XXI " Jeden Poranek I Coś Dziwnego "

226 12 11
                                    

Za oknem wychodziło właśnie słońce, ludzie powoli wstawali, aby zdążyć do pracy. Dwójka najlepszych przyjaciół leżała na łóżku i jeszcze spała, ale nie długo, ponieważ pewien brunet, dj numer jeden na świecie zaczął się powoli przebudzać. Zamrugał oczami i ziewnął przeciągle. Włosy, w których schował twarz w nocy spadły trochę policzek jego przyjaciółki. Nawet nie wiedział kiedy objął ją w pasie i wtulił jak się małe dziecko. Co jest bardzo dziwne, bo rzadko tak robi. Spojrzał na leżącą przed nim dziewczynę i przypomniał sobie wczorajszy wieczór. Mimowolnie na jego usta wpłynął duży uśmiech. Zgodził się na jeden z jej ulubionych filmów, ponieważ chciał zobaczyć ją znów szczęśliwą. Usłyszeć jej śmiech oraz, aby zapomniała o problemie, który teraz ma. Wie, że się boi. Nawet bardzo się boi i sprawia to, że chce jej jeszcze bardziej pomóc. Kiedy film się skończył widać było po niej, że jest zmęczona, ale nic nie mówiła tylko dzielnie próbowała nie zamykać oczu. W końcu kazała pokazać mu swoją nową muzykę, nad którą ostatnio pracował. Nie miał nic przeciwko temu. Słuchają go miliony osób na całym świecie, więc jeśli posłucha jej osoba, która kocha i ufa bezgranicznie to nic się nie stanie. Więc co to jest za problem? Po krótkiej wymianie zdań ( kłótni o to, aby poszła spać ) puścił jej plik z napisem Pizza. Na początku jego przyjaciółka zaśmiała się na tytuł, ale gdy usłyszała pierwsze dźwięki piosenki patrzyła na ekran jak zaczarowana. Nie wiedział, czy jej się podobało, bo nic nie mówiła, ale miał nadzieję, że jednak tak. Brunetka jednak wsłuchała się w dźwięki i czuła jakby odlatywała. Jego piosenka miała coś w sobie co sprawiało, że czuła się jakby unosiła się nad ziemią. Było to podobne uczucie, kiedy tylko ją dotyka. Nic nie mówiła. Nie mogła. Zapadło jej wdech w piersiach. Spojrzał tylko w oczy swojego przyjaciela i posłała mu największy uśmiech jaki mogła zrobić. Martijn nie wiedział czemu, ale poczuł w sercu coś w stylu wielkiego szczęścia i dumy. Nie wiedział też czemu opinia Fleur Van Der Veen jest dla niego najważniejsza. Od zawsze cenił sobie jej zdanie, ale teraz wszystko co chciał robić musiał z nią przedyskutować. Wyglądało to trochę jakby każdą decyzję mieli podejmować razem. Niczym para, która nie są. Nie raz słyszał od swojej mamy Karin, aby związał się z brunetką. Uważa ją za idealną synową. Jednak Charelle też lubiła. Od zawsze akceptowała jego dziewczyny i miło się w ich stosunku odnosiła. Szkoda, że jego dziewczyna nie była taka sama. Brunetka ze wszystkim ma praktycznie problem. To iż przyjaźni się z Fleur, jego mama robi mu śniadanie lub nawet czasami irytuje ją nawet to, że tworzy muzykę i siedzi po nocach przed komputerem. Czy tak powinna się zachowywać dziewczyna? Dziewczyna powinna się zachowywać jak Fleur. Nawet nie pomyślałby, że przez jego głowę może przejść myśl tego typu. Nie myślał nigdy o swojej przyjaciółce jako partnerce życiowej. Od zawsze była dla niego zwykłą, małą, przyszłą lekarką z Amstelveen. Jego przyjaciółką z dzieciństwa. Czemu od pewnego czasu coraz więcej o tym myśli i czuję coś innego przy niej? Dlaczego coś takiego się z nim dzieje? Nie może tak myśleć, ma przecież dziewczynę. Ma piękną dziewczynę, która jest modelką. Nie powinien czuć coś takiego przy niej? To w końcu jego miłość. Przyjemniej tak mówi jego rozum. Jeśli chodzi o serce to do końca nie wie jeszcze co czuje. Nie wie nawet co myśleć. Cała ta sytuacja go męczyła. Czuje się jakby stał pomiędzy młotem a kowadłem. Z jednej strony ciągnie go do tej małej osóbki przed nim, ale nie może zostawić tak bez słowa Charelle. Co się tak właściwie dzieje w jego życiu? Te pytanie może zadał sobie już tysięczny raz. Na początku przecież pomiędzy nim, a jego dziewczyną było wszytko okey. Była sympatyczna, miła dla wszystkich i nawet nie robiła scen zazdrości. Po pewnym czasie kompletnie zaczęła się zmieniać. A z Fleur? Jego Fleur? Wszystko zaczęło się zmieniać. Najpierw jedna kłótnia, później druga i na końcu ciąża. Wszystko wywróciło się do góry nogami. Przekręciło o sto osiemdziesiąt stopni. Dochodzi do tego jeszcze jego kariera. Z każdym dniem rozkręca się jeszcze bardziej. Niedługo nie będzie mógł spać przez nadmiar myśli. Wypuścił powietrze z ust i położył się na plecach. Spojrzał swoimi szaro-niebieskimi oczami na gwiazdki namalowane na suficie kiedy byli mali. Nie może uwierzyć, że to tu dalej jest. Gdyby był w na jej miejscu już dawno by tego nie było. Zamalowałby to przy najbliższej okazji, ale ona jest inna. Dalej to trzyma i nie chce zmazać. Uśmiechnął się lekko i włożył ręce pod głowę. Do tej pory pamięta jak to malowali. Fleur przyznała się mu, że nie może spać w nocy przez wieczne koszmary. Jako małe dziecko nie mógł być z nią 24/7, więc pobiegł szybko do domu i zaczął szukać farby fluorescencyjnej. Pamiętał, że gdy miał pięć lat rodzice namalowali na ścianie w jego pokoju wielki samochód. Zrobili to, ponieważ bał się ciemności, a to wszystko przez horror, który zobaczył "nielegalnie" z przyjaciółmi po porze zbyt późnej. Chwycił wiaderko, dwa pędzle z biurka i wybiegł do jej domu. Nie chciał być przez nikogo złapany, więc bardzo się denerwował. Jego małe jeszcze wtedy rączki ściskały mocno metalowe pudełko. Jego prośby nie zostały jednak wysłuchane. Na jego drodze do drzwi pokoju przyjaciółki ustał jej ojciec, który spojrzał dziwnie na małego chłopca. Od zawsze go lubił, uważał, że jest bardzo śmiały i mądrym chłopcem i z chęcią grał z nim w piłkę za domem. Ośmiolatek chciał już zawrócić gdyby nie to, że ojciec dziewczyny złapał go za ramię i wepchnął do jej pokoju zamykając za sobą drzwi. Pozwolił mu. Wypuścił go do niej z wielkim wiadrem farby. Tego popołudnia siedział z jego przyjaciółką na krzesełkach i malował najładniej jak potrafił gwiazdy na suficie. I się udało. Do tej pory malunki te widnieją w pokoju Van Der Veen. Jest to bardzo miłe i słodkie. Nagle poczuł wokół swojego brzuchu małą dłoń i głowę kładącą się na jego pierś. Nie musiał myśleć nad tym kto to był. To była ona - Fleur Van Der Veen. Dziewczyna, którą zna odkąd był mały. Uniósł swoją lewą dłoń i wplątał we włosy lekko masując. Z jego perspektywy wyglądało to bardzo nie tyle co miło, a słodko. Serce zaczęło mu szybciej bić. Kolejny raz nie wiedział dlaczego tak się dzieje. Miał jednak nadzieję iż nie usłyszy jego uderzeń pod klatką piersiową. Fleur jednak jeszcze wtedy spała. Miała dość dziwny sen ( jak to za zwyczaj bywa ). Ale mimo to dalej nie chciała się obudzić przez wczorajsze zmęczenie. Ciągły stres i właśnie rzadkie spanie doprowadziło właśnie do tego, że dziewczyna była padnięta. Martijn to rozumiał. Sam miał podobną sytuację praktycznie codziennie dlatego uważa się za mistrza spania. Umie usnąć wszędzie i o każdej porze. Trudno się nie dziwić jest dj-em, który codziennie jest praktycznie w innym kraju. Dziś jednak wstał praktycznie o ósmej u jej boku. Boku swojej najlepszej przyjaciółki - Fleur Van Der Veen. Dawno tak nie robili. Nie spali razem i spędzali razem wieczoru oglądając filmy. Bardzo za tym tęsknił. Tęsknił za nią. Z całego serca. Czuł po części jakby to ona zajmowała go całe. Nikt inny tylko jego przyjaciółka. Zrozumiał teraz, że jest dla niego bardzo ważna. Ważniejsza niż myślał. Ale czy to dobrze? Nie do końca. Uśmiech z jego ust zniknął, a z płuc wydał się głęboki wydech. Zdecydowanie za dużo o tym myśli, ale jak ma przestać. Mała brunetka zajmuje mu każdą sekundę jego życia bardziej niż może się wydawać. Tylko pytanie dlaczego? Dlaczego on cały czas myśli tylko o niej? Czemu nie umie jej wyrzucić z głowy? Nie wiedział po raz kolejny tego. Ostatnio nic nie wie. Nie jest w ogóle poinformowany o niczym. Tak samo było z ciążą Fleur. Wiedzieli o tym wszyscy, a nikt o tym nie powiedział. Rozumie, że byli wtedy pokłóceni, ale myślał, że nawet wtedy się do niego odezwie. Wyśle sms-a lub zadzwoni. Ale ona tego nie zrobiła. Nic nie powiedziała. Kompletnie nic. Milczała jak grób. Dopiero takie środki jak przylecenie do Holandii doprowadziły iż w końcu dowiedział się prawdy. Zdecydowanie pomiędzy nimi coś nie gra. Co się stało z tymi dziećmi, które nie przejmowały się niczym? Gdzie ten brak kłótni o byle co? Gdzie to wszystko się zapodziało? Byli przecież takimi świetnymi przyjaciółmi. Wszyscy im tego zazdrościli, a teraz? Nic pomiędzy już nie działa tak samo. Ciągle się kłócą i nie umieją się w ogóle dogadać. Co się z nimi stało? To bardzo dobre pytanie. Sam nie wie i tak odpowiedział jego przyjaciółce. Nie znał na to odpowiedzi. Była po prostu ciężka. Wszystko się zmieniło i jak kiedyś nie bał się zmian tak teraz był przerażony. Przerażony tym co się stanie, bo trzeba przyznać, że wiele się stanie. W jej życiu oraz ich życiu. Będzie w końcu wujkiem, a to nie jest łatwe zadanie. Chce jej pomóc jak może, a nie może przecież przy niej być cały czas. Jak to zrobi? Dopiero teraz coś sobie przypomniał. Fleur nigdy nie wspominała o nowym chłopaku. Nic mu nie mówiła, a wiedział zawsze pierwszy o nowym jej wybranku serca. Kim jest więc ojciec dziecka? Kto je jego przyjaciółce zrobił? A co jeśli dowiedział się, że jest w ciąży i uciekł? Nie chciał go? W pewnym sensie zrozumie go jeśli jest w jego wieku. Sam nie chciałby być ojcem kiedy ma dwadzieścia jeden lat. Ale podjął by się wzywania jakie stawia mu życie przed sobą. Nie zostawiłby kobiety w takim momencie. Jeśli to prawda to nawet nie wie co zrobi. Ma wrażenie, że zabije gnoja. Ukatrupi na miejscu, gdy tylko go spotka. Nie wiedział jednak, że to on jest ojcem dziecka Fleur. Nie pamiętał nocy z czternastego maja. Nie widział, że pocałował swoją najlepszą przyjaciółkę. Nie widział, że zrobił to z nią i nie wiedział, że zapomniał wtedy użyć kondomów. Nie pamiętał tego. Uważał, że wszystko było w jak najlepszym stanie. Nie działo się nic złego co mogło mu zawrócić całkowicie życie, ale jednak. Zrobił coś co zmieni wszystko całkowicie. Po pijaku i nieświadomie, ale jednak. Można rzec iż to karma. Zła karma, która będzie go prześladować do końca życia za jeden jego mały błąd. Jedno potknięcie. Dj spojrzał na śpiącą na jego klatce piersiowej przyjaciółkę. Spała tak spokojnie. Jak anioł. Zrobiło mu się jej bardzo żal. Będzie młodą mamą. Do tego może samotną. Nie może jej zostawić. Będzie jej pomagał jak tylko będzie mógł. Będzie przyjeżdżał na kilka dni do Amsterdamu i ją odwiedzał. Będzie wysyłał jej pieniądze gdy tylko tego będzie potrzebowała. Będzie przy niej. Będzie przy niej, ponieważ tak robią przyjaciele. A on jest jej przyjacielem. Na zawsze nim będzie, niezależnie od tego co się stanie. Będzie i nic tego nie zamieni. Nawet jeśli się pokłócą. Będzie tam dla niej w najgorszych chwilach. Takich jak te. Są po prostu najlepszymi przyjaciółmi. Jednak Fleur chciała coś więcej. Nie chciała tylko przyjaźni. Od dawna wyobrażała sobie Martijna jako swojego chłopaka. Jednak wiedział, że nigdy się to nie stanie. To po prostu nie realne. On nigdy nie spojrzy na nią jak na dziewczynę. Tak jak patrzy na Charelle, bo ona dla niego od zawsze jest i będzie jego najlepszą przyjaciółką. A on? Będzie jej skrytą miłością od lat i ojcem dziecka, które nosi w brzuchu. Nie powie mu na razie kto jest jego prawdziwym tatą. Uważa, że to trochę za wcześnie. Dopiero co się dowiedział, że studentka jest w ciąży. Natłok informacji może sprawić mu wiele problemów i nerwów. Nie może do tego dopuścić. Zależy jej na Martijnie bardziej niż na komukolwiek z tego świata. Jest dla niej wszystkim. To on przy niej zostaje, gdy najbardziej tego potrzebuje. To on rozśmiesza, gdy jest smutna. Jest z nią zawsze. Mimo, że się pokłócili i prawie przestali być przyjaciółmi on przyjechał. Przerwał na chwilę trasę, aby się z nią pogodzić. Zrobił to. Może w nie najlepszym momencie, ale jednak. Był tu gdy go potrzebowała. Oboje uważali to samo. Byli ze sobą zawsze nie rozłączni. Nie zależnie od osoby, czy momentu. Dlatego nic nie może tego zmienić. Nic i nikt. Nawet Charelle. Czas wrócić do starych nawyków z nowymi zasadami. Tym razem bez dram, czy kłótni. Ty razem bez wpływania niczyjej opinii na nich. Wiąże się to też z pełną szczerością. Martijn dowie się kim jest ojciec dziecka. Nawet gdyby miał skoczyć w ogień. On to zrobi. Chcę wiedzieć kogo udusić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Chyba pora wrócić do normalności. Rozdział dziś bez dialogów no i jest znów trochę o uczuciach Martina. Mam nadzieję, że nie jest taki zły i wam się podoba. Piszcie też jak myślicie co się stanie później. No i przejdźmy teraz do tematu, który kocham całym sercem. ZA PRAWIE DWA TYGODNIE ŚWIĘTA! WOHO! Piszcie, czy wy też nie możecie się ich doczekać jak ja i co chcecie dostać pod choinkę ( szczególnie to, bo moja ciocia mnie męczy co chcę dostać, więc wasze pomysły mogą się bardzo przydać). Więc no to na tyle. Piszcie i do zobaczenia w następnym. Alleluja!

Boy, You Will Be DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz