XX " Noc Wspomnień "

238 16 8
                                    

Po tej całej akcji w pizzerii, zjedliśmy nasze całe zamówienie do końca, zamówiliśmy jedną dodatkową pizze na wynos i wróciliśmy do domu. Była to godzina osiemnasta więc nie zdziwił mnie widok moich rodziców w holu. A bardziej mojej mamy. Szoku na jej twarzy na widok Martijna nie mogło zabraknąć. Czego się dziwić, ostatnio mówiłam jej, że to co między nami było minęło i się skończyło. Jednak moja mama mimo to podeszła do bruneta i uściskała go z całej siły. Od zawsze go lubiła. Kiedy przeprowadziłam kiedyś do domu mojego byłego chłopaka Adama pierwsze pytanie jakie zadała to kiedy przyjdzie Martijn. I to rozpoczęło między nami problemy w związku. Pod koniec wszystkiego powiedział, że nie będzie się spotykał z osobą mniej inteligentną umysłowo niż on. Dla wyjaśniania był najlepszym uczniem w naszej klasie. Do tej pory nie rozumiem dlaczego się z nim spotkałam. Jednak to zrobiłam. Moja mama zaparzyła herbaty i kazała mu usiąść na kanapie opowiadając jak kariera czy trasa. Widziałam, że Martijnowi niezbyt pasuje ten temat, ponieważ prawie każdy się go o to pyta, ale jak kulturalny mężczyzna odpowiadał tylko na pytania z uśmiechem. Wszystko się skończyło gdy do domu wrócił tata. Martijn z moim ojcem uściskali się męsko i zabierając pizze poszliśmy do mojego dawnego pokoju, w którym aktualnie śpię. Nic się w nim praktycznie nie zmieniło. Ściany dalej były koloru białego. Wielkie okno na ogródek z tyłu domu pod którym stało dwuosobowe, drewniane łóżko z niebieskimi poduszkami. Pod ścianą biurko, nad którym wisi tablica korkowa ze zdjęciami z przyjaciółmi ze szkoły w tym też Martijnem. Po drugiej stronie wielka, drewniana szafa koło, której stało lustro i walizka. Całość dopełniały niebieskie ledowe lampki przyczepione do około okna i tablicy, czarny dywan, roślinki na parapecie ( w tym kaktus ) i firanki. Wszystko to co było kiedy chodziłam do szkoły tak zostało jak teraz. Brunet rzucił się ma łóżko i włożył ręce pod głowę. Wygląda dokładnie jak w tą noc czternastego maja. Czy on tego naprawdę nie pamięta? Przynajmniej na takiego nie wygląda. Moje ciało się spięło, a w głowie wirowały różne myśli. Do czego on zmierza? Czy tym razem tak samo mnie pocałuje? Jeśli tak to czy oddam ten pocałunek? Mogę się założyć, że tak. Dalej go kochasz i nie przepuścisz takiej okazji. Ruszyłam je jego stronę i za chwilę leżała koło niego na materacu. Nie byłam z nim tak blisko w łóżku od czasu tej pamiętnej nocy, a działo się wtedy wiele ciekawych rzeczy. Dlatego niezbyt mnie zdziwiło uczucie dyskomfortu.

- Kurwa, nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. - Powiedział przerywając ciszę, która panowała u nas od wejścia na górę. Uwierz mi, ja też. Mimo tego, że mnie zraniłeś to i tak było mi smutno bez ciebie. Tak, bez ciebie Martijnie Garritsenie. - Pamiętam jak przechodziłem tu odrabiać z tobą lekcję.

- Chyba spisywać - Zaśmiałam się. To prawda. Martijn nie uczył się za świetnie. Dzięki mnie, a później i Julianowi zawsze zdawał do następnej klasy bez problemu. Kiedy jeszcze chodziliśmy razem do szkoły jego nawykiem było przychodzenie zawsze po zajęciach, aby "odrobić lekcję" chodź tak naprawdę to ja ją odrabiałam, a on spisywał. Trudno więc to nazwać odrabianiem pracy domowej.

- Cicho bądź. Zaliczyłem, więc powinnaś być zadowolona.

- No naprawdę zbawco. Zrobiłeś mi wielką ulgę. - Zaczęłam się śmiać. Trzeba przyznać, że Martijn Garritsen jest to jedyna osoba, która umie mnie rozbawić w sekundę. Nawet po takiej kłótni. No może nie wliczając jeszcze Lou. On jest na drugim człowiek. W końcu uspokoiłam się trochę i spojrzałam na sufit. Nie mogę w to uwierzyć. Jeszcze się to tam trzyma? Na suficie widniało sześć gwiazd i jeden księżyc, który namalowaliśmy "nie legalnie", któregoś razu po szkole. Był to czas, w którym posiadałam koszmary nocne i bałam się ciemności. Któregoś razu Martijn zabrał z piwnicy u siebie farbę świecącą w ciemności, którą jego rodzice kupili, aby namalować na jego ścianie lwa i przyniósł do mnie do pokoju po kryjomu. Wzięliśmy wtedy krzesełka po czym zaczęliśmy malować po suficie dopóki do pokoju nie przyszła mama i nas skrzyczała. Nie podobał jej się pomysł malowania po suficie, ale do teraz nie chce zamalować tego rysunku. Czy to nie zabawne? - Pamiętasz nasze gwizdy? - Spytałam spoglądając na niego. Brązowe i gęste włosy, które tak uwielbiam jak zawsze postawione do góry. Prosty nos, wąskie usta, koło których widniał mały pieprzyk. Wyraziste brwi oraz linia szczęki. No i te oczy. Te piękne szaro-niebieskie oczy wpatrzone prosto w sufit. Oczy, które uzależniają. Można powiedzieć, że mam na ich temat obsesję. Mogłabym się w nie patrzeć godzinami, są porostu tak piękne i interesujące. Brunet spojrzał na mnie lekko zdziwiony.

Boy, You Will Be DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz