III " Często tu bywasz piękna dziewojo? "

391 21 18
                                    

Wylądowaliśmy około godziny siedemnastej. Jak się okazało przysnęłam. Przysnęłam z książką w rękach i oparta o ramię Josè. Obudził mnie Aubrey mówiący, że dolecieliśmy. Powiadomił mnie także, że jeszcze wszystko nie jest gotowe i mam czymś zająć Martijna do czasu przygotowania. Tylko jak? Pierwsze i jedyne co mi przyszło do głowy to spacer. Tak spacer. W minutę nie można wymyśleć nic innego. Do tego mój mózg nie zaczął jeszcze pracować na pełnych obrotach. Niestety Charelle nie chciała nas zostawiać samych, więc stwierdziła, że pójdzie razem z nami i dotrzyma towarzystwa. Nie byłam z tego powodu w stu procentach zadowolona, ale nie chciałam nic mówić. Już i tak mam z dziewczyną na pieńku. Chodziliśmy w trójkę wzdłuż słynnych Amsterdamskich kanałów. Światła latarni dodawały uroku temu miejscu, a pary jedzące w restauracjach obok sprawiały, że to miejsce było romantyczne. Charelle wraz z Martijnem za rękę poszli do przodu, a ja zostałam z tyłu podziwiając piękne uliczki. Moje myśli poleciały daleko w świat. Czemu Martijn był dzisiaj rano taki przybity? To zastanawiało mnie już od przyjścia do pokoju hotelowego. Może ta mała jedzą się wkurzyła? A czy ty byś się nie wkurzyła gdyby twój chłopak spał z inną dziewczyną w pokoju? Nie wiem. Nie lubię jej, ale nie chcę jej wchodzić w paradę. Gdybym była na jej miejscu tak samo nie chciałabym, aby ktoś zabierał mi chłopaka. Dlatego tego nie robię i odzywam się do jej w sposób kulturalny. Muszę tolerować tą zabójczynię. W pewnym momencie prawie bym wpadła na plecy Martijna przez ich nagłe zatrzymanie. Stwierdziliśmy, że fajnie by było pójść na kawę. Nie chcieliśmy siedzieć w środku, ale żadne z nas nie chciało wejść do środka ją zamówić. W końcu po długim namową Charelle zniknęła za szklanymi drzwiami kawiarni, a my wysiedliśmy na ławce z boku.

- Więc co się stało? - Spytałam patrząc na niego. Połowę jego twarzy oświetlały lampy, co sprawiało, że był jeszcze bardziej przystojny. Po raz kolejny przez moje ciało przeszły dreszcze. Naprawdę nie wiedziałam czemu tak się dzieje. Było to niekontrolowane. Chłopak schylił głowę i zaczął się bawić palcami u rąk. Stresował się. Było to widać. Zawsze tak robił, gdy się denerwował.

- Charelle po prostu zrobiła akcję rano. Powiedziała, że podobno ze sobą spaliśmy lub całowaliśmy. - Westchnął zmarnowany. Co za szmata! Powoli zaczęło go męczyć te ciągle jej domysły odnośnie mnie. Mógł jej tłumaczyć, że jesteśmy przyjaciółmi tysiąc razy, ale ona jak zawsze swoje. - Trochę mnie już to denerwuje. Jestem zmęczony tymi ciągłymi oskarżeniami, że niby ją zdradzam. Wychodzą z tego cały czas kłótnie. Mam tego dość, ale nie chcę żeby odchodziła. Kocham ją i zależy mi na niej. Rozumiesz? - Rozumiałam. Bardzo dobrze rozumiałam.

- Tak. - Powiedziałam po czym nastała cisza. Nie wiem, czy nie chciał się odzywać, albo nie wiedział co powiedzieć. Po prostu żadne z nas nic nie mówiło. Miałam wrażenie, że moje serce rozpadło się na milion kawałeczków. Wiedziałam, że on ją kocha i to bolało właśnie najbardziej. Świadomość, że to właśnie ja nie jestem tą dziewczyną. Tą jedyną. W chwili odłączenia się od świata realnego przewróciła nas brunetka siadając Martijnowi na kolana. Uśmiechnęła się do mnie sztucznie i wepchnęła w moje ręce waniliową latte, która zawsze zamawiam. Przetarłam ręka lekko koszulkę, na której zostało kilka plamek od kawy, która jak się okazało trochę się wylała. Podziękowałam grzecznie i wzięłam łyka napoju. Myślałam, że stąd odlecę. Kocham kawę, gdybym mogła piłabym ją codziennie. Modelka spojrzała na mnie zdezorientowana. Jesteś głupia, czy głupia? Ona jest do ciebie chamska, a ty przyjazna. Każdego by to zdziwiło. Szybko podkręciłam głową odganiając od siebie te myśli. Ten głos w mojej głowie zawsze wszystko psuł i to denerwowało. Bardzo. Nigdy mi nie pomagał, a nawet pogarszał sprawę. Dlatego nigdy się go nie słucham. Chciałabym żeby zniknął. Zanim się obejrzałam w kubku nie było już ciepłej cieczy. Jak się okazało nie tylko ja tak miałam. Wstaliśmy z ławki i wyrzuciliśmy puste opakowania do śmieci. Wyjęłam swój telefon i sprawdziłam, czy nie dostałam żadnej informacji jak przygotowania. Była, od Laury.

Boy, You Will Be DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz