ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY SIÓDMY

561 50 15
                                    

Severus martwił się o córkę. Na pierwszy rzut oka Maggie czuła się dobrze. Trochę jeszcze kulała, ale każdego dnia jej noga była coraz mniej obolała, nawet blizna zaczynała blednąć. Jednak nocami dziewczynka przeżywała swój koszmar od nowa. Rzucała się w łóżku, krzyczała przez sen i budziła się z płaczem. Uspokajała się widząc rodziców, ale wieczorami bardzo niechętnie kładła się spać. Podobnie rzecz się miała z kąpielą. Maggie bała się wody. Za nic w świecie nie chciała wejść pod prysznic, nawet z mamą. Wymyśliła sobie, że potwór może wpłynąć rurami do łazienki i nie dała sobie przetłumaczyć, że instalacja hydrauliczna nie ma połączenia z jeziorem. W końcu Alison wymyśliła, że Maggie może kąpać się w bali z ciepłą wodą i przynajmniej ten jeden problem udało im się załagodzić. O rozwiązaniu go na razie nie było mowy.
Hagrid, z którym rozmawiali kolejno i Snape i Stark, twierdził, że jest mu niezmiernie przykro z powodu tego, co się stało, ale próbował bronić swojego zwierzaka, twierdząc, że on na pewno chciał się tylko pobawić. Alison trafił szlag, ale była bezsilna. Do Hagrida nie trafiały żadne racjonalne argumenty. Snape zachował się znacznie bardziej powściągliwie, swoją złość przekierowując na planowanie zemsty.
– Nic na niego nie podziała – stwierdził ze złością i z głuchym łoskotem zamknął wieko pewnej księgi, którą studiował od kilku godzin. – Nawet gdybyśmy połączyli siły, to nasza magia nie wystarczy, żeby zrobić mu krzywdę.
– Mogłam ci to od razu powiedzieć – westchnęła, z zainteresowaniem patrząc na okładkę księgi. Tormentis Saeva – To o torturowaniu? Ze zbiorów Syriusza?
– Na coś się w końcu Black przydał – mruknął Snape. – Chociaż póki co nic mi to nie dało.
Przed furtką rozległo się nagle warczenie silnika samochodu i oboje odruchowo spojrzeli w tamtą stronę – Severus ze zdziwieniem, a Alison z nagle wybuchłą satysfakcją.
– Dlatego wezwałam posiłki – uśmiechnęła się wrednie.
Przez bramę wjechało nowoczesne, sportowe auto i stary, klasyczny motocykl. Silniki zgasły, ale szum nie ustał – teraz rozlegał się gdzieś wyżej i stopniowo zbliżał się do nich.
Tony Stark wylądował, zauważył Snape’a i całkowicie ignorując swoją kuzynkę, podbiegł do niego, wysuwając ze zbroi rakiety bliskiego zasięgu. Severus w tym samym momencie wycelował w niego różdżkę.
– Co on tu robi? – wrzasnął Stark.
– Tony, uspokój się – Alison stanęła pomiędzy nimi.
– Mam się uspokoić? Po tym wszystkim, co przez niego przeszłaś? – nie ustępował Anthony. – Czy on chociaż wie o tym?
– Tak, wie – zakłopotała się Alison. – Wszystko sobie wyjaśniliśmy.
Tony schował broń i wyszedł ze swojej zbroi. Snape patrzył na niego spode łba wciąż trzymając różdżkę w gotowości. Nie zapomniał, że ich ostatnie spotkanie skończyło się dla niego wyjątkowo boleśnie – nastawianie złamanego nosa nie należało do najprzyjemniejszych wspomnień.
– Sev, ty też już odpuść – łagodność w głosie Alison w końcu go otrzeźwiła.
– Nadal chcę wiedzieć, czemu ten... osobnik przebywa w twoim domu – nie ustępował Tony.
– Severus tutaj mieszka – odparła Alison zdając sobie sprawę, że to potężne niedopowiedzenie. – Ze mną i z dziećmi. Możliwe, że zapomniałam ci o tym napisać.
Tym razem obaj spojrzeli na nią z niedowierzaniem. Snape schował różdżkę i skrzyżował ręce na piersi, a Anthony tylko pokręcił głową.
– Zapomniałaś? – upewnił się.
– Jakoś nie było okazji porozmawiać, a nie chciałam ci tego przekazywać listownie – wyjaśniła Alison.
Widząc, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, reszta gości zdecydowała się do nich przyłączyć. Alison przywitała się z nimi wylewnie, a Severus z pewną dozą ostrożności. Wyczuwał ich wrogość w każdym spojrzeniu i geście. Natasha nie patrzyła mu w oczy, Steve Rogers ścisnął jego dłoń, jakby chciał mu zmiażdżyć kości, a Bruce Banner tylko skinął mu głową. Wyraźnie widać było, że jego obecność jest wielce niepożądana. Tłumaczenie Alison wydawało mu się wyjątkowo mętne, ale nie sądził, żeby celowo skłamała. Nie chciała się przyznać, że znowu byli razem? Tylko dlaczego?
– Zdaje się, że to ja powinienem pytać, co oni tutaj robią – zwrócił się do Alison.
– Już mówiłam, że ich wezwałam – odpowiedziała spokojnie.
– Po co?
– Żeby uświadomić Hagridowi, jak to jest, kiedy atakuje cię ktoś, z kim nie masz szans walczyć – powiedziała.
– No właśnie, może w końcu wytłumaczysz nam, czego konkretnie od nas oczekujesz? – wtrącił się Tony.
– Ja bym przede wszystkim chciała zobaczyć Maggie – odezwała się Natasha z naciskiem. – Jak ona się czuje?
– Najlepiej będzie, jeśli sama ci to powie – westchnęła Alison. – Nie przyszła się przywitać, bo nie wychodzi z domu.
Natasha i Tony przejęli się tą informacją i od razu poszli do środka, Bruce po chwili wahania poszedł w ich ślady, ale Steve nie odrywał wzroku od twarzy Alison. Lubił ją, nawet bardzo i jej los zawsze leżał mu na sercu, więc teraz zaczął się o nią niepokoić. Pamiętał, jak bardzo cierpiała, gdy Snape zostawił ją dla innej kobiety. Jak była wściekła, gdy zrozumiała swój błąd i jak ciężko było jej zwalczyć narastającą depresję, kiedy zrozumiała, że Severus wcale jej nie szuka. Wypłakiwała się mu wtedy, a on służył jej radą i dawał oparcie, którego potrzebowała. Był ciekaw, jakim cudem oni się dogadali i czy nie przysporzy to tylko kolejnych cierpień Alison.
– Steve – szepnęła kobieta, przywołując go do porządku.
– Nic, nic... po prostu cieszę się, że cię widzę – opanował się i uśmiechnął do niej szeroko.
– Ja też się cieszę – odpowiedziała.
– Ja niekoniecznie – mruknął Snape, któremu spojrzenie Rogersa wyjątkowo się nie spodobało. Szarpnęła nim zazdrość, której nawet nie próbował maskować.
– Natasha została z Maggie, a my chyba powinniśmy porozmawiać – powiedział wychodzący z domu Anthony.

Snape, after all this time? Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz