07. ONE BRIEF MOMENT

170 22 10
                                    


Ciężko było mi przyzwyczaić się do tego nowego świata. Czułem się, jakbym trafił do koszmaru i nie potrafił się z niego wybudzić. Wszyscy byli tacy zimni i nieczuli, przez co czułem się, jakbym był zupełnie sam. Jak do tej pory jedynie Blackstar była dla mnie miła, kochająca. Tak bardzo żałowałem, że nie pamiętam jej narodzin, dzieciństwa... Tak naprawdę w ogóle jej nie znałem, a mimo wszystko, kochałem cała iskrą. Tylko dzięki niej nie zacząłem jeszcze wariować...

Dzięki niej i nadziei, że gdzieś tam, w oddali, jest Infinity. Tak bardzo pragnąłem ją znaleźć, ale nigdzie, w całej bazie danych Autobotów, nie było nawet o niej wzmianki. Starałem się ją nawet znaleźć po imieniu „Mercy", jakiego używała służąc Megatronowi, ale i to nie przyniosło żadnych rezultatów. Nie mogłem się jednak poddać. Szukałem dalej, tym razem Megatrona. Bo w końcu, może jeśli znajdę jego, odnajdę i Infinity. I akurat o Liderze Decepticonów była już cała masa informacji. Jego cała historia, nieudany proces, ucieczka, wszystkie przeprowadzane bunty... Megatron starał się zrobić wszystko, by uwolnić mieszkańców Cybertronu od tyranii mojego ojca. Bo inaczej jego sposobu władzy nazwać nie mogłem. Za głupią kradzież groziło dożywocie w więzieniu, a za sprzeciwienie się rządzącym... kara śmierci. Ponadto zwykłe, niczym nie uprzywilejowane Autoboty były traktowane jak śmiecie! Chociaż nie było żadnej wojny... nikt nie był wolny.

Poszukiwania Megatrona postanowiłem zacząć w Kaon, ale jak szybko się zorientowałem, raczej nie było to możliwe. Całe miasto zostało ogrodzone niezniszczalnym murem i przerobione na największe więzienie dla Decepticonów i zdrajców rządu. Nie mogłem sobie wyobrazić jak wielu jest tam więźniów, skoro by ich pomieścić, potrzebne było całe miasto... Megatron musi mieć wyjątkowo ciężko, skoro jakieś siedemdziesiąt procent jego poddanych siedziała za murami Kaon.

Podjąłem drugie podejście i tym razem sprawdziłem, gdzie Megatron był widziany po raz ostatni. Nie było ciężko, ponieważ informacje te były uzupełniane przeze mnie... Dwa megacykle temu kilka Autobotów widziało Lidera Buntowników w Crystal City. Jak zeznali, nawoływał boty do buntu. Musiałem od czegoś zacząć więc bezzwłocznie opuściłem budynek, transformowałem się i wyruszyłem na poszukiwania.

Już od bardzo dawna nie jeździłem trasą szybkiego ruchu, gdyż podczas wojny większość z nich została zniszczona i drogi były nieprzejezdne. Musieliśmy więc jeździć naokoło, przez co podróż się wydłużała. Teraz poruszałem się po równym, stałym gruncie, od czasu do czasu wymijając wlokące się Autoboty.

***

Crystal City było... niesamowite. Już prawie zapomniałem, jak wyglądało... Kiedy w czasie wojny Decepticony je podbijały, Megatron wydał rozkaz wystrzelenia pocisku, który prawie zrównał miasto z ziemią... Jedynie nieliczne budynki zachowały swój dawny kształt, kiedy reszta dosłownie się zapadła. Teraz... Miasto było jeszcze wspanialsze, niż zapamiętałem. Nie było może duże, tak jak Iacon, ale olśniewające. Wysokie budynki, rozłożone na planie koła, rozświetlane były przez promienie słońca, przez co zdawać by się mogło, że błyszczały. Zawiłe kształty i półokrągłe dachy budynków sprawiały, że Crystal City wyróżniało się na tle wszystkich innych miejsc na Cybertronie.

Nie byłem pewien od czego powinienem zacząć. Chodziłem po mieście, podpytując inne Autoboty, zaglądając do barów, ciemnych uliczek... Z jednej strony miałem wielką nadzieję, że Megatron nadal się gdzieś tu kręci, ale z drugiej wiedziałem, że Lider Decepticonów nie jest na tyle głupi, by zostać w tym samym miejscu, gdzie ktoś już go zauważył i co więcej, zgłosił to.

Ale będąc tu chciałem nacieszyć się miastem, więc chodziłem dalej, już choćby po to, by podziwiać te niesamowite budowle. Potem zajrzałem do baru. Jako Prime nie miałem zbyt wiele czasu na odpoczynek, czy zabawę, a teraz mogłem mieć na to ostatnią szansę.

SHATTERED GLASSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz