XXIII " Boję się "

231 14 3
                                    

Siedzieliśmy w ciszy. Martijn od rozmowy przy śniadaniu nie odzywał się do mnie. Bardziej w sumie to była kłótnia niż rozmowa. Jednak nie będę drążyła tego tematu. Siedziałam w swoim pokoju, na łóżku patrząc przez okno. Miałam idealny widok na ulicę, więc widziałam chodzących nastolatków, matki z dziećmi oraz ludzi pracujących. Po moich policzkach płynęła nieskończona ilość łez. Jest tak od naszej wymiany zdań z Martinem. Powiedziałam mu prawdę w połowie, ale i tak był zły. Co się stanie, gdy dowie się całej prawdy? Zostawi mnie? Nawet nie chcę o tym myśleć. Nie chcę, żeby mnie zostawiał. Jest moim przyjacielem od dzieciństwa. To jedyna osoba, z którą jestem tak zżyta. Do tego jest chłopakiem, w którym się potajemnie podkochuję. Nie chcę, aby to wszytko się tak potoczyło. Nie w taki sposób. Nie wytrzymam bez niego. Nie może mnie opuścić. Wytarłam ręką łzy z moich policzków. Moje serce było złamane na milion malutkich kawałeczków. Jego słowa przez te dwa dni wyrządziły mi więcej krzywdy niż przez jeden cały rok. Jak na początku nawet trochę czułam zadowolenie z jego przyjazdu teraz było kompletnie inaczej. Chcę, aby wyjechał jak najszybciej. Chcę, aby zostawił mnie w spokoju. Wrócił do tej swojej przygłupiej dziewczyny. Wystarczy mi to co mam teraz.

- Będzie twoja mama jechała do Amsterdamu? - Powiedział w końcu po kilku godzinach ciszy za mną brunet. Wzdrygnęłam się na jego słowa i nie odwróciłam wzroku z okna. Nie chciałam po części oglądać jego twarzy. Wydawało mi się, że moja psychika będzie jeszcze bardziej w rozpaczonym stanie niż jest aktualnie.

- Nie. - Powiedziałam cicho, prawie ledwo słyszalnie. Nie mogłam praktycznie nic z siebie wydusić. Czułam się fatalnie. Jakbym wewnętrznie umierała. Jakby każda część mojego ciała nie była aktywna już. A czemu to wszytko? A to wszytko przez Martijna Garritsena i mnie. A szczególnie przez moją głupotę.

- Muszę wrócić do Amsterdamu. - Powiedział na co odwróciłam się w końcu w jego stronę. Głowę miał schyloną do dołu a ręce w kieszeniach. Mimo to mogłam ujrzeć, że jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

- Musisz, czy chcesz? - Spytałam dosyć ostro. Nawet nie wiem czemu. Kiedy na niego spojrzałam poczułam takie lekkie zirytowanie jego obecnością. Jakby jego ciało przeszkadzało mi dalszym funkcjonowaniu. Chciałam aby wyszedł na jakiś czas i nie wrócił. Chodź wiem, że bym tego żałowała.

- Mam też rodzinę. Nie jesteś jedyna na tym świecie. Poza tym myślę, że towarzystwo umiesz sobie sama dobrze znaleźć. - Odparł tym samym tonem. Zabolało. Bardzo zabolało.

- Słucham?

- Na moich urodzinach jakoś towarzystwo sobie dobrze znalazłaś. I mogę nawet powiedzieć, że ci się podobało. Tak, że sobie z nim dziecko zrobiłaś. - W końcu na mnie spojrzał. Wkurzyłam się. Ranił mnie coraz bardziej z każdym słowem. Rozumiem, że nie powiedziałam mu, że to on jest ojcem dziecka i może myśleć różne rzeczy. Przez które może być zły, ale żeby mnie za to obwiniać. Jestem tak samo dorosła jak on i czasami mogę popełnić jakiś błąd. On też robi ich multum. Ale przecież wszyscy do około uważają mnie za małe dziecko. Jakbym miała pięć lat. Wstałam i podeszłam w jego stronę.

- Kiedy ciebie każdy zabawiał ja siedziałam na kanapie i obserwowałam jak super dobrze się bawisz. Obserwowałam jak twoja idealna dziewczyna stoi dzielnie u twojego boku i przymila się do ciebie najbardziej jak może. Nie pomyślałeś, że mogę się poczuć opuszczona? - Spytałam zdenerwowana po czym uderzyła go palcem w pierś. Miał coś powiedzieć, ale mu przerwałam. - Kiedy ty chodziłeś po mieście miłości z twoją najlepszą dziewczyną za rękę i pokazywałeś światu jak to jesteś świetnie zakochany to ja szłam z tyłu sama czekając, aż w końcu mnie zobaczysz i chodź trochę się zainteresujesz. - Po moich policzkach powoli zaczęły spływać łzy, a brunet coraz bardziej cofał się do tyłu. - Dopiero zauważyłeś, że jestem jak poszłam na spacer i wróciłam później niż powinnam. Super, prawda? A kiedy w końcu znalazłeś dla mnie czas twoja jakże święta dziewczyna przeprowadziła z tobą ważna rozmowę podczas której wyżaliła się jak to zbyt dużo czasu ze mną spędzasz. Fajnie mi było?

Boy, You Will Be DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz