Tej nocy Martin i Fleur bawili się jak nigdy w życiu. Mieli wrażenie, że w końcu cieszyli się chwilą ( Czego nie robili od dłuższego czasu ). Tą noc zapamiętają do końca życia. Jednak nie dla wszystkich dzisiejszy wieczór oraz dzień był tak dobry. Niektóre osoby były smutne, bo straciły pracę. Inne popełniły samobójstwo, a jeszcze inna nad tym myślały. Jednak oprócz smutnych i chcących się zabić istniały osoby wściekłe, które chciały udusić konkretne osoby. Takim człowiekiem była Charelle Schriek. Dziewczyna pana Martijna Garritsena oraz kobieta, która ma za wroga jego najlepszą przyjaciółkę. Siedziała na kanapie oczekując jego przyjścia od wczoraj. Tak. Od wczoraj. Usłyszała rozmowę dj-a ze swoją mamą podczas, której mówił, że ma do załatwienia pewną ważną sprawę w Amstelveen i nie wrócił od tamtej pory. Gdyby nie wiadomość iż jego siostra, która swoją drogą go tam zawiozła jechała do Fleur to prawdopodobnie nie przejęła by się tak mocno. Jednak widok w myślach przytulających się przyjaciół lub co gorsza całujących rozpalał jej buzię do czerwoności. Nie mogła tego znieść. Musi wiedzieć natychmiast gdzie jest oraz co robi. Oczywiście dzwoniła do niego, wysyłała sms-y jednak nic z tego. Chłopak nie odpowiadał na żadne z nich. Nie wiedział, że jego telefon dawno już się rozładował wczoraj w nocy. Siedział na kanapie w salonie nerwowo ściskając poduszkę oraz patrząc się na duży telewizor, na którym włączone były wiadomości ( Jakby co ). Czuła jak przez jej żyły przepływa niewyobrażalna wściekłość. Miała ochotę rozszarpać każdą rzecz w tym pokoju. Zaczynając od obrazów kończąc na kanapie i telewizorze. Czemu do niej pojechał? Po co to zrobił? Chyba sobie coś wtedy ustalili? Myślała, że kiedy będzie mu kazała wybierać pomiędzy ją a jego przyjaciółką bez wątpienia wybierze jego dziewczynę i nawet nie będzie o tamtej szmacie myślał. Sądziła, że jego związek jest ważniejszy od takiej głupiej przyjaźnie. Jednak ją okłamał. Perfidnie okłamał. Jest tego pewna, że do niej pojechał. A jego siostra mu w tym nawet pomogła. Co za rodzina idiotów! Z furią rzuciła poduszkę o ziemię i zabrała swój telefon ze stolika przed nią. Nie czekając ani chwili wybrała po raz kolejny dziś numer bruneta, ale tak jak za każdym razem włączała się poczta głosowa. Nie mogła tego znieść. Z każdą sekundą jej cierpliwość się kończyła. Zastanawiała się co mu zrobi jak wróci? O ile w ogóle wróci. Urwie mu genitalia? A może wyrzuci go do gorącego kwasu? Nie wie. Jest tyle różnych i fajnych opcji, że nie może pomiędzy nimi wybrać. Czemu tam pojechał? Jaki był tego cel? Charelle od zawsze wiedziała, że Martin i Fleur trzymają się razem. Nie zależnie co się stanie. Trudno jest ich po prostu od siebie oddzielić. Wiedziała, ale kiedy już myślała, że już się jej udało ich rozdzielić to okazało się być tylko jedną wielką bajką. Kłamał ją za każdym razem jak rozmawiali. O wszystkim ją okłamywał. Oczywiście modelka też nie była święta. Nie raz musiała się poświęcić do "spraw wyższego celu" i jej chłopak na pewno za tym nie był. Ale czego nie widzi to go nie zaboli. Takie przekonanie ze sobą niosła. Z resztą jej przyjaciółki też. Słysząc wszystkie rzeczy jakie ona robi nie mogły dopuścić, aby jej chłopak się dowiedział. Szczególnie taki chłopak jak Martijn, który uważa ją za swoją księżniczkę. Jednak prawda jest trochę inna. Oczywiście, Charelle jest dla niego ważna, ale osobą bez której nie dał rady by żyć jest w stu procentach jego przyjaciółka - Fleur Van Der Veen. To ją można powiedzieć, że uważa za oczko w głowie. Mimo to stara się jak może spędzać tyle samo czasu ze swoją dziewczyną i poświęcać jej tak samo uwagę jak jego przyjaciółce to dla modelki to dalej mało, mało i mało. Zdecydowanie za mało. Myślał, że niedługo nie będzie mógł oddychać, bo będzie spędzać czas ze swoją dziewczyną. Furia w ciele panny Schriek przepełniała w każdym centymetrze jej skóry oraz żył. Zabije go jak przyjdzie! Rozszarpie na strzępy! Nagle z korytarza dało się słyszeć dźwięk przekręcanego się klucza w drzwiach. Charelle nie musiała się domyślać kto to. Była pewna. Jej kochany chłopak w końcu wrócił. Szybko ruszyła w stronę korytarza i zacisnęła nerwowo usta. Martinowi uśmiech z twarzy nie schodził. Dzisiejsza noc była nieziemska. On i Fleur nigdy w życiu nie spędzili tak dużo czasu razem. Cieszy się. Bardzo się cieszy. W końcu mógł się wyluzować i odpocząć od tego jego całego życia w biegu. Fleur Van Der Veen jest jego odskocznią. Musiał też przyznać, że imprezy studenckie były o wiele ciekawsze niż te w klubie. Na pewno nie zapomni tej nocy do końca swojego życia. Nie zapomni Fleur. Wciąż ma w głowie jak tańczyła koło niego. Jej ciało poruszało się na boki w rytm muzyki granej przez jednego dj-a. Początkującego, ale nie był zły. Miał też przed oczami jej pełny i szczerzy uśmiech. Widział, że się cieszy. Odstresowała się w końcu od tej całej presji oraz problemów. Nie może dalej w to uwierzyć, że jego przyjaciółka jest w ciąży. Jego mała dziewczynka będzie miała dziecko. Ona zawsze przy nim była. Nie zależnie co. On też musi. Nie może jej zostawić. Nie teraz. Nie w takim momencie. Jest dla niego zbyt ważna. Otworzył drzwi do swojego mieszkania i pierwsze co zobaczył to jego piękna dziewczyna. Ale było coś z nią nie tak. Jej oczy pokazywały coś innego. Była zła.
CZYTASZ
Boy, You Will Be Daddy
Ficção AdolescenteMartijn i Fleur byli przyjaciółmi od najmłodszych lat. Może nie lubili się zbytnio od początku jednak mimo wszystko są ze sobą teraz bliżsi niż którekolwiek mogło z nich sądzić. Fleur Van Der Veen od zawsze czuła, że coś ciągnie ją do kreatywnego i...