Pewien brunet siedział właśnie zatopiony w kołdrze z telefonem w ręku i przypatrywał się uważnie zdjęciu dodanym na profilu jego siostry jakiś dzień temu. Były na nim cztery dziewczyn z rękami podniesionym do góry i wielkimi uśmiechami na twarzach. Rozpoznał je doskonale. Pierwsza od lewej to jego siostra - Laura Garritsen. Z twarzy była do niego podobna, jedyną rzeczą, którą mogli uznać, że są adoptowani to kolor włosów. On miał gęste brązowe, a ona długie blond. Była ubrana w czarną sukienkę, którą dał jej na święta zeszłego roku, na nogach szare, połyskujące szpilki, a w prawej ręce mała torebka. Druga z kolei była jedna z dwóch przyjaciółek jego siostry - Anna. Jej rude, długie włosy zarzuciła za plecy przez, co widać było jej mocno wyrazisty obojczyk. Zielone oczy wpatrywały się prosto w obiektyw kamery, a z ust wystawiony był język. Miała na sobie czarne, eleganckie spodnie, koszulkę z napisem " lol, you not shawn mendes ", którą w nie wkasała i oczywiście na końcu szpilki. Tak samo jak u jego siostry. Następna była czarnowłosa Fenna o oczach niebieskich jak ocena. Akurat z tą właśnie dziewczyną z okolic przyjaciół jego siostry miał najlepszy kontakt. Dziewczyna chodzi na ten sam kierunku, co pewna piękna brunetka, która to właśnie najbardziej przyciągała jego uwagę na tym zdjęciu. Fleur Van Der Veen - jego przyjaciółka, a można powiedzieć teraz, że była. Od czasu powiedzenia jej prawdy nie odzywali się do siebie. Uważał to za słuszne, bo przecież wybrał stronę swojej dziewczyny, ale z każdym dniem coraz to bardziej w to wątpił. Jego myśli non-stop przekierowały się w stronę studentki. Myślał co robi. Czy śpi? Czy uczy się teraz tak pilnie jak robiła to do tej pory? A może siedzi i płacze w koncie pokoju. Widział w jakim stanie była przed rozłączeniem się. Miała w oczach łzy. Serce mu się krajało na ten widok. Nie lubił i nie polubi widzieć jej smutnej, a płaczącej tym bardziej. Męczył go wyrzuty sumienia. Sądził, że to co wybrał jest zgodne z nim i jego sercem. Jednak jego serce z każdym dnie pękło coraz mocniej. Brakowało mu tej jego małej wariatki. Chciał znów usłyszeć jej śmiech, głos lub zobaczyć uśmiech. Nie ważne co by mówił chciał i musiał go usłyszeć, teraz. Ale martwił się co pomyśli jego dziewczyna. Była w łazience i brała kąpiel po długiej podróży z Włoch do Chin, gdzie jutro gra koncert. A co jeśli wyjedzie nagle z łazienki i to wszystko usłyszy i zobaczy? Jak jej się wytłumaczy? Będzie wkurzona. Nie mało a bardzo. Jednak musiał zaryzykować. Musiał się dowiedzieć co z nią. Musiał usłyszeć jej głos. Musiał z nią porozmawiać. Widząc na jej twarzy ani grama szczęścia, chciał do niej natychmiast pójść, objąć rękami i nie wypuścić do końca życia. Jednak jedyne co ich dzieliło to tysiące kilometrów i słaba relacja. Ubrana była w czarny crop ukazujący kawałek jej brzucha i ciasne dżinsy. Krew go zalewała gdy pomyślał o tym, że mógł ktoś tam ją macać lub z nią gadać. Zawsze kiedy wychodzili do klubów takiej sytuacji nie było miejsca właśnie przez Martijna. Kiedy widział, że jakiś chłopak się do niej zbliża obejmował ją ręka i posyłał zabójcze spojrzenie. Chronił ją od tego. Teraz był w kompletnie innym miejscu. Nie był tam z nią i nie miał jak ją obronić. Był bezradny. Nie wiedział też, czemu brunetka nie była też na zajęciach. Był czwartek od godziny dziewiątej do czternastej ma zajęcia z panem Rubenem. Więc co się stało, że jej nie było? Później wraca szybko do akademika i napierdala materiał z dzisiejszego dnia. Czemu złamała swój zwyczaj? Co ją do tego musiało? Czy to on? Jego głowa pękała od nadmiaru tych wszystkich myśli. Nie umiał sobie z tym poradzić. Musiał to głośno przyznać. Tęskni jak cholera za tą brunetką. Tęskni w chuj za Fleur Van Der Veen. I wie jeszcze jedno. Musi z nią porozmawiać i to jeszcze dziś. Wstał szybko z łóżka i ruszył w stronę drzwi od pokoju. Musi stąd wyjść, nie może narazić się na złość swojej dziewczyny, która wie, że gdyby mogła zadrapała by ją na śmierć swoimi paznokciami. Otworzył cicho drzwi i wyszedł powoli na korytarz. Z łazienki słychać było tylko szum wody i mieszające się z nim śpiewy modelki. Przez jego głowę przeszła myśl o treści: Błagam zrób coś dla muzyki i przestań śpiewać. Ale szybko odgonił od siebie te myśli kiedy zrozumiał, że nie powinien był tak mówić, ani myśleć. Fleur ma piękny głos. Jak anioł. Kochał gdy śpiewała. Jak byli mali i robili namioty z koców oraz poduszek spali pod tym i dziewczyna na dobranoc śpiewała mu piosenkę z "Króla Lwa". Uwielbiał to. Szybko w tedy usypiał. Ile by teraz dał żeby znów usłyszeć ten śpiew przed snem. Zamknął cicho drzwi i ruszył w stronę wyjścia dla palaczy na balkon. W środku siebie czuł podniecenie, ale i strach. Jak zareaguje? Czy będzie zła? A może smutna? Czy pomiędzy nimi będzie jeszcze jakąś nić porozumienia? Kiedy tylko o tym pomyślał zaczął wątpić, czy to dobry pomysł. Faktycznie nie może przyjąć go teraz miło. Zranił ją na pewno i to nie jest mała kłótnia. Jednak ciekawość i przejęcie było większe. Musiał i chciał to zrobić. Zamknął za sobą drzwi i wyjął swój telefon z kieszenie spodni dresowych. Znał jej numer na pamięć. Tyle razy, albo ona, albo on do siebie dzwonili, że zapamiętał przez te lata. Wybrał zieloną słuchawkę i przyłożył komórkę do ucha. Ręce trzęsły mu się ze strachu. Naprawdę nie wiedział co się spodziewać po rozmowie z Fleur Van Der Veen.
CZYTASZ
Boy, You Will Be Daddy
Teen FictionMartijn i Fleur byli przyjaciółmi od najmłodszych lat. Może nie lubili się zbytnio od początku jednak mimo wszystko są ze sobą teraz bliżsi niż którekolwiek mogło z nich sądzić. Fleur Van Der Veen od zawsze czuła, że coś ciągnie ją do kreatywnego i...