ROZDZIAŁ DWUNASTY

736 56 32
                                    

Zapukała do drzwi jego gabinetu, ale odpowiedziała jej tylko głucha cisza. Zaklęła szeptem. Wiedziała, że powinna była od razu pójść za nim, żeby dowiedzieć się, co go tak wytrąciło z równowagi, ale jednak musiała najpierw wrócić do domu i poprosić Aberfortha o to, by posiedział z Maggie trochę dłużej. Może nawet do rana. Dumbledore zgodził się bez wahania, ale mimo to Alison czuła, że zajęło jej to dużo czasu. Severus mógł już zatracić się w swoich paranoicznych myślach, upić się lub zażyć jakiś eliksir, który odciąłby go od rzeczywistości.
Odsunęła się od drzwi i zastanowiła, gdzie może znajdować się wejście do jego prywatnego pokoju. Nigdy nie odwiedzała go w Hogwarcie, ale miała wrażenie, że wspominał jej coś o tym... Przeszła kilka kroków w głąb korytarza i znalazła kolejne, niepozornie wyglądające drzwi. Zapukała. Usłyszała ruch po drugiej stronie drzwi, ale te się nie otworzyły.
– Otwórz, Snape, chciałam pogadać – powiedziała spokojnie, chociaż dotarło do niej, że po ich poprzedniej rozmowie, to może nie być najlepszy pomysł.
– Nie mam ochoty z tobą gadać – odparł Snape otwierając jednak drzwi.
– To może masz ochotę się napić? – spytała zaczepnie i wyciągnęła z torby butelkę wódki. – W milczeniu.
– Może być – mruknął, gestem wskazując jej, żeby weszła.
Zamknął za nią drzwi i odwrócił się do niej. Nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy zobaczył jej minę, kiedy rozglądała się po jego salonie.
– Pewnie myślałaś, jak wszyscy, że mieszkam w jaskini pełnej ciemnych, stylowych mebli i obwieszam mieszkanie proporcami Slytherinu?
– Wprost przeciwnie – powiedziała i o dziwo też się uśmiechnęła. – Dziwię się tylko, że tak mało tu książek... zdjęć i innych...
– ...pierdół? – podpowiedział.
– No tak – zgodziła się z nim, ciesząc się jednocześnie, że Snape jednak z nią rozmawia.
– Lubię prostotę – wyjaśnił. – Usiądź.
Alison skinęła głową i zajęła miejsce na prostej, dwuosobowej sofie stojącej niedaleko rozpalonego kominka. Rzeczywiście całe to wnętrze było zaskakujące. Jasne, drewniane meble, stonowana, szara kolorystyka. Jedna szafa z ubraniami, regał, kominek, sofa i mały stolik. Żadnych ozdób i dekoracji. Przypominało trochę pokoik, który Snape zajmował u Sebastiana, a trochę ich mieszkanie w Nowym Jorku. Chociaż sprawiało raczej smutne wrażenie.
– O czym​ nie chcesz ze mną rozmawiać? – spytała, gdy Severus usiadł obok niej i postawił na blacie dwa kieliszki i szklanki z jakimś sokiem.
– O tym, o czym przyszłaś pogadać – odparł.
– Dlaczego? – drążyła.
– Bo nie ma o czym – mruknął. Wiedział, że i tak jej powie. Że w końcu otworzy się przed nią, ale nie chciał tego robić, dopóki był całkowicie trzeźwy.
– Jak chcesz – powiedziała cicho i nalała im wódki. Wypili.
– O cholera, dobre, co to jest? – Snape pozytywnie ocenił trunek.
– Produkcja Sebastiana – zaśmiała się Alison. – Jałowcówka.
– Znudziło mu się pędzenie bimbru? – zakpił Severus i nalał im po jeszcze jednym kieliszku.
– Chyba raczej zaczęło to przeszkadzać twojej mamie – wyjaśniła ostrożnie Alison. – Ma złe wspomnienia.
– Tak, wiem. Sebastian żalił mi się, że nie pozwala mu na jego małe hobby – mruknął Severus, który nagle stwierdził, że ten temat również mu się nie podoba.
– No właśnie – stwierdziła tylko Stark, dobrze wiedząc, czemu mężczyzna zamilkł.
Przez dłuższy czas nie odzywali się do siebie, powoli opróżniając zawartość butelki. Jałowcówka rozgrzewała ich. Rozluźniała. Snape, całkiem nieoczekiwanie, przerwał ciszę.
– Nie powinienem był ci tego mówić – stwierdził i wstał. Podszedł do barku i przyniósł następną butelkę wódki. Własnej produkcji.
– Co masz na myśli? – spytała zaskoczona Alison.
– Blacka. Nie powinienem kwestionować twoich motywów.
– Wiesz, Snape, o tym to ja akurat nie chcę rozmawiać – stwierdziła spokojnie.
– Dlaczego? – zdziwił się Severus.
– Bo to przywołuje wspomnienia...
– Chyba nie z czasów szkoły, co?
– Nie... Spotkałam go w Dolinie Godryka...
Snape nie skomentował. Spojrzał na nią jakoś dziwnie, ale szybko uciekł wzrokiem. Nieświadomie sam nawiązał do tego, o czym nie chciał rozmawiać. Jednak nie wiedział, czy to już właściwy moment, żeby się jej zwierzyć. Chociaż z drugiej strony jeśli nie jej, to komu? Ani Albus ani Minerwa nie mogli mu w tej kwestii pomóc. Tylko ona.
– Wiesz, dlaczego wyszedłem z Sali bez słowa? – spytał.
– Nie wiem – odparła. – Myślałam, że może chodzi o Sama i jego przyjaźń z Harrym.
– Prawie zgadłaś – mruknął. Nalał sobie wódki, wypił i stwierdził, że to mu nie wystarczy. Sięgnął po papierosy. – Zapalisz?
– Chętnie – odparła. Kiedy odpalił jej papierosa, odważyła się zapytać: – Prawie zgadłam?
– Chodzi o Pottera – wyznał. – Nie wiem czemu, ale dopóki był gdzieś daleko, nie myślałem o tym...
Zaciągnął się i zamyślił. Chciał jej powiedzieć. Zrzucić z siebie cały ciężar, ale nie wiedział, czy to dobry pomysł. Nie byli już przyjaciółmi. Podejrzewał, że gdyby nie dzieci, to nie byłoby jej tutaj. A jednak była... Taka, jak dawniej.
– Nie wiem, czy dam radę go uczyć...
– Dlaczego?
– Przez tę cholerną przepowiednię! Żałuję, że kiedykolwiek ją usłyszałem!
– Wciąż czujesz się winny – stwierdziła.
– Dziwisz się? Sprzedałem ich Czarnemu Panu! Nie zrobiłem nic, żeby temu zapobiec!
Snape wstał i popatrzył na nią z góry. Czuł się rozczarowany, że nie zrozumiała, o co mu chodzi. Nie wczuła się w jego sytuację.
– Zrobiłeś wszystko, co mogłeś – powiedziała cicho, patrząc mu prosto w oczy. – Nikt z nas nie mógł przewidzieć, że ten plan zawiedzie.
Snape usiadł ciężko na sofie i oparł głowę na rękach. Jednak zrozumiała. Nawet próbowała go pocieszyć.
– Czuję, że to moja wina – wyszeptał. – Teraz nie zrobiłbym tego, co wtedy...
– Ukryłbyś swoją wiedzę przed Voldemortem?
– Nie... Raczej nie zwróciłbym się po pomoc do Dumbledore’a... Uniknął bym wszystkich błędów...
Alison nagle poczuła się tak, jakby ją uderzył. W końcu gdyby nie chciał jej pomóc, nigdy nie poszedłby do Dumbledore’a, nie zostałby śmierciożercą... Była przyczyną jego błędów... A przynajmniej tak to odczuła. Odsunęła się od niego i zastanawiała się, czy powinna wyjść.
Severus zorientował się, że to, co powiedział, mogła odebrać jako przytyk, że mogła pomyśleć, że to ją obwinia o swoje życiowe porażki. Zupełnie nie to miał na myśli. Nigdy nie żałował, że poświęcił się dla niej.
– Źle mnie zrozumiałaś – powiedział przysuwając się do niej. – Chodziło mi o tą naszą, pożal się Merlinie, współpracę! Szpiegowanie! Co mi z tego przyszło? Poświęciłem wszystko to, o czym marzyłem i straciłem to, na czym mi najbardziej zależało... I zdradziłem ludzi, którzy mi zaufali! Zawiodłem ich! A ten chłopak przypomniał mi o tym wszystkim, o czym chciałem zapomnieć...
Alison była wstrząśnięta jego wyznaniem. I ogromem wyrzutów sumienia, które najwyraźniej wciąż go przytłaczały. Coś w niej drgnęło, dawno zapomniany gest wykonał się sam i już po chwili obejmowała go i szeptała uspokajająco.
– To nie twoja wina, zrozum to wreszcie. To i tak by się wydarzyło, ale być może wtedy Harry’emu nie udałoby się przeżyć...
– To ma mnie pocieszyć? – mruknął, ale zamiast obruszyć się i odsunąć, pozwolił jej przytulić się mocniej.
– Ty nie potrzebujesz pocieszenia – stwierdziła. – Musisz przestać się zadręczać... Nic nie mogłeś zrobić.
Snape nie zaprzeczył. W tamtym momencie nie był w stanie tego zrobić. Nie chciał też powiedzieć czegoś, co by sprawiło, że Alison odsunęłaby się od niego. Jej dotyk podziałał na niego kojąco, jej ciepło i ulubiony zapach sprawiły, że wszystko inne stało się nieistotne. Nie chciał przerywać tej chwili. Już nie pamiętał, że bliskość drugiej osoby może sprawić taką przyjemność.
Alison nie poruszała się. Czuła, że wtulony w nią mężczyzna potrzebuje czasu, żeby dojść do siebie. Nie chciała i nie umiała mu tego odmówić. Jednak czuła też, że  chciałaby czegoś więcej, że mogłaby jeszcze raz spróbować... Tylko wiedziała, że gdyby znowu nic z tego nie wyszło, to musiałaby wytłumaczyć mu swoje zachowanie.
Kiedy Severus podniósł głowę, żeby podziękować jej za to, że pozwoliła mu na tę chwilę słabości, spojrzał prosto w jej oczy... Żadne z nich nie zastanawiało się dłużej. Jej usta odnalazły jego. W tym pocałunku była jakaś desperacja, rozpacz i tęsknota. Severus wplótł palce w jej włosy i przyciągnął ją jeszcze bliżej. Alison przywarła do jego ust, wsłuchiwała się w siebie i czuła się jeszcze bardziej wybrakowana niż zwykle. Gdy Snape przerwał na chwilę pocałunek, tylko po to, by rozpiąć koszulę, Ally odsunęła się lekko. I powstrzymała jego dłoń, która sięgała do pierwszego guzika.
– O co ci znowu chodzi? – warknął nagle zirytowany Snape. – Nie lubię takich gierek, Stark.
– To nie tak... – wyszeptała zakłopotana.
– A jak? – spytał nawet nie kryjąc zawodu. – Odwidziało ci się? A może ci się nie podobało? Nie wmówisz mi, że tego nie chciałaś!
– Snape, chciałam tego – wyszeptała. – Nawet nie​ wiesz, jak bardzo... Tylko...
– Tylko co? – ponaglił ją.
– Tylko nic by z tego nie wyszło – stwierdziła i wstała.
Nalała sobie wódki i wypiła. Powtórzyła to jeszcze dwa razy i dopiero wtedy odważyła się mu powiedzieć: – Moje ciało nie reaguje tak, jak powinno...
– O czym ty mówisz do cholery? – Severus wciąż niczego nie rozumiał, ale zaczynał się domyślać, że to nie była tylko kwestia jej widzimisię.
– Po tym, jak... straciłam jedno z bliźniąt... – Alison z trudem dobierała słowa. – Uzdrowiciele nie powiedzieli mi, że tylko cudem odratowali Maggie. Dopiero w trakcie porodu przyznali się, że nie wszystko poszło tak, jak powinno... Dlatego jak zrobili mi cesarkę... – głos jej się załamał i zanim powiedziała coś jeszcze, musiała usiąść. – W karcie wpisali mi tylko „usunięcie przydatków z odtworzeniem narządów”. I to, że próba uzdrowienia nie powiodła się...
– Ja pierdolę – krzyknął Snape, który w końcu zrozumiał i wcale nie poczuł się przez to lepiej. – I ty to nazwałaś komplikacjami przy porodzie?
– A jak miałam to nazwać? – zdenerwowała się. – Miałam ci powiedzieć, że wycięli mi jajniki i nie jestem już... To znaczy, że...
Zamilkła i duszkiem wypiła szklankę soku, która wciąż nie ruszona stała na stoliku. Sięgnęła po papierosa i wtedy poczuła, że Snape usiadł obok niej. Podpalił jej papierosa i odłożył zapalniczkę na stolik. A później zrobił coś, co dało jej poczucie, że być może Lilith miała rację, twierdząc, że Alison niepotrzebnie się nad sobą użala. Objął ją i przytulił lekko.
– I to dlatego... myślisz, że nic by z tego nie wyszło? – spytał znacznie łagodniej.
– Tak... Ja po prostu nie... nie potrafię niczego poczuć – wyznała mu i oparła głowę na jego ramieniu. – Wierz mi, próbowałam.
– Wierzę ci – szepnął chociaż poczuł, że ta uwaga o próbowaniu wytrąciła go trochę z równowagi.
– Słuchaj, nie chciałam ci narobić nadziei, jakkolwiek idiotycznie to nie brzmi, ale naprawdę myślałam, że tym razem będzie inaczej – powiedziała i nagle zdała sobie sprawę, że to nie zabrzmiało dobrze.
– Czyli to był tylko eksperyment? Kolejna próba, żeby coś poczuć? – spytał i odsunął się.
– Nie... Ty nie... – wypity alkohol zaczął robić swoje i Alison nie panowała nad językiem. – Nie zasługujesz na... takie traktowanie...
– Jakie?
– Przedmiotowe.
– Chyba nie chcę tego dłużej słuchać – przyznał zaskakująco szczerze.
– Przepraszam... Powinnam sobie pójść...
– Nie musisz... Już rozumiem...
– Jednak wrócę do domu – stwierdziła cicho. – Zanim zacznie się robić niezręcznie.
– Niezręcznie już było – odparł spokojnie.
– Czyli mogłoby być jeszcze gorzej.
– Nie... to znaczy... Dobrze, że przyszłaś – powiedział licząc na to, że zrozumie, jak bardzo potrzebował jej obecności i że jest jej za nią wdzięczny.
– Ja też się cieszę – szepnęła i zarumieniła się. – I dziękuję, że zrozumiałeś...
– Stark, nie ma o czym mówić – zastrzegł się. – Jakbyś jednak chciała kiedyś poeksperymentować...
– Nie psuj tego, Snape – szepnęła. Pocałowała go w policzek i przez kominek wróciła do domu.
Severus wpatrywał się w płomienie, które zmieniały kolor z zielonego na czerwony i myślał o tym, czego się dowiedział. Chciał jej pomóc. Wiedział, że posiada odpowiednie umiejętności i wiedzę, żeby to zrobić, ale ona musiałaby mu całkowicie zaufać. To, że dzisiaj byli ze sobą do bólu szczerzy, jeszcze o niczym nie świadczyło. To nie zaufanie, a dwie butelki wódki wypite w zbyt krótkim czasie tak na nich podziałały. Przynajmniej już wiedział, czemu uciekła z jego gabinetu.

Snape, after all this time? Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz