zrobiłam z siebie dziwkę. Dziwkę, którą można wyruchać przy najlepszej okazji. Nie jestem zła. Jestem w stu procentach diabłem. Mój telefon zabrzęczał w kieszeni, na co podskoczyłam ze strachu. Zapomniałam kompletnie, że go ze sobą mam. Wyjęłam go szybko i odczytałam wiadomość. Kiedy zobaczyłam odbiorcę pożałowałam, że w ogóle to zrobiłam. Naprawdę?
" ... Niedługo kończy się czas zapłaty za abonament o nu... ". Cofnęłam się do wszystkich kontaktów i pierwsze, co ujrzałam to numer siostry Martijna - Laury. No tak Laura! Winda w końcu się zatrzymała, a ja szybko z niej wyszłam wybierając numer do mojej przyjaciółki.
- Co tam piękna? - Spytała wesoło. Trzeba przyznać, że ma coś wspólnego ze swoim bratem. Oboje są tak samo pozytywnie nastawieni do świata niezależne od sytuacji. Laura nie raz mówiła jak to myśli, że Martijn jest adoptowany i nie mają ze sobą nic wspólnego, ale to kompletna bzdura. Mogę szczerze z całego serca przyznać, że charakterami są tacy sami.
- Mam problem! Nie byle jaki! - Wyszłam szybko z budynku machają ręka na pożegnanie do Lisy z recepcji, która mnie już zna i pamięta.
- Okresu dostałaś? - Zaśmiała się. Błagam Cię Laura to poważne.
- Nie! Nie mogę ci tego powiedzieć przez telefon. Za pięć minut u ciebie.
- U mnie? - Spytała z lekkim zawachaniem. Co jest? Może ma u siebie gościa? A może od razu ona też się upiła i teraz ma jakiegoś obcego gościa w łóżku? Skoro ty tak zrobiłaś to może zaraz cały świat?
- Lau masz czas? - Olałam głosik w głowie i zadałam jej pytanie.
- Ta... aak. - Zacięła się. - Słuchaj spotkamy się za pięć minut. Pa! - Powiedziała szybko i rozłączyła się zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Dobra to było dziwne. Muszę stąd iść inaczej moje wyrzuty sumienia mnie za chwilę zjedzą. Skręciłam w prawą stronę i skierowałam się do domu Garritsenów.

Boy, You Will Be DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz