Żołnierze Optimusa byli świetnie wyszkoleni, ciosy zadawali z wielką precyzją i nigdy się nie wahali. Czasem miałem wrażenie, że to marionetki, z których sznurki pociąga sam Prime. Tak tłumaczyłem sobie to, jak bardzo bezlitosne są Autoboty i jak bardzo pragną naszej zguby. Po tym, jak Optimus przejął władzę na Cybertronie starałem się unikać niepotrzebnego rozlewu energonu tak po naszej stronie, jak i ich. Skoro moją zgubą okazała się być ścieżka wojny, tym razem postanowiłem działać strategicznie, powoli. Nieczęsto opuszczaliśmy podziemia. Przynajmniej nie po to, by walczyć, bo jakiekolwiek „akcje", typu protesty, manifestacje, czy próby odbicia więźniów zdarzały się rzadko. Próbowaliśmy przekonać jak najwięcej mieszkańców do dołączenia do nas. Wielu z nich zgadzało się bez zastanowienia i z niecierpliwością czekało, aż Decepticony wreszcie wykonają swój ruch. Byli jednak tacy, którzy nas oszukiwali. Mówili, że nie chcą przynależeć do Autobotów, a w rzeczywistości donosiły na nas. Straciłem w ten sposób wielu żołnierzy. Wielu przyjaciół... Dlatego ciągle musieliśmy być ostrożni. Skoro wojska Prime'a wciąż nas przewyższały, cierpliwie czekaliśmy, szukaliśmy i prosiliśmy o pomoc.
Ale nie mogło się też obyć bez akcji zbrojnych...
Jedną z największych było odbicie więźniów z Kaon. Kiedy Infinity przyłączyła się do Autobotów byłem zdruzgotany, ale w głębi iskry wiedziałem, że to moja wina. To ja ją odrzuciłem, zepchnąłem na drugie miejsce, kiedy moim największym priorytetem była walka o władzę. Szanowałem jej decyzję, ale skrycie miałem nadzieję, że jeszcze ją zmieni.
Zmieniła. Tylko nie w taki sposób, jaki sobie wyobrażałem.
Fakt, że Ace ją oszczędził pozwolił mi wierzyć, że odzyskam córkę. Dlatego zebrałem żołnierzy, i choć niektórzy uważali to za czyn wyjątkowo samolubny, ruszyłem z nimi do Kaon, by odzyskać moją małą dziewczynkę. Oczywiście, spodziewali się nas... Optimus przewidział, że spróbuję wtargnąć do więzienia, dlatego pozwolił Infinity żyć. Jednakże ten wielki opór, jaki dla nas przygotował, nie zdołał zaprzepaścić naszych planów. Odbiliśmy wiele Decepticonów, w tym także moją córkę, ale koszt... Wydawać by się mogło, że straciliśmy o wiele więcej, niż zyskaliśmy. Infinity wróciła do mnie, przyłączyła się do Decepticonów, ale tak naprawdę nigdy nie opuściła Kaon. Zmieniła się, nie do poznania. Zdrada Ace'a, najbliższego jej mecha roztrzaskała jej iskrę na setki maleńkich kawałeczków, których do tej pory nie może pozbierać. A ja nie potrafię jej w tym pomóc...
Decydując się na jej ratunek postąpiłem pochopnie, co skutkowało okropnymi konsekwencjami. Ale, gdybym mógł cofnąć czas, z pewnością zrobiłbym to samo. W pewnym sensie robię to właśnie w tej chwili...
Optimus nie bez powodu zwlekał z decyzją o losie Ace'a. Dał nam czas na opracowanie planu i zebranie żołnierzy. Wiedział, że spróbujemy odbić jego syna, jednak nadal nie wiem, skąd wiedział, gdzie uderzymy my? Dywersja była dość banalnym zgraniem, przyznaję, ale mogliśmy wybrać każde z okolicznych miast. Skąd więc wiedział które?
Choć niektórzy mogliby stwierdzić, że przez takie przemyślenia traciłem czujność w walce, było wręcz na odwrót. Dzięki temu nie skupiałem się na tym, jak wiele żyć odbieram, a na tym, co próbuję przez to osiągnąć. Wolność. O to walczymy. Wolność i równouprawnienie – tego chciałem zawsze. Po prostu na początku obrałem złą ścieżkę i właśnie to mnie zgubiło.
Część Decepticonów walczyła z lotnikami Autobotów w powietrzu, reszta natomiast odpierała atak wojsk naziemnych. Z racji na to, że większość z nas posiadała alt - mode powietrzny, wylądowałem na ziemi, transformowałem się i rozpocząłem atak na powierzchni. Jako, iż wróg miał przewagę liczebną, woleliśmy działać z ukrycia. Chowaliśmy się pomiędzy budynkami i atakowaliśmy znienacka. Tylko dzięki temu mogliśmy utrzymać się przy życiu, bo nieważne jak wiele Autobotów zabiliśmy, Prime wciąż przysyłał nowych żołnierzy. Jednak nie mogliśmy przerwać ataku. Infinity potrzebowała czasu, a skoro swoją siłę ognia Optimus skoncentrował na nas, oni mieli większe szanse na powodzenie.
CZYTASZ
SHATTERED GLASS
Fanfiction„Miałaś tak kiedyś, że jednego dnia zasypiasz, będąc sobą, ale później budzisz się całkiem inna, jakby ktoś cię podmienił? Widzisz świat w zupełnie innych barwach, przyjaciele stają się wrogami i już sama nie wiesz, co powinnaś zrobić..." Cyber...