ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIĄTY

788 58 10
                                    

Z dedykacją dla tych z Was, moi kochani Czytelnicy, którzy wspieraliście mnie, gdy dokładnie rok temu złamałam rękę. Wtedy też zaczął powstawać ten rozdział ;)

– Na gacie Merlina! Jaka ty jesteś uparta! – zirytował się Severus wyrywając jej z ręki zeszyt, który skonfiskowała Malfoyowi. – Czarny Pan to nie wstydliwa panienka! Nie pisał pamiętnika!
– A skąd wiesz? – spytała Alison, próbując odebrać mu przedmiot sporu. – Tom Riddle mógł prowadzić dziennik! Z tego, co o nim mówił Dumbledore wynika, że był skrytym i nieufnym chłopcem, więc prędzej przelewał swoje myśli na papier niż komuś się zwierzał.
– Nawet jeśli, to w tym zeszycie nic nie ma! – potrząsnął nim, żeby podkreślić swoje słowa.
Ally zmrużyła oczy i wpatrywała się w niego intensywnie. Od kilku dni próbowali odgadnąć, z czym mają do czynienia, ale nie potrafili dojść do porozumienia. Szczególnie wtedy, gdy trzymali ten nieszczęsny zeszyt w ręku, kłócili się ogniście nie przybliżając się nawet o krok do rozwiązania zagadki.
– Odłóż to – powiedziała cicho wskazując na artefakt w ręku Severusa.
Coś w wyrazie jej twarzy kazało mu posłuchać. Położył zeszyt na stole, przy którym siedzieli i od razu poczuł się spokojniejszy. Zrozumiał, o co jej chodziło i spojrzał na nią z uznaniem.
– Może lepiej wyjdźmy na zewnątrz – zaproponował.
– To cholerstwo źle na nas wpływa – stwierdziła Alison, gdy usiedli na schodkach ganku.
– W życiu nie zgadniemy, do czego to miało służyć, jeśli wciąż będziemy się kłócić.
– I tak obawiam się, że będziemy musieli wtajemniczyć Dumbledore’a – w głosie Alison słychać było wahanie.
– Pewnie tak – Snape wzruszył ramionami. – Dlaczego mówisz o tym z taką rezerwą?
– Ze względu na ciebie – odparła. – Wiem, że chcesz się od niego uwolnić.
– Tak... no cóż, dopóki nie mam stuprocentowej pewności, że Czarny Pan nie wróci, to muszę tkwić na posterunku – mruknął Snape unikając przy tym jej spojrzenia.
– Więc cała ta gadka o tym, że chcesz zacząć pracę w Mungu, to było kłamstwo? – Alison odwróciła się twarzą do niego.
– I tak i nie – odparł. – Rzeczywiście muszę się wykazać umiejętnościami praktycznymi, a nie samą wiedzą... Ale póki co... Zostaję w Hogwarcie.
– Dlaczego nie powiedziałeś od razu?
– Bo ciężko się było z tobą dogadać. Zresztą... uwierzyłabyś wtedy, że tak po prostu chciałem ci pomóc?
– Nie wiem – odparła ze wstydem.
– No właśnie – stwierdził tylko i objął ją ramieniem.
– Severus, ty też wierzysz, że on powróci, prawda? – spytała Alison.
– Tak – odparł. – Przez te kilka lat, kiedy szukałem jego śladów... Nabrałem pewności, że to nie były tylko pogłoski. On gdzieś tam jest i czeka, aż ktoś go odnajdzie. Tak, jak w zeszłym roku Quirrell. Ty chyba też nie masz co do tego żadnych wątpliwości?
– Niestety nie – Alison oparła mu głowę na ramieniu i wyciągnęła przed siebie prawą dłoń. – Pytałeś o moją rękę... To nie moja zasługa, że znowu jest sprawna. Po urodzeniu Maggie odkryłam, że stopniowo odzyskiwałam w niej czucie. Zastanawiałam się, jak to możliwe, skoro nie zmusiłam Donovana do zdjęcia klątwy i w końcu wpadłam na to, że to dlatego, że Voldemort odzyskuje siły. Twoja ofiara wciąż działa.
– Jesteś tego pewna?
– Tak. Zresztą, nie widzę innego wytłumaczenia.
– Jeśli jest tak, jak mówisz, to może nie warto... To znaczy, może on nie wróci i nigdy nie będziesz już miała problemu?
– Severus, wiem, do czego zmierzasz, ale to oznaczałoby życie w ciągłym strachu – powiedziała bardzo poważnie. – A przecież nie tego chcieliśmy. Cały czas boję się, że któregoś dnia wojna wybuchnie na nowo, że dotknie naszych dzieci.
– I tak musimy czekać na rozwój wydarzeń – stwierdził Severus. – Chyba że...
– Że co? Widzę, że wpadłeś na jakiś pomysł, ale boisz się powiedzieć.
– Co by było, gdybyśmy sami zaaranżowali jego powrót? – spytał Severus tajemniczo.
– My? To znaczy ty i ja? – zdziwiła się.
– Nie tylko... Miałem na myśli Zakon... – zaczął wyjaśniać, jednocześnie porządkując swoje myśli.
– Po co mielibyśmy to robić? – przerwała mu.
– Daj mi wreszcie wyjaśnić! Oboje wiemy, że On wkrótce powróci, więc, tak myślę, lepiej by było, gdybyśmy byli na to przygotowani. Wtedy można by było pokierować jego planami... Pokonać go raz na zawsze.
– Wiesz, wciąż nie do końca to rozumiem, ale może warto przemyśleć twój plan.
– Na razie musi mi to wystarczyć – stwierdził sucho Severus. – Mam nadzieję, że Dumbledore będzie bardziej skłonny, żeby mnie poprzeć.
– Przekonajmy się – odparła Ally. Weszła do domu po dziennik Toma Riddle'a  i starannie owinąwszy go gazetą, wróciła na taras.

Snape, after all this time? Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz