PROLOG

1.3K 59 17
                                    

„ ...pamiętam Cię jak tańczyłaś w punkcie
Apetyt architektów zsyłając mi w wizji
Zamykam oczy i widzę Cię lepiej niż
Ktokolwiek, kiedykolwiek widział Cię
To są promienie X, łapczywe jak złe psy
Jak ostatni oddech przed zanurzeniem się”*

Prawie pięć lat później...
  Alison! – pomyślał Snape, jak zawsze, gdy jego podniecenie osiągało wreszcie punkt krytyczny i ciepły wytrysk kończył upokarzającą sytuację, w której się znajdował.
– Ubieraj się – warknął, również jak zwykle, do kobiety, która prężyła się pod nim na łóżku. Machnął różdżką rzucając na nią zaklęcie antykoncepcyjne.
– Nie musisz tego robić – skrzywiła się Dalila. – Zażywam eliksir.
– Powiedziałem, żebyś się ubrała – odparł. Nie musiał jej mówić, że jej nie ufa. Jeśli jeszcze tego nie wiedziała, to znaczy, że była głupsza niż myślał.
  Dalila westchnęła i założyła majtki, zarzuciła na siebie letnią sukienkę i zaczęła zapinać guziki. Nie tak sobie to wyobrażała, ale wciąż miała nadzieję, że jeszcze coś się między nimi zmieni i Severus wreszcie dostrzeże w niej kobietę na całe życie.
– Znowu myślisz o niej? – spytała, widząc jego nieobecny wzrok.
– Nie twój interes.
– Wiesz, że mógłbyś być ze mną szczęśliwy, gdybyś tylko sobie na to pozwolił – wyrzuciła z siebie z irytacją. – Zrobię wszystko, co tylko zechcesz, ale nie traktuj mnie w taki sposób.
– Czego ty chcesz ode mnie? – spytał rozdrażniony. – Chyba dość jasno dałem ci do zrozumienia, w jakim celu się spotykamy.
– Owszem, ale mógłbyś mieć o wiele więcej, gdybyś tylko czasem traktował mnie jak kobietę.
– To znaczy jak? – spytał z kpiną.
– Umów się ze mną gdzieś poza tą norą, zabierz mnie do restauracji i nie myśl przy tym o tej swojej Amerykance – w jej głosie zabrzmiała głęboko skrywana nadzieja. – Wiesz, czego chcę i co mogę dać ci w zamian za odrobinę wysiłku.
– Pomyślę o tym następnym razem – parsknął i otworzył drzwi, gestem dając jej do zrozumienia, żeby sobie poszła.
  Dalila nie zrozumiała, że swoją szczerością tylko go rozdrażniła i że następnego spotkania nie będzie. Wychodząc rzuciła mu powłóczyste spojrzenie i uśmiechnęła się ciepło.
– Do zobaczenia, Severusie – powiedziała.
  Zatrzasnął za nią drzwi nie siląc się nawet na to, żeby odpowiedzieć.
– To koniec – warknął sam do siebie.
– Zawsze tak mówisz – odparło jego odbicie widoczne w magicznym lustrze.
  Rzeczywiście zawsze tak mówił, ale do tej pory Dalila bez oporu godziła się ze swoją rolą... pocieszycielki.  Tym razem po raz pierwszy była z nim szczera. Nie mógł ani nie chciał z nią być, nie zależało mu na niej i nie miał zamiaru więcej jej widzieć.
Pakuj! – mruknął w stronę kufra.
  Rozejrzał się po opustoszałym mieszkaniu, wrzucił trochę proszku Fiuu do kominka i odesłał swoje bagaże do Hogwartu. Wychodząc, zamknął drzwi na klucz i zaniósł go na portiernię, do gospodarza domu.
– Zwalniam mieszkanie – obwieścił zimno. – Opłacone jest do końca miesiąca, ale może je pan wynająć. Już tu nie wrócę.
– Rozumiem – odparł starszy pan biorąc od niego klucze. Nie pytał, czemu Snape się wyprowadza. Nigdy o to nie pytał. – Gdyby ktoś pana szukał, co mam mówić?
– Nikt nie będzie mnie szukał – stwierdził Snape i deportował się bez dalszej zwłoki.


* Pablopavo i Ludziki – Dancingowa piosenka miłosna

Snape, after all this time? Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz